Zapowiadane od kilku tygodni rozmowy na szczeblu państwowym na temat konfliktu wokół bydgoskiego lotniska miały być momentem przełomowym. Jednak nie przyniosły niczego nowego. Wiceszef resortu infrastruktury Jerzy Szmit wysłuchał argumentów Bydgoszczy, Torunia i samorządu województwa, po czym i tak wstrzymał się od głosu i zachęcił do zawarcia kompromisu.
A sytuacja w porcie jest trudna. W tym roku lotnisko może osiągnąć deficyt na poziomie około 12 milionów złotych. Marszałek województwa Piotr Całbecki przestrzega, że port posiada fundusze na bieżące utrzymanie jedynie do 8 grudnia. Jeśli pieniądze się nie znajdą, konieczne będzie ogłoszenie upadłości.
Niepewna przyszłość lotniska w Bydgoszczy. Ministerstwo zachęca do kompromisu z Toruniem
Toruń w dalszym ciągu deklaruje, że oferta dokapitalizowania spółki w kwocie 5 milionów złotych i dołączenia do nazwy portu jest aktualna. Marszałek ten pomysł popiera, jednak nie posiada wymaganej większości głosów. Bydgoszcz od początku jest przeciwna i liczy, że pieniądze na pokrycie deficytu uda się pozyskać od państwa.
- Pan minister zadeklarował sprawdzenie możliwości ewentualnego zaangażowania innych podmiotów państwowych w pomoc dla Portu Lotniczego Bydgoszcz - tłumaczy Michał Sztybel, dyrektor Biura Obsługi Mediów i Komunikacji Społecznej bydgoskiego ratusza.
Działalność lotniska stanęła zatem pod dużym znakiem zapytania. Wszystkie strony konfliktu mają w najbliższym czasie ponownie usiąść do rozmów i wypracować jak najlepsze porozumienie.
- Będziemy dalej rozmawiać o przyszłości portu. Umówiliśmy się z prezydentami Bydgoszczy i Torunia na kolejne spotkanie - zapowiada marszałek Całbecki.
Czytaj więcej: Spotkanie w stolicy bez przełomu
___________________-
***
Pierwszy lot do Rzymu
