Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Michał Gliński: - Nie zdecyduję się złożyć rezygnacji. Moim marzeniem jest wprowadzić klub do ekstraklasy

Rozmawiał Dział Sportowy
fot. Tytus Żmijewski
Cała rozmowa z MICHAŁEM GLIŃSKIM - prezesem WKS ZAWISZA S.A.

- Dlaczego nie chce pan zrezygnować?

- A dlaczego miałbym zrezygnować? Otrzymałem do wykonania konkretne zadania, jestem w trakcie ich realizacji, nie widzę więc powodu... Zacznę od przypomnienia sytuacji sprzed kilku miesięcy. Kandydatów na stanowisko prezesa było wielu i wszyscy odmówili. Byłem ostatnią osobą i deską ratunku. Zgodziłem się przyjąć to stanowisko. Gdyby nie miasto, klub nie przystąpiłby do rozgrywek, grałby juniorami lub rozpadł się z braku pieniędzy na dalszą działalność.

Wprowadzić klub do ekstraklasy

- Czyli nie chciał pan, ale musiał...
- ...chciałem, bo Zawisza to również moje życie . Od siódmego roku życia chodziłem na Zawiszę. To mój klub, w nim spędziłem najlepsze lata swego życia; z drużyną juniorów zdobyłem brązowy medal mistrzostw Polski, Zawiszę reprezentowałem w drużynie narodowej. Nie bez znaczenia jest moja praca w telewizji. Byłem koordynatorem i wydawcą wszystkich większych transmisji imprez sportowych, które odbywały się w Bydgoszczy. To wszystko spowodowało, że otrzymałem tę propozycję. Przyszedłem do klubu, który zawsze był mojemu sercu bliższy.

- Czy uświadomił pan sobie, chociaż przez moment, jak przyjęta zostanie ta nominacja?

- Rozważyliśmy wszystkie za i przeciw. Przeciw był wiek; mam bowiem dopiero 28 lat. Wyszliśmy jednak z założenia, że w większości instytucji rządzą starsze osoby i nie zawsze im to dobrze wychodzi. Z drugiej strony mamy sytuację w Unibaksie Toruń, gdzie prezesem jest Wojciech Stępniewski, niewiele starszy ode mnie. Gdy on obejmował funkcję prezesa - też pojawiły się wątpliwości, lecz swoją kreatywnością doprowadził Unibax do tytułu najlepszej drużyny w kraju.

- Czyli nie zdecyduje się pan złożyć rezygnację?

- Zdecydowanie nie. Moim marzeniem jest wprowadzić klub do ekstraklasy.

To zły czas dla sponsoringu

- Źródłem konfliktu z kibicami jest brak znajomości i doświadczenia w prowadzeniu spółki. Ci zarzucają panu spowodowanie straty na około 400 tys. złotych.
- Główny udziałowiec, czyli miasto zdawał sobie sprawę, że w początkowym okresie działalności spółka będzie przynosiła straty. Jest to oczywiste, kiedy zaczyna się jakiś biznes. To jest normalne zjawisko wkalkulowane w koszty. Rozdmuchiwanie tego, to tworzenie sztucznych problemów. Jedyną przeszkodą w rozmowach z firmami, które chciałyby wejść w klub biznesowo lub marketingowo, jest część kibiców. Ich postawa utrudnia zdecydowanie prowadzenie rozmów.

- Potencjalni sponsorzy mówią panu w negocjacjach: "nie wejdziemy w ten biznes, dopóki nie będzie zażegnany konflikt z kibicami" - tak to mamy rozumieć?
- Odpowiem przykładem z Lecha Poznań. Kiedy Lech grał na koszulkach z logo Lecha, to sprzedaż piwa tej marki wynosiła powiedzmy x. Gdy Lech dogadał się z Warką sprzedaż Lecha w Wielkopolsce spadła o 40 procent, a Warki wzrosła o 30. Wiadomo, że kibice są głównym detalicznym klientem. My także mieliśmy taki plan. Przez Piotra Burlikowskiego propozycja trafiła do Stowarzyszenia Piłkarskiego Zawisza, by część zysków z każdego piwa trafiała na oprawę i na wszelkie sprawy związane z kibicami. Na razie nie ma odzewu.

- Kolejny zarzut to brak sponsorów. W zeszłym sezonie było ich ponad trzydziestu, a teraz jest ledwie kilku.
- Było ich ponad trzydziestu i zespół prawie przestałby istnieć... gdyby Stowarzyszenie miało pieniądze na dalsze funkcjonowanie drużyny to przecież nie oddałoby 97% akcji miastu. Przejęliśmy zadłużenie w kwocie blisko 100 tysięcy złotych. Było to zadłużenie wynikające z wypłat dla zawodników, trenerów, KPZPN, opłat za transfery i kartki. To są rzeczy wpisane w akcie notarialnym. Na "dzień dobry" 17 lipca, by móc zagrać w II lidze musieliśmy wyłożyć prawie 100 tys. zł, pokrywając zadłużenie z poprzedniego sezonu.

- Wróćmy do potencjalnych sponsorów. Czy jako spółka zwracaliście się do sponsorów z oprzedniego sezonu, aby w dalszym ciągu wspomagali Zawiszę. Jakoś nie możemy zrozumieć, że nie można ponownie przekonać firm do finansowania klubu, przed którym rysują się ciekawe perspektywy, a więc awans i dalszy rozwój.
- Dla mnie było logiczne, że jeśli są to firmy, które wspomagają Stowarzyszenie Piłkarskie Zawisza, to najlepszymi osobami do rozmów będą przedstawiciele stowarzyszenia. Poprosiłem więc panów Marcina Jałochę i Jacka Jankowskiego, by zgłosiły się do tych osób i przedstawiły im naszą ofertę. Po czym uzyskałem informację, że żadna z tych firm nie chce wspomagać Zawiszy. Czy to nie dziwne.

- Było jakieś uzasadnienie.
- Bo nie chcą - takie padło stwierdzenie. Żadnego merytorycznego. Żeby przekonać się czy tak jest w rzeczywistości zwróciłem się do WSG, które w zeszłym roku ufundowało dla piłkarzy cztery stypendia. I się okazało, że prawda jest zupełnie inna. Podpisaliśmy z WSG umowę, dzięki której kolejnych ośmiu piłkarzy ma stypendia, czyli jest zwolnionych z opłaty czesnego. Oprócz nich, pracownicy administracyjni i osoby związane ze spółką mają możliwość przyjścia na studia podyplomowe i kursy doszkalające po obniżonych cenach. Nawiązaliśmy też współpracę szkoleniową. Powoli odnawiamy te kontakty i rozmawiamy z kolejnymi firmami - przykłady - choćby firma Gotowski, AS Market czy Baalbek.

- Jak przedstawia się sytuacja z pozyskiwaniem sponsorów, którzy wyłożą dużą gotówkę na funkcjonowanie zespołu, na transfery i wzmocnienia w przerwie zimowej?
- Zdajecie sobie sprawę, jaka jest obecnie sytuacja w Polsce: kryzys, a do tego zły klimat dla piłki nożnej. Boom na piłkę przyjdzie na przełomie lat 2010/11, gdy wszyscy będą chcieli wskoczyć na wózek pod nazwą: Euro 2012. My staramy się pozyskiwać sponsorów już teraz. Od samego początku, gdy już uporaliśmy się ze sprawami proceduralnymi, zajmujemy się rozmowami ze sponsorami. Rozesłaliśmy już ponad 150 ofert i odbyliśmy blisko 100 spotkań. Rozmowy cały czas są prowadzone, a kiedy nastąpi ich finalizacja - trudno powiedzieć. Dziś wiem jedno: obecnie utrzymanie sportu na wysokim poziomie jest możliwe tylko przy udziale miasta. Tak jest w niektórych klubach ekstraklasy, także w niższych ligach.

- Czyli mamy rozumieć, że to miasto będzie w dalszym ciągu głównym sponsorem Zawiszy?

- Miasto ma przygotowane w przyszłorocznym budżecie dalsze środki na funkcjonowanie tej spółki. Zależy mu na rozwoju futbolu w Bydgoszczy i na tym, by zapełnić stadion kibicami.

Zupełnie inna atmosfera w klubie

- Czy może pan zdefiniować, z czego wynika ten ostracyzm kibiców wobec pana?
- Starałem się przeanalizować wszystkie zarzuty, które są mi stawiane. Pierwszym jest powiązanie z Hydrobudową. Oświadczam po raz wtóry - zresztą też tak uczyniłem na spotkaniu z kibicami w pierwszym dniu urzędowania - nie miałem nigdy nic wspólnego z Hydrobudową! To, że telewizja miała umowę z Hydrobudową na pokazywanie meczów jest całkiem inną sprawą. Nic na to nie mogłem poradzić, byłem tylko reporterem, który zrobił jeden, słownie jeden, wywiad po meczu. Gdy realizowałem "Magazyn Piłkarski", to jeździłem z własną kamerą na IV ligę i pokazywałem mecze Zawiszy, bo on był dla mnie najważniejszy. Co więcej, otrzymałem propozycję pracy w Hydrobudowie, ale ją odrzuciłem. Drugi zarzut to zbyt mała liczba minut o Zawiszy w "Magazynie Piłkarskim". Czwartoligowy Zawisza był pokazywany w 30 procentach programu; był zdecydowanie najczęściej pokazywaną drużyną w historii tego programu.

- Proszę wyjaśnić casus z panem Jackiem Jankowskim. O co w tym wszystkim chodziło?
- Jak powstawała spółka władze miasta i stowarzyszenia podkreślały, że pieniądze będą wydawane zgodnie z prawem. Ja stałem na straży tego wydatkowania. Pamiętają panowie sytuację z niewypisanymi przelewami przez Jacka Jankowskiego, z którymi przychodził do mnie w sądzie w obecności pracowników ratusza, żebym je podpisał.

- Czyli stracił pan do niego zaufanie?
- Tak. Powiedziałem mu to wprost.

- Poinformował pan o tym fakcie Radę Nadzorczą. Doszło do jakiejś konfrontacji.
- Doszło do spotkania, w którym uczestniczył Dariusz Pasieka i Marcin Jałocha. Żadne merytoryczne argumenty do niego nie trafiały. On nie akceptował mnie z założenia.

- A jak na tę sprawę zapatrywał się główny udziałowiec spółki?
- W momencie powołania spółki nikt nie zgłaszał obiekcji wobec mojej osoby. A jak jest w klubie wystarczy zapytać trenera i piłkarzy - jeszcze nigdy nie mieli tak komfortowej sytuacji, stałe umowy o pracę, pensje i premie bez zaległości, ZUS i inne składki płacone w terminie. To dzisiaj podstawa - dzięki temu zespół zaczął całkiem inaczej grać, zanotowaliśmy serię zwycięstw, jesteśmy wiceliderem. Jest zupełnie inna atmosfera w klubie. Skoncentrowaliśmy się wyłącznie na pracy sportowej, szkoleniowej i finansowej. To jest duży sukces wszystkich ludzi pracujących w spółce. Udało się w tym czasie przestawić klub na zupełnie inne tory. Zajmujemy się głównie szkoleniem, a nie skupiamy się na punktomanii.

- Jakie jest zatrudnienie w spółce, bo ten zarzut też jest podnoszony. Chodzi głównie o osoby pracujące w administracji.
- Jeśli chodzi o administrację jest w niej pięć osób. Pani Bożenka, która wcześniej pracowała w stowarzyszeniu i w sekcji piłki nożnej. Ona zajmuje się kontaktami z PZPN i obsługą całego mechanizmu piłkarskiego. W marketingu i promocji jest Agnieszka Milik-Skrzypczak. Jest to osoba z konkursu, której wcześniej nie znałem. Sprawami biura, obsługą pracy zarządu i Rady Nadzorczej oraz kontaktami z mediami zajmuje się Beata Danielewska. To jest jedyna osoba, którą znałem wcześniej i do której mam pełne zaufanie. Jest jeszcze Piotr Burlikowski. Wszystkich osób z pierwszego zespołu zatrudnionych w spółce jest trzydziestu. Do tego dochodzi kilkunastu trenerów grup młodzieżowych. Pozostali to osoby zatrudnione tylko przy organizacji meczów. Ich jest też około 15. Podkreślam - ponad 90 procent osób zatrudnionych w spółce to są byli pracownicy stowarzyszenia.

- A zarzut zatrudniania firm zewnętrznych do obsługi spółki.
- Mamy podpisaną umowę sponsorską z firmą Remedia, która za darmo udostępnia billboardy. Ta firma wcześniej obsługiwała stowarzyszenie.

- Kolejny problem to niewłaściwa organizacja meczów: zbyt mała liczba bramek wejściowych oraz brak punktów z kiełbaskami i napojami dla kibiców przyjezdnych.
- Zawsze jest otwartych szesnaście bramek, przy których stoi po trzech ochroniarzy. By uniknąć kolejek wprowadziliśmy bilety na dowód. Jeśli chodzi o catering dla kibiców, to jest osoba wyznaczona, która zbiera zamówienie i dostarcza im towar.

Doping najważniejszy

- Jakby pan scharakteryzował kibiców Zawiszy.
- W momencie powstania stowarzyszenia to był bardzo trudny czas dla klubu. Gdyby nie kibice, to ten klub by nie istniał! To oni położyli podwaliny pod to, co dzisiaj istnieje. Należy się im za to podziękowanie i szacunek. Wiadomo, że możliwości stowarzyszenia kończą się na pewnym poziomie decyzyjnym i finansowym. Przekazując zespół do spółki miejskiej powinni docenić zaangażowanie miasta i zrozumieć, że w dalszym budowaniu wielkiej piłki mamy już dwu partnerów - stowarzyszenie i miasto. Szkoda, że tak nie jest i prezydenci są przez nich szkalowani. Bardzo boli mnie, że kibice są przeciwko ratuszowi, klubowi czy mnie. Najsmutniejsze, że nie dopingowali w meczach swojej drużyny. To jest dla mnie niezrozumiałe.

- Zapytamy raz jeszcze: nie zamierza pan zrezygnować?
- Ale co zmieni moja rezygnacja? Czy to ma wyglądać tak, że jak ktoś jest nieakceptowany przez jednego lub drugiego kibica, to ma rezygnować? Jestem od zarządzania. Na ocenę mojej pracy przyjdzie czas, dokonają jej akcjonariusze. Jeśli kibice lub stowarzyszenie mają jakąś drogę rozwoju spółki, lepsze plany funkcjonowania niż te, które my realizujemy, to niech je przedstawią. Jestem za dialogiem. Rozmawiajmy, lecz niech padają merytoryczne argumenty. Jeśli ktoś zarzuca mi same nieprawdziwe rzeczy, to dlaczego mam się podawać do dymisji. Bo szkalują mnie i moją rodzinę? Wśród kibiców są moi znajomi i oni najlepiej wiedzą, jak wiele znaczy dla mnie Zawisza. Powtórzę więc raz jeszcze: wierzę, że będzie możliwy dialog między nami. O to apeluję do kibiców. Proszę przede wszystkim o doping dla piłkarzy i o to, by kibice ocenili mnie za kilka miesięcy po tym, co zrobię w spółce dla Zawiszy i piłki nożnej w Bydgoszczy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska