Pracownicy Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Zwierząt otrzymali sygnał o mężczyźnie, który na swojej posesji w Białych Błotach łapał koty. Używał do tego samozamykających się klatek. - Następnie strzelał do nich z wiatrówki - relacjonuje jeden z inspektorów. - Nie wiadomo, ile zwierząt udało mu się w ten sposób uśmiercić.
Sprawą zajęła się policja. - Takie zgłoszenie wpłynęło do nas przedwczoraj o pierwszej w nocy - odpowiada mł. asp. Piotr Duziak z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy. - Wysłaliśmy nasz patrol, który rozmawiał z właścicielem wskazanej posesji. Na miejscu nie znaleźliśmy żadnych zwierząt. Mężczyzna zaprzeczył, że do nich strzelał. Przyznał się jednak do ich łapania.
Tłumaczył, że chciał się ich tylko pozbyć ze swojego terenu, ale zarzekał się, że nie robił im krzywdy. Usłyszał zarzut znęcania się nad zwierzętami. Grozi za to sądowy zakaz ich trzymania do dziesięciu lat, kara do trzech pozbawienia wolności i grzywna.
- Niestety takie przypadki bestialstwa wciąż się zdarzają - mówi Izabella Szolginia, dyrektor bydgoskiego schroniska dla czworonogów. - Doniesienia o zbrodniach przeciwko zwierzętom płyną z całej Polski. Okrucieństwo i „pomysłowość” ich oprawców nie znają granic.