W Chojnicach do akcji wezwano strażaków OSP z całego powiatu. - Pracuję dwadzieścia lat, ale takiej ulewy nie pamiętam - mówi kapitan Józef Szrama, szef jednostki ratowniczo-gaśniczej PSP w Chojnicach. - To był kataklizm.
Obrona Angowickiej
Momentami pod wiaduktem było po pas wody. Zalało rondo. Kierowcy klęli, przy studzienkach pieklili się mieszkańcy. Przez trzy godziny strażacy bronili budynków przy ul. Angowickiej, na Pomorskiej i osiedlu Kolejarz zalało mnóstwo piwnic. Od wody ucierpiały budynki starostwa, policji, "rolnika".
Drugi basen
- Do czego to doszło, ale się porobiło - śmiali się wracający boso z działki Jan Buca i Roman Weltrowski, którym humory dopisywały._
Nie wszystkim było jednak do śmiechu. - Teraz mamy drugi basen - wkurzali się mieszkańcy z ulicy Bytowskiej, gdzie woda podmywała domy i podwórka. - Może ktoś weźmie się w końcu za studzienki.
Studzienki drożne
Strażacy nie nadążali za zgłoszeniami, mieszkańcy niecierpliwili się, bo chcieli jak najszybciej usunąć wodę z piwnic. - Studzienki są czyszczone regularnie, dwa, trzy razy do roku, ale deszczu spadło tyle, że nie nadążyły jej odbierać - tłumaczy Eugeniusz Niemczyk z Miejskich Wodociągów.
Niespodzianka po urlopie
Strażacy, którzy mieli we wtorek ponad sto zgłoszeń, spodziewają się, że wodę z piwnic pompować będą długo. - Część mieszkańców jest na urlopie i straty zobaczą dopiero, jak przyjadą - _mówi Szrama. - Tam, gdzie było to możliwe, ludzie dali sobie radę sami - wzięli wiaderka i ruszyli do pracy.
Miasto pod wodą
Barbara Zybajło

Pod wiaduktem po kolana w wodzie brodzą Magda Kadej oraz Anna i Magda Czepek.
Wtorkowa ulewa sparaliżowała miasto. W ciągu dwóch wieczornych godzin na metr kwadratowy spadły ponad 23 litry wody. Studzienki nie nadążały odbierać deszczu, a samochody stawały z zalanymi silnikami.