Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Michał twierdzi, że Maks prosił go o to, żeby go zabił. No to pomógł koledze

ADAM WILLMA [email protected]
sxc.hu
Sójka wezwał strażników. Pokazał im ciało Maksa na dolnej pryczy: - Panowie, on nie żyje. Ja mu pomogłem. Tu leży jego oświadczenie.

"Oświadczam, że ubłagałem Michała Sójkę, aby odebrał mi życie". I kilka zdań do tych, którym Maks Drewnowski życzy wszystkiego najgorszego w życiu.

Z początku, gdy spotkali się w dwuosobowej celi 308, trochę zgrzytało. Sójka chwalił się, że jest płatnym zabójcą, więc Maks powinien uważać.

Ale Drewnowski to nie panienka z dobrego domu. W kryminale spędził łącznie kilkanaście lat (oszustwa i rozróby) i z niejednym fantastą się spotkał. Tym bardziej że o historii Michała Sójki czytał w gazecie. Że żaden z niego płatny gangster, tylko najzwyklejszy zabójca. Ot, zabił człowieka w Gnieźnie, uciekł z jego żoną, którą później udusił pod Toruniem. Oprócz tego drobnica: drobne kradzieże, oszustwa za grosze, rozboje.

Maks ostatni wyrok odsiadywał za pobicie. Jego syn w Grudziądzu zakochał się w dziewczynie. Ale ojcu panienki związek nie bardzo się spodobał. Dość powiedzieć, że jednego dnia rzucili się sobie do gardeł, a stary Drewnowski przyjechał z odsieczą synowi. Za zmaltretowanie ojca dziewczyny sąd wyliczył mu rok z kawałkiem odsiadki. Maks kilka miesięcy się ukrywał, ale wpadł podczas zwykłej kontroli drogowej i zamknęli go w toruńskim areszcie.

Sklep ze słodyczami

Drewnowski to był dla Sójki wielki pan. Tęgi sześćdziesięciolatek, w Grudziądzu prowadził rodzinną firmę, zatrudniał ludzi, miał na stanie 10 samochodów, nie musiał się liczyć z groszem. Co innego Michał - wykształcenie podstawowe i 13 dni gimnazjum (wyrzucono go za pobicie nauczyciela), matka z wyrokiem za dźgnięcie nożem ojca-pijaka, ojciec - za znęcanie się nad rodziną.

Komitywę miał Sójka z braćmi. Razem chodzili na włamy. Bez spektakularnych sukcesów. Raz próbowali ogołocić skarbonę w kościele w Karolewie z zawartością 2 złotych 60 groszy, ale nie udało im się sforsować zamka. Innym razem nie wyszła Sójce kradzież czajnika elektrycznego w szkole. Raz skapitulował przy kiosku Ruchu, kiedy indziej nie poszło mu przy skoku na sklep ze słodyczami.

Taki los.

Z dziewczynami był bardziej skuteczny.

Jednej zrobił dziecko, później wyjechał do Warszawy i ślad po nim zaginął. Narzeczona zgłosiła nawet zaginięcie, ale niedługo później Sójka się odnalazł w Bydgoszczy. Z nową dziewczyna (znalazł ją przez internet) i z nowym dzieckiem.

W Warszawie ponoć zajmował się windykacją i szukał pomysłu na życie. Ale nie znalazł. Znalazł za to 14-latkę do seksu, za co mu prokurator dopisał kolejny zarzut. Symbolicznie, bo sam Sójka jest pewny, że za zabicie małżeństwa - dożywocie ma jak w banku.

Bicie na palmę

A teraz jeszcze napatoczył mu się Maks. Owszem, rodzina twierdzi, że o samobójstwie nigdy nie wspominał i do końca był w dobrej kondycji psychicznej. Ale kumple ze spacerniaka wiele razy słyszeli, jak sam się prosił Sójki o tę śmierć. - Udusisz mnie, czy nie? - dopytywał.

Ludzie myśleli, że tak dla jaj. Sójka zresztą też: - Podlizywał mi się, żebym tylko pomógł mu umrzeć. Ale nie słuchałem go i ćwiczyłem sobie. Cela była dwuosobowa, więc jak było naprawdę, wie tylko Sójka. A ten miał w żartach powiedzieć, że skręci Drewnowskiemu kark.

Sójka: - Maks odpowiedział, że musi trochę pocierpieć za to, co zrobił i chce umrzeć przez uduszenie.
Może i tak było, a może Sójka trochę koloryzuje, bo do ubarwiania ma talent. Twierdzi, ze Drewnowski miał problemy finansowe i kiepskie zdrowie: - Miał dwie blizny na głowie. Przez to mu biło na palmę - diagnozuje.

Zabić na trzeźwo

Jeśli wierzyć Drewnowskiemu, panowie dobili w końcu w celi interes. Maks zaproponował, że jeśli Sójka pomoże mu umrzeć, dostanie 150 tys. złotych w ratach.

Gdy Michał się zgodził, Drewnowski rozpłakał się i zapowiedział, że urodzi się na nowo, jako nowy człowiek.
Kilka dni później wzięli się za robotę. Było po 21.00, o tej porze w celach gasi się światło. Maks zdjął bandaż z nogi, uformował pętlę i dał ją koledze. Resztę Sójka zrobił fachowo - związał Maksowi ręce na plecach i zacisnął pętlę. Umówili się, że gdyby Maks zmienił zdanie, miał dawać znaki ręką. - Nie szarpał, nie ruszył się nawet - zapewnia Sójka.

Gdy już udusił Drewnowskiego, poczekał jeszcze 5-6 minut, po czym przykrył ciało kocem. Wstał i zaparzył sobie kawę. Łyknął proszki pozostawione przez Maksa: - Byłem roztrzęsiony, po raz pierwszy zabiłem człowieka na trzeźwo.

Po godzinie Sójka wezwał strażników. Ci próbowali reanimacji, ale bez skutku.

Podpis

Rodzina Drewnowskiego nie wierzy w historię o eutanazji. - Niczego ojcu nie brakowało. Nie widziałem śladu załamania psychicznego - mówi syn Maksa. - Nawet prosił ostatnio o czajnik i telewizor. Również żona Drewnowskiego nie wie, dlaczego miałby się zabijać. Jej podejrzenie budzi "oświadczenie" pozostawione przez męża. - Zawsze podpisywał się z imienia i nazwiska, a tu pozostawił tylko nazwisko - mówi Drewnowska.

Ale w celi 308 nie było śladów szamotaniny. Prosząc o czajnik i telewizor Maks zaznaczył, żeby odbiornik miał 10-metrowy kabel i 5-metrowy przedłużacz. Po co tyle kabla w klaustrofobicznej celi? - Mówił, że się powiesi - wspomina Piotr, z którym Maks grywał w szachy w areszcie.

Sójka twierdzi dziś, że mu żal, że dał się Maksowi namówić. Przeniesiono go do innego zakładu. Pisze listy do kolegów poznanych w więzieniu i ogląda telewizję (- Mamy w celi 11 kanałów). Zaczął chodzić na mszę niedzielną, dzięki czemu czuje się lepiej. Koledze, z którym miał stare zatargi, wysłał ulotkę ewangelizacyjną pt.: "Czy Go znasz". W wolnym miejscu dopisał: "Ty Go poznasz już niedługo. Módl się k..., śmierć się zbliża".

Prokuratorom i sędziom Sójka również nie popuszcza. Grozi, że krew się poleje, gdy coś złego stanie się rodzinie. Wstyd mu za polskie organy ścigania. Kiedy zażądał, żeby zwrócić mu okulary (zabezpieczone jako dowód rzeczowy), odesłano mu okulary Maksa.

Choć sprawy karne cały czas trwają, z obliczeń wyszło Sójce, że na wolności będzie po siedemdziesiątce.
Liczy na swoje honorarium - 150 tysięcy za śmierć Maksa. Tylko na razie nie wiadomo, kto miałby je wypłacić.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska