Kilka dni temu na terenie sąsiadującym z Sadami, a należącym do osoby prywatnej, ruszyła budowa masztu. Mieszkańcy byli pewni, że nigdy do tego nie dojdzie. Przecież protestowali przeciw inwestycji już kilka lat temu. Po ich stronie stanął nawet Leonard Maciejewski, ówczesny starosta inowrocławski. Potwierdza to Marlena Gronowska, rzecznik Tadeusza Majewskiego, obecnego starosty. Jednak od razu dodaje: - Starosta Maciejewski wydał dwie odmowne decyzje w sprawie wydania pozwolenie na budowę tego masztu. Obie zostały uchylone przez wojewodę.
Przeczytaj również: Nie będzie masztów telefonii komórkowej w chronionej strefie uzdrowiskowej - zdecydował Sejm
Trochę dalej
- Z tego co mi wiadomo, właściciel gruntu, na którym rozpoczęła się budowa ma niedaleko, poza zasięgiem osiedla, drugą działkę. Sugerowano mu, by na niej stanęła konstrukcja telefonii komórkowej - przypomina przedstawiciel jednej z ośmiu wspólnot mieszkaniowych z Sadów.
Nasz rozmówca zauważa, że obecnie budowę masztu rozpoczęto w innym miejscu niż pierwotnie planowano. - Prace wykonywane są w obrębie tej samej nieruchomości. Budowę odsunięto jedynie o ileś metrów od granicy z naszymi blokami - słyszymy.
Ludzie z Sadów boją się masztu. Ich zdaniem, emitowane fale będą "zahaczać" o najwyższe kondygnacje bloków. - Obawiamy się o zdrowie nasze i naszych dzieci. Na dodatek przez sąsiedztwo z taką konstrukcja na wartości stracą o jakieś trzydzieści procent nasze mieszkania - skarżą się.
Przeczytaj również: Kołaczkowo. Maszt podzielił mieszkańców
Będą walczyć
Sady skontaktowały się z mieszkańcami ul. Świętego Ducha. Półtora roku temu znaleźli się oni w podobnej sytuacji. Z dnia na dzień wyrósł w pobliżu ich domów maszt. Ludzie z Ducha dopięli swego. Konstrukcja musi być zdemontowana. Sady chcą skorzystać z wypróbowanych sposobów. Pomoc obiecał też starosta inowrocławski.
- Decyzja o pozwoleniu na budowę masztu w sąsiedztwie osiedla wydana została na podstawie nowych przepisów o ochronie środowiska i ocenie oddziaływania na środowisko. Dodać trzeba, że zmieniły się przepisy o udziale mieszkańców w postępowaniu administracyjnym. Teraz nie ma obowiązku informować ich o jego przebiegu. Mimo to starosta polecił wstrzymanie budowy i wznowienie postępowania w tej sprawie na wniosek wspólnot mieszkaniowych i firmy Lematit, która wybudowała osiedle - dodaje Marlena Gronowska.
Zgodnie z prawem
- Mieszkańcom Sadów ciągle coś przeszkadza. Tylko, że ja tu mieszkam od pokoleń. Część zabudowań pochodzi jeszcze z dziewiętnastego wieku. Nas nikt się nie pytał, czy chcemy mieć za płotem osiedle. Zaczęli budowę i już - przypomina właściciel gruntu, na którym ma stanąć maszt. Nie kryje, że z inwestycji tej czerpać będzie korzyści i przypomina, że wykonywana jest ona zgodnie z prawem. - Przecież wojewoda uchylał już odmowne decyzje starosty. Dziwię się, że obecnie starosta zamierza wstrzymać budowę - dodaje.
Słyszymy też, że to firma telefoniczna wskazała miejsce na budowę masztu. - To oni do mnie dotarli, a nie ja do nich - mówi właściciel gruntu. Dowiadujemy się też, że zamiana lokalizacji budowy od początku nie wchodziła w grę. Telefonia komórkowa działa na zasadzie sieci. Maszty stawać muszą w ściśle określonych miejscach.
Mieszkańców Sadów takie tłumaczenie raczej nie przekona. Z determinacją chcą walczyć o całkowite wstrzymanie budowy.
Czytaj e-wydanie »