Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Między nami

dr nauk medycznych Wanda Ponikiewska specjalista seksuolog i psychiatra
Chciałbym odpowiedzieć na problemy przedstawione przez panią Kasię z dn. 22.08.03 r., jak również ustosunkować się do pani wypowiedzi w rubryce "Między nami".

     Zacznę od siebie - jestem żonaty po raz drugi, pierwsze małżeństwo układało się sielankowo nawet wtedy, gdy na świat przyszedł pierworodny. Moje, a raczej nasze problemy, zaczęły się cztery lata później. Przez te cztery lata poznaliśmy większość tajników seksu, były pieszczoty, petting, miłość francuska i inne sztuki miłości. Po pewnym czasie żona przestała się angażować i tylko preferowała seks tradycyjny - tłumaczyła się tym, że religia jej na to nie pozwala. Ja się pytam, dlaczego wcześniej było tak wspaniale. Zacząłem uprawiać samogwałt, aby swoje napięcia rozładowywać, żona o tym wiedziała i szyderczo odpowiadała na chęć mojego współżycia z nią, że sam sobie zrobię to lepiej. Wpadłem w depresję i zacząłem nadużywać alkoholu. Wiem, że nie miała żadnego romansu i sama została do dziś. Po sześciu latach rozwiodłem się. Przychodzę odwiedzać syna lub spotykamy się w mieście, czasem porozmawiam z byłą - ona teraz, po latach, żałuje.
     Z drugą żoną jest inaczej, seks uprawiamy kiedy przyjdzie na to ochota któremuś z nas, nawet kilka razy dziennie.
     Pani Katarzyno, od dawna wiadomo, że mężczyzna ma większe potrzeby i dziwię się, że po długim stażu małżeńskim nie potrafi pani dostrzec, czego oczekuje pani mąż. Pisze pani, że mąż potrafi sam siebie zaspokoić i lepsze to niż skok w bok - może i lepsze, ale do czasu (...). Pisze też Pani: "co mam zrobić, kiedy świadomość o onanizowaniu się męża wzbudza we mnie niechęć" - piszę ten list z żoną i dlatego powiem, to można zmienić poprzez uprawianie choćby pettingu lub zaspokoić potrzeby męża w inny sposób.
     Mam nadzieję, że poradzi sobie Pani z tym problemem i przełknie zapewne tę gorzką pigułkę, ale naszym zdaniem rozwiązanie leży tuż obok Pani. Wystarczy tylko chcieć i przełamać się.
     Pani Wando, jesteśmy zwolennikami Pani artykułów, ale ja mam takie odczucie, że przede wszystkim trzyma Pani stronę kobiet. Przecież my, mężczyźni, nie jesteśmy maszynami, też mamy uczucia, potrzebujemy pieszczot itd. Pisze Pani, że mężczyźni powinni zdawać sobie z tego sprawę, że bardzo łatwo jest zranić kobietę w odniesieniu do życia seksualnego, a Pani zdaniem odpychanie partnera i wręcz zmuszanie go do samowystarczalności seksualnej jest OK? Mam nadzieję, że seks w każdej rodzinie będzie bardzo swobodny, bez napięć i obaw. Wszystko zależy od nas samych. Jeżeli uraziłem kogokolwiek w tej wypowiedzi, przepraszam.
     RYSZARD I JUSTYNA

     List Pana zawiera credo życiowe większości małżeństw opartych na uczuciach i satysfakcjonującym obie strony współżyciu seksualnym. Sęk leży w czym innym, a mianowicie chodzi o to, aby partnerzy tworzący związek małżeński rozumieli się i podzielali zdanie i opinie w różnych kwestiach, a więc także w odniesieniu do życia intymnego, a następnie je realizowali. Niestety, z tą stroną praktyczną bywa różnie, bowiem przed ślubem uzgodnione i sprawdzone w pewnym sensie postawy i zachowania w sferze intymnej odbiegają daleko w swoich pierwotnych założeniach od tych w praktyce małżeńskiej. Bardzo często po jakimś czasie wychodzą na jaw te prawdziwe oczekiwania z jednej lub z obu stron. Jeżeli ktoś został wychowany według zasad ograniczających seks do koniecznego minimum, np. gwoli reprodukcji gatunku ludzkiego, a forma współżycia seksualnego powinna się zamknąć w tradycyjnym zachowaniu i aktywności seksualnej, to trudno taką osobę przekonać do zachowań i postaw innych niż stereotypowe. Cały problem polega na elastyczności obojga partnerów w każdej dziedzinie życia, a więc i w sferze intymnej. Większość mężczyzn preferuje wręcz wirtualne zachowania podczas realizacji popędu seksualnego, a kobiety nie zawsze im partnerują. Wynika to z tego, że odebrały wychowanie blokujące sferę seksualną. Ażeby wyzwolić się z tradycyjnego myślenia i postępowania w myśl tej zasady, potrzeba niekiedy wielu lat. Chodzi o takie przypadki, kiedy druga strona chce się zmienić. Gorzej, gdy druga strona stawia weto i w sposób kategoryczny obstaje przy swoim.
     Wracając do tematu: perwersja odbiega w treści i formie od zasad fizjologicznego, akceptowanego społecznie współżycia seksualnego. Wiele kobiet nie akceptuje zachowań w stylu praktyk oralno-genitalnych i wówczas trudno przekonać nawet stażową małżonkę, że jest to tylko coś więcej niż tradycyjne zachowanie, pod warunkiem, że obie strony je akceptują. Lepiej takie życzenia wyrażać przed zawarciem związku małżeńskiego. Ale zazwyczaj nie wypada poruszać takich tematów, sądząc, że po ślubie jakoś się wszystko ułoży. Gdyby kobiety i mężczyźni byli szczerzy i nie ukrywali swoich preferencji seksualnych i porozumiewali się nie tylko emocjonalnie, ale także nauczyli się werbalizować czego oczekują od współpartnera po ślubie, wiele związków małżeńskich nie zostałoby w ogóle zawartych. Kobiety chcą założyć rodzinę, mieć potomstwo, mężczyźni oczekują realizacji popędu seksualnego bez ograniczeń kulturowych, a także potomstwa. Kobiety na ogół mają mniejsze potrzeby seksualne niż mężczyźni i stąd tyle nieporozumień w życiu partnerskim. Nigdy nie twierdziłam, że mężczyźni nie potrzebują okazywania im uczuć w przeróżny sposób, ale to już zależy od inteligencji kobiet, ich zaangażowania i umiejętności w tej sferze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska