MINĄŁ TYDZIEŃ

     Szyby w oknach lśnią czystością, z kuchni dobiegają przyjemne zapachy pieczonych ciast i mięs, na stołach już bielą się wykrochmalone obrusy. Z lekką irytacją my, kobiety, zaglądamy do naszych portfeli, które w ciągu minionego tygodnia przeszły wyjątkowo skuteczną kurację odchudzającą. Staramy się nie myśleć o bolących nogach: jeszcze tylko makaron, sałatka i będzie wszystko. Acha! Jeszcze babka...
     Wraz z najbliższymi usiądziemy jutro przy świątecznym śniadaniu, podzielimy się święconką, składając życzenia zdrowia, szczęścia i wszelkiej pomyślności. Podetkniemy dziecku smaczny kąsek, zaproponujemy mężowi kawę, przyniesiemy teściowej kieliszek likieru. Potem posprzątamy po śniadaniu, by zrobić miejsce dla dań obiadowych...
     - Przecież ty nie masz nic do roboty! - usłyszała niedawno moja niepracująca znajoma od zapracowanego męża. To dla niego są te święta - czas leżenia na kanapie, telewizji, gazet, czasem spaceru. Zapracowany mężczyzna odpocząć przecież musi. Odpoczynek należy się też dzieciom, przeciążonym szkolną nauką i licznymi ponadprogramowymi zajęciami, rodzicom, którzy już się w życiu napracowali i teściom - jak wyżej.
     - Może ja nie potrafię sobie zorganizować czasu? - pyta koleżanka, prowadząca dużą firmę i dom z dwójką dzieci. Ostatnio śpi po kilka godzin na dobę, by sprostać wszystkim wymaganiom, ale i tak nie wystarczy jej czasu, by upiec jeszcze mazurek. - Kupny? Nie lubię! - krzywi się jej syn na widok przyniesionego z cukierni słodkiego placka ozdobionego bazią z migdałów.
     Dzwoni telefon. - Dziękuję, dziękuję! - uśmiechasz się do słuchawki. - Wam również życzymy wszystkiego najlepszego: zdrowych, pogodnych, wesołych świąt. Na obolałych nogach wracasz do kuchni z nadzieją, że już wszystko zrobione. Acha, jeszcze babka...!
     Zdrowych, pogodnych, wesołych świąt!