Fernando Santos został zatrudniony w reprezentacji Polski pod koniec stycznia 2023 roku. Po serii kompromitujących meczów Cezary Kulesza nie miał innego wyboru, dlatego w środę zwolnił Portugalczyka.
Pensja Santosa była absolutnie rekordowa, jeśli chodzi o selekcjonerów reprezentacji Polski, według nieoficjalnych informacji co miesiąc inkasował 700 tysięcy złotych. Wyniki polskiej kadry nie szły jednak w parze z grą Biało-Czerwonych. W eliminacjach do Euro 2024 Polska zgromadziła jak dotąd zaledwie sześć punktów w pięciu meczach i jest na 4. miejscu w tabeli za Albanią, Czechami oraz Mołdawią, wyprzedzając zaledwie Wyspy Owcze.
Michał Listkiewicz nie jest jednak pewien, czy zwolnienie Santosa było najlepszym ruchem prezesa PZPN Cezarego Kuleszy.
- Gdyby była sprawiedliwość na świecie, to trzeba byłoby przede wszystkim zwolnić zawodników, bo to oni zawiedli. Jeśli nawet wybitny dyrygent ma muzyków, którzy fałszują, to może wymachiwać batutą nie wiadomo jak, ale oni i tak dalej będą fałszować. Pretensje do Santosa są przesadzone. Tak jednak bywa też w klubach, łatwiej jest zwolnić jednego człowieka niż jedenastu lub dwudziestu piłkarzy. W kontekście poprawy gry zespołu zmiana trenera może pomóc, ale nie musi - mówi nam Michał Listkiewicz.
- Niestety potwierdziło się, że wiara w to, że ktoś z wielkim nazwiskiem i z zagranicy poprowadzi naszą reprezentację do wielkich sukcesów jest złudna. Paulo Sousa i Fernando Santos zaprzeczają tej tezie. Czas skończyć z wmawianiem sobie, że przyjdzie cudzoziemiec i za dotknięciem czarodziejskiej różczki wszystko zmieni - dodaje były prezes PZPN.
Nowego selekcjonera reprezentacji Polski poznamy najprawdopodobniej 20 września po obradach zarządu PZPN. Możliwe jednak, że nazwisko trenera kadry będzie znane już w najbliższy wtorek.
Michał Listkiewicz nie ma wątpliwości, że powinien nim zostać polski szkoleniowiec. W gronie najpoważniejszych kandydatów wymienia cztery nazwiska: Marka Papszuna, Michała Probierza, Macieja Skorżę i Jana Urbana.
- Jest bardzo mało czasu, żeby pozbierać wszystko, mówiąc brzydko do kupy. Gdyby przyszedł trener z zagranicy, zanim zorientowałby się w naszych realiach, to przysłowiowy pociąg odjechałby, dlatego należy zatrudnić polskiego trenera. Nie ukrywam, że moim faworytem jest Jan Urban. Był nim już wcześniej, gdy zatrudniano jednak Sous, a później Santosa. Ma wszystkie cechy, które na stanowisku selekcjonera reprezentacji są potrzebne. Ma za sobą wielką karierę jako zawodnik, świetne opinie w środowisku, na koncie imponujący dorobek jako trener w Polsce i za granicą. Cenię trenera Urbana także za klasę, którą reprezentuje jako człowiek - podsumował Michał Listkiewicz.
Cała rozmowa na naszych łamach z byłym międzynarodowym sędzią piłkarskim w niedzielę.
Rozmawiał Zbigniew Czyż
