Michał Gołaś to jedna z ikon kolarstwa zawodowego w Polsce. To przecierał wspólnie z Sylwestrem Szmydem szlaki w World Tourze, to jego występami w wielkich tourach emocjonowaliśmy się, zanim zaczęli wygrywać wyścigi Michał Kwiatkowski i Rafała Majka.
W weekend Gołaś ogłosił, że w wieku 37 lat kończy zawodowe ściganie. "Brałem udział w najbardziej prestiżowych wyścigach, byłem częścią najlepszych drużyn na świecie i mam wiele cudownych wspomnień. Myślę, że udowodniłem, że ciężką pracą można dokonać więcej niż jesteśmy w stanie sobie wyobrazić" - napisał torunianin w oświadczeniu.
Gołaś w zawodowym peletonie ścigał się od 2007 roku. Był mistrzem Polski ze startu wspólnego, zwycięstw w zawodowym peletonie nie odniósł wiele (bodaj najbardziej znaczące w belgijskim klasyku Kampioenschap van Vlaanderen), ale cieszył się niebywałym szacunkiem kolegów z peletonu. Przede wszystkim z racji doświadczenia i charyzmy, wielokrotnie podczas najważniejszych klasyków w sezonie pełnił rolę kapitana z belgijskiej grupie Omega Pharma-Quick Step czy też później w Ineos Grenadiers.
"Kolarstwo jest ogromną częścią mojego życia. Choć nie boję się przewrócić strony, żeby zacząć nowy rozdział, to czuję, że tak pozostanie na zawsze. Zapewne jeszcze nie raz zobaczycie mnie na szosie, ale już w innej roli. Tour de Pologne będzie ostatnim wyścigiem, kiedy zaprezentuję się polskim kibicom, więc dam z siebie wszystko" - dodaje Gołaś.
Wie o tym doskonale Michał Kwiatkowski, który także wystartuje w TdP, a na Gołasia mógł zawsze liczyć. "Dziękuję przyjacielu" napisał Kwiato na Twitterze.
