Za nami mecz o 3. miejsce mistrzostw świata w Katarze. Brązowy medal wywalczyła Chorwacja, wygrywając z reprezentacją Maroka 2-1. Sporo kontrowersji wzbudziła jednak postawa w tym spotkaniu katarskiego sędziego Abdulrahmana Al-Jassima. Nie brakuje głosów, że wyznaczenie go do prowadzenia tak istotnego spotkania, było ukłonem ze strony FIFA w kierunku gospodarzy imprezy. Pomysł nie okazał się jednak zbytnio trafiony?
Do przerwy, Al-Jassim sędziował bardzo dobrze, pogubił się po zmianie stron. Popełnił błąd z przyznaniem rzutu karnego dla Chorwacji, po czym dał sobie wejść na głowę piłkarzom Maroka. Zgubiło go chyba to, że myślał, że wszystko jest już pod kontrolą, a jak wiadomo, w piłce nożnej, dopóki piłka w grze, wszystko jest możliwe. Zabrakło odpowiedniej koncentracji do ostatniej minuty. Nie ma znaczenia, czy sędzia był z Kataru, czy nie. Po prostu spalił się, nie wytrzymał psychicznie. Nie krytykowałbym katarskiego arbitra jednak aż tak bardzo. Błędy na tym mundialu popełniali sędziowie z innych, bardziej piłkarskich krajów, Anglii, Hiszpanii, czy Francji.
Chorwacja niemal powtórzyła sukces sprzed czterech lat z mundialu w Rosji, gdy zdobyła wicemistrzostwo świata. Podobnie jak w 1998 roku, wywalczyła w Katarze brązowy medal. Jak wytłumaczyć fakt, że w ciągu 24 lat, piłkarze z dużo mniejszego kraju od Polski, czy wielu innych państw odnoszą w miarę regularnie sukcesy na najważniejszej piłkarskiej imprezie?
Jestem pod wrażeniem Chorwacji. Ich kraj liczy niespełna cztery miliony ludzi, a odnosi tak wielkie sukces. I to nie tylko w piłce nożnej. Tam, od wielu lat, prowadzony jest odpowiedni system sportowego rozwoju wśród dzieci i młodzieży. Sport jest w pewnym sensie stylem życia, jego bardzo ważną częścią, podobnie jak w Skandynawii. Edukacja oraz wychowanie fizyczne w szkołach prowadzone są na odpowiednim, wysokim poziomie. Oby tak było również w Polsce. Kiedyś w naszym kraju było zresztą podobnie jak teraz w Chorwacji, ale konsumpcjonizm młodych pokoleń trochę zabił sport nad Wisłą i nie jest już tak masowy, jak dawniej. Mam nadzieję, że pod wpływem Chorwacji, pójdziemy właśnie tym śladem.
Mecz finałowy, Argentyna-Francja poprowadzi Szymon Marciniak. Na linii będzie mu asystował m.in. pana syn, Tomasz Listkiewicz. Odczuwa pan lekkie zdenerwowanie przed tym spotkaniem?
Oczywiście, że nerwy są. Nawet większe, niż gdybym sam sędziował. Będę mógł tylko ściskać kciuki i się modlić, żeby było dobrze. Jestem jednak spokojny. Nasi arbitrzy są w dobrej formie, ostatnie mecze sędziowali perfekcyjnie. Szymon Marciniak jest w swojej wręcz życiowej formie, jest najlepszym arbitrem na mundialu w Katarze. Mam nadzieję, że świetny występ polskiej ekipy sędziowskiej sprawi, że sędziowanie na mundialu w Katarze będziemy wspominać dobrze lub nawet bardzo dobrze.
Domyślam się, że odczuwa pan także dumę? Tomasz Listkiewicz powtórzył pana sukces z mistrzostw świata w 1990 roku, gdy również sędziował pan mecz finałowy mundialu jako boczny arbiter.
Historia moja i syna jest niesamowita. Jest jedyną na świecie, że ojciec i syn sędziowali w finale mistrzostw świata. Na pewno jest wielka duma, myślę nawet, że syn mnie przerósł pod tym względem. To większe osiągnięcie, mecz poprowadzi trójka arbitrów z Polski, będzie również polski sędzia na VAR-rze. Nie mam wątpliwości, że jesteśmy świadkami największego sukcesu w historii polskiego sędziowania. Mam nadzieję, że dzięki temu klimat wokół sędziów piłkarskich w Polsce się zmieni, że trenerzy, piłkarze i kibice przestaną tak agresywnie oceniać ich pracę oraz, że wielu młodych ludzi zapisze się na kursy sędziowskie ,chcąc zostać "nowym" Szymonem Marciniakiem. Nie ma co kryć, w Polsce potrzebujemy piłkarskich arbitrów do prowadzenia meczów na wszystkich szczeblach.
Komu daje pan większe szanse w finale?
Zapowiada się jeden z najbardziej wyrównanych finałów w historii mistrzostw świata. Jeżeli zawodnicy nie będą więźniami taktyki przygotowanej przez trenerów, pokażą również trochę swoich nieprzeciętnych umiejętności, będziemy mieć niesamowicie wysoki poziom widowiska. Na boisku zobaczymy konstelację wielu gwiazd z obu stron. Może trochę bardziej ekscytuje mnie Argentyna, ale tylko z uwagi na Leo Messiego. Na mundialu zagra już po raz ostatni w karierze. Uważam, że tej klasy piłkarz powinien mieć w swojej kolekcji tytuł mistrza świata, ale czy tak się stanie? Zobaczymy.
Rozmawiał Zbigniew Czyż
Julia Szeremeta: "Oby mój sukces przyniósł pieniądze do boksu"
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Kim jest żona Jakubiaka? Gdy zaszła w ciążę na pierwszej randce, bronił jej w mediach
- Tak Kwaśniewska bezczelnie łamała prawo! Odpowiedź męża nie do pomyślenia
- Sylwia Peretti widziana w kościele. Wiemy, co będzie z nią dalej. Smutne wieści
- Izabela Trojanowska odwołała koncerty i czmychnęła z kraju! Wiemy, gdzie się zaszyła