Zobacz wideo: Wakacyjne pokazy fontanny multimedialnej przed Filharmonią Pomorską
"Proszę o podanie chociażby jednego przykładu utworu, który byłby prezentowany w klubie destylarnia, a jest chroniony przez stowarzyszenie ZAiKS" - to fragment załączonego do akt sprawy listu, jaki 5 grudnia 2019 roku Józef Eliasz, bydgoski muzyk jazzowy, prezes Stowarzyszenia Artystycznego Eljazz napisał do Wiesława Łatasia, szefa Dyrekcji Okręgowej ZAiKS-u w Poznaniu.
- Nigdy, na żadnym etapie postępowania nie dowiedzieliśmy się z żoną, które konkretnie utwory zostały wykorzystane z pominięciem prawa. W całym materiale dowodowym brak choćby jednego przykładu - mówi Eliasz.
Wracamy do sprawy sporu między Stowarzyszeniem ZAiKS a Józefem i Kingą Eliaszami. Zapoznaliśmy się z aktami sprawy, która właśnie trwa w bydgoskim Sądzie Rejonowym, a dotyczy działania klubu "Destylarnia" mieszczącego się pod tym samym adresem, co "Eljazz" (ul. Kręta 3). To postępowanie, któremu początek dała wizyta kontrolerów ZAiKS-u u Józefa Eliasza w 2019 roku. Kontrolerzy, jak wynika z akt sprawy, badali legalność korzystania z utworów muzycznych w klubie Destylarnia, w ogóle do niego... nie wchodząc.
To Cię może też zainteresować
Spotkanie, od którego zaczął się spór, odbyło się przed dwoma laty we wrześniu w Eljazzie. Po nim kontrolerzy ZAiKS zawiadomili policję oskarżając Kingę Eliasz, która przez firmę Kinga Eliasz Eljazz prowadzi kluby Eljazz i Destylarnia w Bydgoszczy.
W uzasadnieniu wniosku o ściganie skierowanego do bydgoskiej prokuratury, czytamy, że w Destylarni odtwarzane są "utwory z gatunku swingu, jazzu, rock and rolla, zatem utwory znajdujące się pod prawną ochroną" oraz, że "podmiot zarządzający działalnością w tym lokalu nie legitymuje się zgodą ZAiKS na korzystanie z utworów muzycznych".
Sprawa trafiła do sądu, ostatnia z rozpraw odbyła się w czerwcu. Wśród materiałów dowodowych, które prokuratura wzięła pod uwagę finalizując śledztwo, znalazły się, m.in. "zrzuty" ekranu z FB Destylarni, gdzie od 2017 roku pojawiały się informacje o imprezach. W tym w stylu marynarskim, podczas której goście przebrani w strój marynarza, pielęgniarki, bądź np. pilota czekała specjalna oferta przy barze. Inna impreza to zabawa na stulecie niepodległości z muzyką polską.
Kinga Eliasz tłumaczy jednak, że ostatecznie te imprezy nie zostały zorganizowane.
Potem w sądzie kontrolerka ZAiKS-u zaznaczała: "Repertuar swingowy jest dość stary, to lata 30. Twórcy tych utworów nie żyją, jednakże nie oznacza to, ze można z nich swobodnie korzystać, bez odprowadzania wynagrodzenia, bo ustawa zakłada, ze prawa majątkowe wygasają po 70 latach od śmierci twórcy".
W akcie oskarżonym skierowanym przez Prokuraturę Rejonową Bydgoszcz-Południe do sądu czytamy, iż oskarżonej zarzuca się działanie na szkodę nie samych artystów, których utwory rzekomo miały być wykorzystywane z pominięciem prawa, a... samego stowarzyszenia ZAiKS. Straty miały wynieść nieco ponad 8 tys. zł.
- Przecież tu właśnie o pieniądze chodzi. I tylko o pieniądze. Nie wskazano żadnego poszkodowanego artysty, czy żadnego konkretnego utworu, który byśmy wykorzystali bezprawnie - zaznacza Kinga Eliasz.
Z kolei Józef Eliasz dodaje, że za artystyczną stronę (również, jeśli chodzi o muzykę odtwarzaną w obu klubach) odpowiada on sam, jako szef Stowarzyszenia Artystycznego Eljazz, a jego żona, prowadząca firmę Kinga Eliasz Eljazz zajmuje się gastronomią. To zresztą zaznaczył w liście skierowanym jeszcze pod koniec 2019 roku do dyrektora ZAiKS w Poznaniu.
"Kinga Eliasz nie ma nic wspólnego z prezentowaniem i jakimkolwiek działaniem muzycznym, a pan to doskonale wie, że ja decyduję o tych działaniach." Ponadto dodaje, że klub Destylarnia funkcjonuje tylko na zasadzie "imprez zamkniętych i jest otwarty okazjonalnie w zależności od zamówień kontrahentów".
Do sądu trafiło między innymi oświadczenie właściciela jednej z bydgoskich firm usługowych dotyczące zamkniętej imprezy, zorganizowanej w Destylarni w czerwcu 2019 roku. W tym dokumencie czytamy, że zlecił firmie "Eljazz Kinga Eliasz wykonanie usługi gastronomicznej, która została zrealizowana w lokalu Destylarnia (...)". Ponadto, że nie zlecał "wykonania oprawy artystycznej tylko gastronomiczną. Podczas spotkania w lokalu przebywali tylko moi goście".
- Lokal udostępniamy młodym zespołom prezentującym muzykę niszową, ponieważ nie ma w Bydgoszczy wystarczających miejsc d promocji ich twórczości - mówi Józef Eliasz. - A, że Destylarnia nie ma umowy licencyjnej z ZAiKS-em? Cóż, na drzwiach do klubu była nawet karta informacyjna z regulaminem, który każdy, kto tam występował, musiał potwierdzić. Tym samym potwierdzał, że muzyka, którą tam wykonywał, stanowiła jego własność, rezultat jego twórczości i nie jest obciążona prawami osób trzecich. To właśnie zabolało kontrolerów ZAiKS najbardziej - nie mogą przeboleć, że klub może działać bez podpisanej umowy licencyjnej z nimi.
Eliasz mówi, że policjantce prowadzącej dochodzenie z zawiadomienia ZAiKS-u pokazał stos płyt kompaktowych pozostawionych w Destylarni przez młodych artystów, którzy tam występowali. - To ich muzykę odtwarzano w klubie, to nie były utwory objęte ochroną ZAiKS-u. Z tego stosu płyt, pani policjantka wybrała tylko... trzy.
Te trzy krążki zostały dołączone jako dowody do akt sprawy. W sądzie pracownica ZAiKS-u, która w 2019 roku przyszła do Eliasza na kontrolę, zeznała: - Na tych płytach jest ograniczona ilość utworów, a zatem trudno byłoby stwierdzić, by te właśnie płyty na okrągło były tam odtwarzane.
Z kolei na pytanie, czy kiedykolwiek jako kontroler ZAiKS-u była w klubie Destylarnia, padła odpowiedź przecząca. I zaznaczenie, że kontrola odbyła się w klubie Eljazz.
- Jeżeli nie byli nigdy w Destylarni, to na jakiej podstawie mnie w ogóle oskarżają o bezprawne odtwarzanie muzyki? - pyta Kinga Eliasz.
Wiesław Łataś z kolei w sądzie twierdził, iż "wielokrotnie" występował do prowadzącego Destylarnię z propozycją podpisania umowy licencyjnej, ale odpowiedzi nie było. Zamiast tego, Józef Eliasz miał pytać go o listę utworów chronionych, których - jak twierdzi Łataś - jest około 40 milionów!
W czerwcu na stronie facebookowej Eljazzu Józef Eliasz zamieścił nagranie z kontroli z roku 2019. Zarzuca, że kontrolerzy - w chwili jego nieobecności przy stole - próbowali wyłączyć jego dyktafin. Na nagraniu zarejestrowanym drugim urządzeniem słychać, jak mężczyzna odzywa się do kobiety mówiąc, by robiła "z siebie idiotkę", jak on robi "z siebie". Kontrolerka ZAiKS-u w sądzie zeznała, że nie pamięta, by jej kolega tak się do niej zwrócił.
Wiesław Łataś nie chce komentować tej sprawy. Jeszcze w czerwcu, kiedy po raz pierwszy pisaliśmy o sprawie, zaznaczył, iż "Nie jest to wszystko tak jednoznacznie określone, jak to zostało (przez Eliasza, red.) przedstawione. Natomiast sposób przedstawienia (w nagraniu, red.) pracowników ZAiKS-u to jest sprawa bardzo skomplikowana i będzie przedmiotem kolejnego postępowania."
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Tak dziś wygląda dyrektorka szkoły z "Rancza". Dla Ewy Kuryło czas się zatrzymał
- Gwiazda TVN była królową salonów. Teraz wygląda jak uboga szara myszka!
- Tak Allan walczy o uznanie zamożnego teścia. Wszyscy patrzyli na jego smerfne butki
- Zapytaliśmy Zenka o zakupy w dyskoncie! Wił się przed kamerą, zdemaskował Danutę