Afrykę można przejechać rowerem

Koło powstało, ponieważ takie zapotrzebowanie zgłaszali nauczycielom uczniowie zainteresowani turystyką pieszą, podróżami.

- Zainteresowanych uczniów zebrała się już duża grupa - mówi Kamila Jeziorska, która przy współpracy z Marcinem Dętkosiem i Hanną Gołębiewską prowadzą koło. - Planujemy zorganizowanie rajdu po okolicy i biegów na orientację. Wiosną i zimą chcemy ruszyć na wycieczkę rowerową szlakiem fortyfikacji. Chodzi o rozbudzenie zainteresowań, zachęceniem do aktywnego wypoczynku.

Zawnioskowano nawet do Fundacji Schumana o środki na zorganizowanie szkoleń, spotkań ze studentami turystyki, którzy opowiedzą, jak przygotować się do dalekich wypraw. Nasza młodzież chce także wziąć udział w projekcie "Bezpieczne góry".

Młodzi miłośnicy podróży zapragnęli spotkania z podróżnikiem. Na Wojciecha Cejrowskiego, który za takie spotkanie chciał kilkanaście tysięcy złotych, nie było ich stać. Zaprosili więc Dominika Szmajdę z Poznania, który jeździł po Afryce na dwóch kółkach.

- Zobaczyliśmy go w telewizji, opowiadał ciekawie o swojej wyprawie, zaprosiliśmy go i zgodził się przyjechać za naprawdę symboliczną opłatę - dodaje Kamila Jeziorska. - To prawdziwy pasjonat. Tym bardziej, że wkrótce planuje następną wyprawę.

Dominika Szmajdę o dalekiej podróży marzył od dziesięciu lat. - Chciałem, by to była wyprawa, która by mnie nie ograniczała czasowo, chciałem się powłóczyć po egzotycznych krajach - opowiadał Szmajda. - Zrezygnowałem z pracy w firmie farmaceutycznej, by zrealizować marzenie. Zainspirowała mnie książka Kazimierza Nowaka. Nie miałem doświadczenia w turystyce rowerowej. Byłem dziesięć lat temu z przyjacielem w Indiach. Przemierzyliśmy wtedy Bałkany, Turcję, Iran i Pakistan.

W podróż po Afryce wybrał się samotnie. - Wówczas można zbliżyć się i dobrze poznać napotkanych ludzi - turystów i miejscowych, chłonie się ich kulturę - wspominał podróżnik. - Minusem jest to, że nie można na bieżąco wymieniać się wrażeniami.

Zjechał Maroko, Mali, Mauretanię i Saharę Zachodnią. - Jechałem na starym rowerze, ma piętnaście lat - dodaje. - Bałem się, że nie dam rady, rower bym zostawił. Nowego byłoby szkoda. Nocowałem na plażach, zwiedzałem stare dzielnice krajów arabskich, smakowałem ich potraw - często nie wiedząc z czego powstały. Część podróży odbyłem z Francuzami, którzy jechali na rowerze dookoła świata. Niedawno dojechali do Polski, odwiedzili mnie, przekonałem się, że takie przyjaźnie pozostają.
Prowadził blog, nie było problemu z dostępem do internetu.

Młodzież interesowało czy podróżnik miał chwile zwątpienia i ile kosztowała go wyprawa i jakim językiem się porozumiewał? - Nie wydałem dużo, z biletem lotniczym do Maroka i powrotny siedem tysięcy złotych przez cztery miesiące - mówił. - Dość miałem wtedy, gdy niosłem rower przy 40 stopniach Celsjusza. Porozumiewałem się językiem francuskim, to byłe kolonie francuskie.

Za miesiąc podróżnik jedzie do Libii, na sztafetę śladami Kazimierza Nowaka. Przez dwa lata uczestnicy chcą pokonać trasę, którą Nowak przejechał w pięć. Co miesiąc będą się zmieniać. Na początek pojedzie trzech Polaków, w tym Szmajda.

Dominik Szmajda z Poznania

- W podróż rowerem po Afryce może pojechać każdy. Nie miałem doświadczenia w jeździe na dwóch kółkach ani w dalekich podróżach. Długo się do wyprawy nie przygotowywałem. Przeżyłem wspaniałą przygodę.