Kwiatkowski cały wyścig przejechał w ogonie peletonu. Najwyższe - 20 miejsce - zajął w prologu, krótkiej jeździe indywidualnej na czas. Potem systematycznie tracił minuty do najlepszych. W piątek po szóstym etapie był 44. ze stratą ponad 11 minut do liderującego Chrisa Froome'a. W sobotę na starcie górskiego etapu już nie stanął. Był to zresztą pechowy odcinek dla Polaków, bo do mety nie dojechał Sylwester Szmyd.
Torunianin od startu Critérium du Dauphiné deklarował jednak, że walka o wysokie miejsce nie jest jego celem i traktuje wyścig jako rozjazd przed Tour de France.
W sobotę 160-kilometrowy odcinek, z dwoma premiami górskimi najwyższej kategorii i metą w szwajcarskim Finaut-Emosson wygrał Lieuwe Westra (Astana). Tym samym zrewanżował się za porażkę w piątek na samym finiszu z kolegą Kwiatkowskiego Jan Bakelants.
Największym zwycięzcą był jednak Alberto Contador z Tinkoff Saxo, który po raz pierwszy pokonał Froome'a. Brytyjczyka wyprzedził o 20 sekund i przejął żółtą koszulkę lidera (ma 8 sekund przewagi nad najgroźniejszym rywalem).
W peletonie jedzie nadal drugi z torunian Michał Gołaś. W sobotę był 70. na mecie, a w klasyfikacji generalnej zajmuje 71. miejsce (46,03 min.)
Czytaj e-wydanie »