Zawsze marzył o podróży do Afryki. Gdy skończył studia, wyjechał do Anglii. Zarobione pieniądze przeznaczył na wymarzoną wyprawę. Wspólnie z uczestnikami "Afromedes 2010" wyznaczyli sobie cel. Postanowili odnaleźć mercedesa, którego ich przyjaciel sprzedał w Afryce trzy lata temu.
Kosztowne wizy
- Mercedesa nie udało się odnaleźć. Okazało się, że przez ostatnie trzy lata przeszedł przez ręce kilku kupców i ostatecznie trafił do Gwinei. Tam jednak nie wjechaliśmy ze względu na kłopoty finansowe. Każdy wjazd do kolejnego kraju wiązał się z wykupywaniem kosztownych wiz, ubezpieczeń i zezwoleń - tłumaczy Michał.
Nigdy nie ukrywał, że mercedes był tylko pretekstem do tego, by zrealizować przygodę życia. Na naszych łamach oraz na portalu mminowroclaw.eu na bieżąco informowaliśmy o kolejnych etapach podróży Michała i jego przyjaciół. Czas na podsumowanie.
Mili ludzie
Podróż zajęła im dwa miesiące. Michał wydał na nią 12 tys. zł. Przejechał ponad 26 tysięcy kilometrów. Zwiedził między innymi Maroko, Mauretanię, Saharę Zachodnią, Mali, Burkina Faso, Benin i Togo. Długo będzie pamiętał spotkanie z wolno żyjącymi słoniami, gliniany meczet w Mali, kolorową wioskę w Burkina Faso, kąpiel w Zatoce Gwinejskiej.
- Spodziewałem się, że na przejściach granicznych w Afryce spotykać będziemy niemiłych ludzi, którzy będą chcieli od nas pieniędzy. Tymczasem witali nas z uśmiechem. Wielokrotnie nawet pomagali nam bezinteresownie rozwiązać nasze problemy - wspomina. Rzadko jadał mięso, bo albo nie można było go kupić, albo było bardzo drogie. Stał się fanem ryżu z sosem.
Spełniajmy marzenia
Od kilku dni jest w Polsce. Powoli przyzwyczaja się do normalnego życia. Wkrótce wyjeżdża do Poznania, gdzie chce znaleźć pracę. Zapewnia, że wyprawa do Afryki nie była ostatnią w jego życiu. Zachęca naszych Czytelników do tego, by realizowali swoje marzenia, także te związane z Afryką. - Nie jest aż tak dzika jak się powszechnie uważa - przekonuje.