Taki zapis gwarantuje ustawa o dochodach jednostek samorządu terytorialnego.
Dla Rypina połączenie byłoby szansą na rozwój. Miasto w zasadzie nie ma już terenów inwestycyjnych, kończą się powoli i te pod budownictwo jednorodzinne. Posag wniesiony przez gminę wiejską byłby więc bardzo cenny.
Zdecydowanie przeciwny takiemu rozwiązaniu jest wójt gminy Rypin Ryszard Potwardowski:
- To nie byłoby partnerskie małżeństwo. Większa liczba radnych w mieście powodowałaby dyskryminację tych z terenu. Nasza siła przebicia byłaby żadna. Wolę rozmawiać tak jak dotąd, na równych prawach, będąc w luźnym związku.
_Piotr Pawłowski, przewodniczący Rady Gminy Rypin, nieoficjalny jeszcze kandydat na wójta w przyszłych wyborach, też nie widzi plusów:
- _Gmina straciłaby na rozwoju i na inwestycjach. Biorąc pod uwagę to, że mamy 8 tys. mieszkańców, a miasto 17 tys., nasza decyzyjność byłaby żadna. Większość przedsięwzięć koncentrowałaby się w mieście. W 2003 r. przeznaczyliśmy na inwestycje 30 proc. budżetu. Wątpię, żeby mogło to się kiedykolwiek zdarzyć w mieście. Patrząc jeszcze na oszczędności. Koszty utrzymania całej rady i sołtysów to 75 tys. zł rocznie. Gmina jest w stanie sobie z tym wydatkiem poradzić.
_Mirosław Marynowski, szef magistrackiego wydziału rolnictwa, gospodarki terenami i ochrony środowiska przyznaje, że połączenie dla miasta byłoby korzystne z punktu widzenia rozwoju gospodarczego. Szans na dobrowolny mariaż jednak, jego zdaniem, nie ma:
- _W 1996 r. walczyliśmy o poszerzenie granic administracyjnych miasta o teren oczyszczalni ścieków. Sprawa rozbijała się o 19 hektarów, a już było ciężko.
Kierownik Marynowski uważa, że konsultacje społeczne w środowisku wiejskim zakończyłyby się negatywnie, bo gmina nie łoży tyle, co miasto, na gospodarkę komunalną, może więc stosować ulgi dla rolników, choćby w podatkach od nieruchomości. Połączenie nie byłoby korzystne dla ludzi.
Co jakiś czas w rządowych planach oszczędzania na administracji pojawiają się pomysły a to likwidacji części powiatów, a to łączenia gmin-obwarzanków z miastami. Wszystko jednak wskazuje na to, że dopóki z Warszawy nie nadejdzie jednoznaczny nakaz małżeństwa, miasto i gmina Rypin żyć będą na kocią łapę.
A co sądzą o tym nasi Czytelnicy? Czekamy na opinie. Można do nas zadzwonić, wysłać maila lub wypowiedzieć się na forum www.pomorska.pl/Rypin.
Miasto i gmina tylko na kocią łapę
Adrianna Ośmiałowska
[email protected]
Gdyby miasto Rypin połączyło się z gminą wiejską Rypin, to nowy twór przez pięć lat miałby o pięć procent większy udział w podatku dochodowym od osób fizycznych, który obecnie wynosi nieco ponad 39 proc.