https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Miasto moje, a w nim - komentuje Aleksander Knitter

Aleksander Knitter
Aleksander Knitter, autor komentarza.
Aleksander Knitter, autor komentarza.
W Chojnicach komisja konkursowa właśnie ogląda, czyta i analizuje wnioski, a także decyduje, która z organizacji i ile środków otrzyma. Jest to więc bardzo odpowiedzialna praca. Również społeczna, za którą członkowie komisji nie otrzymują wynagrodzenia, należą się więc jej podziękowania. Jest jednak jedno ale..

Na tę chwilę wiele stowarzyszeń czeka z niecierpliwością. Dla wielu to być albo nie być przez kolejne dwanaście miesięcy. Pieniądze z miasta, czyli tzw. granty, to dla społeczników często jedyna szansa, by zrealizować ciekawą inicjatywę. W Chojnicach komisja konkursowa właśnie ogląda, czyta i analizuje wnioski, a także decyduje, która z organizacji i ile środków otrzyma. Jest to więc bardzo odpowiedzialna praca. Również społeczna, za którą członkowie komisji nie otrzymują wynagrodzenia, należą się więc jej podziękowania. Jest jednak jedno ale...

Więcej wiadomości z Chojnic na www.pomorska.pl/chojnice.

Analizując składy komisji poszczególnych zadań dochodzę do wniosku, że są to osoby nieprzygotowane do tego zadania. Nie chcę użyć sformułowania - przypadkowe, bo byłoby to nie fair. Sam wiceburmistrz Edward Pietrzyk zdradził jednak, że chętnych do pracy nie było, że kolejni członkowie komisji rezygnowali, ponieważ co roku były wobec nich pretensje, żale, złość. Urzędnicy musieli więc dzwonić i prosić inne osoby. Są to członkowie różnych stowarzyszeń, klubów, związków i każda z tych osób jest na pewno specjalistą w swojej dziedzinie. Niestety, jednak nie w tej, w której podejmuje decyzje. Nie chcę używać nazwisk, bo nie o to tu chodzi. To nie wina tych osób, ani nawet ratusza, bo takie są przepisy. Jednak jeśli widzę, że pieniądze na sport będą rozdzielać przedstawiciele zespołu folklorystycznego, dwie osoby ze Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego, dwie osoby z Polskiego Związku Wędkarskiego i z Fundacji Rozwoju Ziemi Chojnickiej i Człuchowskiej, a także jedna z klubu zajmującego się sportami walki, to mam prawo mieć wątpliwości, że ta ocena będzie naprawdę trafna.

To samo zresztą dotyczy działań z zakresu kultury, sztuki, ochrony dóbr kultury i tradycji, gdzie w czteroosobowym gremium zasiedli sami... sportowcy, związani z żeglarstwem, lekką atletyką, wrotkami i sportami walki. Zgodzę się, że potrafią czytać, analizować i poradzą sobie z oceną wniosków, jednak z doświadczenia wiadomo, że papier przyjmie wszystko i we wniosku można wszystko pięknie opisać. Tylko jak ma się to później do rzeczywistości? Czy te osoby mają podstawową wiedzę na temat funkcjonowania danych klubów, stowarzyszeń? Czy chodzą na mecze, imprezy sportowe, turnieje? Nie chodzą, nikogo z nich nigdy nie widziałem na żadnej takiej imprezie. Może miasto powinno jednak powołać dodatkowo, do czego ma prawo, ekspertów i doradców, którzy mają fachową wiedzę z danej dziedziny. Ratusz powinien pamiętać też, że ma prawo powołać komisję konkursową bez reprezentantów organizacji, jeżeli tacy się nie zgłoszą, jednak rację ma też wiceburmistrz Pietrzyk, mówiąc, że taka komisja nie powinna składać się z samych urzędników, jak jest to w powiecie.

Chciałbym, aby przed kolejnym rozdaniem pieniędzy, a będzie to już za kilka miesięcy, zastanowić się nad merytorycznie przygotowaną komisją. Może warto, by w ratuszu sprawdzili, jak robią to sąsiedzi. Ja to zrobię.

Czytaj e-wydanie »
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska