Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mimo zakazu, bydgoskie lecznice nadal praktykują ostre dyżury

Marta Pieszczyńska, [email protected], tel. 52 326 31 42
Niektórzy pacjenci spędzili wczoraj w "Juraszu” nawet osiem godzin
Niektórzy pacjenci spędzili wczoraj w "Juraszu” nawet osiem godzin Andrzej Muszyński
Efekt jest taki, że pacjent ze złamaną ręką na udzielenie pomocy czeka... osiem godzin.

Wtorek, godzina 13, szpitalny oddział ratunkowy "Jurasza" - w korytarzu tłumy pacjentów. Najwięcej "ortopedycznych", czyli cierpiących z powodu złamania ręki, nogi, zwichnięcia barku. Wśród nich pani Hanna z Bydgoszczy, która przywiozła tu swoją teściową. Kobieta złamała lewą rękę. Mimo tak wielu chorych wymagających niezwłocznej pomocy, lekarza nie widać. Mijają godziny. - Dopiero około 16 zaczął przyjmować - relacjonuje bydgoszczanka.
Ale kolejka, w której stoją chorzy, jest już tak pokaźna, że nie wiadomo, kto jak długo poczeka na pomoc ortopedy. O doraźnej pomocy, choćby z powodu uporczywego bólu złamanej kończyny, nie ma mowy.

- Ostatecznie sama kupiłam teściowej leki przeciwbólowe - opowiada pani Hanna. - Część tabletek dałam też innym pacjentom, ponieważ nie wszyscy mieli przy sobie pieniądze.
Po około, bagatela, ośmiu godzinach, bydgoszczanka opuszcza wraz z krewną izbę przyjęć. - To był koszmar - kwituje krótko.

Czytaj też: W samo południe: Bez znieczulenia, czyli szpitalna znieczulica

Izby ratunkowe w trzech szpitalach

W Bydgoszczy, oprócz szpitala im. Jurasza, izbę przyjęć posiada również szpital im. Biziela oraz wojskowy. Dlaczego zatem kobieta, widząc tak długą kolejkę w "Juraszu", nie zawiozła teściowej do innej placówki? - Dzwoniłam do obydwu lecznic - informuje pani Hanna. - Usłyszałam, że szpital im. Jurasza ma ostry dyżur i dlatego tam powinnam się skierować.
Sprawdziliśmy. Najpierw w szpitalu im. Biziela:
- Czy można przyjechać na izbę przyjęć ze złamaną ręką?
- "Jurasz" ma dziś ostry dyżur - usłyszeliśmy.

Na uwagę, że powszechnie stosowana praktyka ostrych dyżurów jest od dawna zabroniona przez NFZ, pracowniczka izby przyjęć odparła: - Ale u nas i tak ortopedzi mają właśnie pilny zabieg, więc na pomoc poczeka pani kilka godzin.
Identyczną odpowiedź usłyszeliśmy w szpitalu wojskowym.

NFZ płaci za opiekę całodobową!

Co na to NFZ? - To niedopuszczalne! - bulwersuje się Jan Raszeja, rzecznik prasowy regionalnego oddziału Funduszu i przypomina, że na wyraźne polecenie NFZ szpitale miały już skończyć z dzieleniem się dyżurami. Zgodnie z kontraktem powinny bowiem świadczyć całodobową opiekę medyczną. - Pacjent ma prawo wyboru lecznicy - dodaje rzecznik. - Nie wolno go odsyłać!

Niestety, w praktyce bywa inaczej. Efekt? - Tego dnia mieliśmy naprawdę wielu pacjentów - wyjaśnia Marta Laska, rzeczniczka prasowa "Jurasza". - A około godziny 14 lekarz dyżurujący musiał przejść na blok operacyjny z powodu pilnego zabiegu.

Jak zapewnia dalej, natychmiast zastąpił go inny ortopeda (innego zdania są pacjenci). - Niestety, przy tak znacznej liczbie osób, oczekiwanie na pomoc lekarza bardzo się wydłuża - wskazuje rzeczniczka.
A mowa o ponad stu pacjentach, którzy trafili we wtorek na izbę przyjęć "Jurasza". Część z nich zamierza interweniować w tej sprawie i złożyć oficjalną skargę do NFZ.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska