Twarda walka w sobotę z góralami kosztowała toruniana bardzo wiele. W niedzielę nie dał rady odeprzeć ataku innych faworotów. Kolarze mieli do pokonania tym razem krótszy odcinek, ale z najtrudniejszymi w wyścigu wspinaczkami. Najpierw na Passo Lanciano.To było ponad 12 kilometrów o średnim nachyleniu 8,3 procent, ale maksymalnie dochodzącym do 13 procent i wreszie mordercze 2 kilometry przed metą, gdy nachylenie szosy sięgało 30 procent, a kolarze musieli jechać zakosami, żeby nie spaść z rowerów.
Michał Kwiatkowski został już na Passo Lanciano stracił ponad 4 minuty do Contadora, a na metę dotarł 6 minut po Hiszpanie. W klasyfikacji generalnej torunianin wypadł poza najlepszą dziesiątkę, stracił także białą koszulkę najlepszego młodzieżowca.
Do końca Tirreno-Adriatico zostały dwa etapy. W poniedziałek kolarzy czeka płaski odcinek (187 km), na któym znowu wykażą się sprinterzy. We wtorek indywidualna czaqsówka, na któej Kwiatkowski powinien walczyć o etapowe zwycięstwo. Na krótkim dystansie 9,2 km nie ma jednak wielkich szans na odrobienie wielu strat do najlepszych w klasyfikacji generalnej.