Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mistrz olimpijski Adrian Zieliński spotkał się z mieszkańcami Kcyni [zdjęcia]

(ms)
-  Wszyscy pytają mnie: ile zarabiam. A dla mnie kozakiem nie jest ten, co ma pieniądze, ale ten, co zarabiając 1000 zł potrafi wyżyć do końca miesiąca. Albo osoba, która za 2 tysiące złotych potrafi utrzymać kilkuosobową rodzinę i jeszcze wyprawić tak święta Bożego Narodzenia, że bogaci zazdroszcząSala odpowiedziała oklaskami. Podobnie kcynianie zareagowali, gdy Adrian mówił o posiłkach w mroteckim ośrodku przygotowań olimpijskim. - Są dobre? - Tylko tam trenuję - informował. - Stołuję się w domu. Moje obiady  w ośrodku przekazuję dzieciom z biednych rodzin, by zjadły w ciągu dnia coś ciepłego...
- Wszyscy pytają mnie: ile zarabiam. A dla mnie kozakiem nie jest ten, co ma pieniądze, ale ten, co zarabiając 1000 zł potrafi wyżyć do końca miesiąca. Albo osoba, która za 2 tysiące złotych potrafi utrzymać kilkuosobową rodzinę i jeszcze wyprawić tak święta Bożego Narodzenia, że bogaci zazdroszcząSala odpowiedziała oklaskami. Podobnie kcynianie zareagowali, gdy Adrian mówił o posiłkach w mroteckim ośrodku przygotowań olimpijskim. - Są dobre? - Tylko tam trenuję - informował. - Stołuję się w domu. Moje obiady w ośrodku przekazuję dzieciom z biednych rodzin, by zjadły w ciągu dnia coś ciepłego... Maja Stankiewicz
Adrian Zieliński, mistrz olimpijski w podnoszeniu ciężarów, spotkał się z mieszkańcami Kcyni. Przyjechał do swoich, bo stąd pochodzi. Tu - zanim rodzina wyjechała do Mroczy - spędził pierwsze lata życia. Nadal mieszka tu jego babcia Natalia.

Zaproszenie przyjęte zostało bez wahania. Wystarczył jeden telefon burmistrza Piotra Hemmerlinga, by Adrian Zieliński pojawił się w mieście. Kiedy stanął w drzwiach Zespołu Szkół Ogólnokształcących w Kcyni, zagrano mu marsza triumfalnego.

Pałuckie korzenie

Mistrzowi towarzyszyła babcia Natalia Zielińska, która mieszka w Kcyni w kamienicy przy Rynku. Oboje powitani zostali owacyjnie przez publiczność. Traktowano Adriana jak swojaka. Wszak w Kcyni dorastał jego ojciec, tu odnosił sukcesy w lekkiej atletyce. I Adrian z bratem także tu mieszkali krótki czas, zanim rodzina wyjechała do Mroczy.

- Ten medal, to nie przypadek, to 16 lat mojej ciężkiej pracy - podkreślał mistrz. Wspominał trudne początki kariery. Treningi w hydroforni, w sklepach, w pomieszczeniach bez ogrzewania i zaplecza sanitarnego, gdzie zimą trudno było wytrzymać bez rękawiczek.

Przyznał, że nie od razu wiązał ze sportem swoją przyszłość. Przez pierwsze lata ciężary były dla niego tylko sposobem spędzania czasu wolnego. Na poważnie zajął się nimi, gdy skończył 16 lat. Duża w tym zasługa śp. trenera Ireneusza Chełmowskiego.

- Gdy przyszły sukcesy, pewnie wyjechałbym z Mroczy do innego klubu, z powodów finansowych, bo trzeba przecież jakoś żyć - wyznał szczerze Adrian Zieliński. Został, bo bardzo pomagały władze Mroczy i śp. burmistrz Wiesław Gozdek, który ufundował stypendia.

Dlaczego wybrał podnoszenie ciężarów? To jedno z pytań z sali. - Bo tylko ta dyscyplina w Mroczy się liczy. Można grać w weekendy w brydża. Robi to wielu miejscowych przedsiębiorców. Jest też drużyna piłkarska, ale poziom jest niski. Jak dotąd żaden z piłkarzy z Mroczy jeszcze się nie wybił.

A igrzyska w Londynie. Czuł presję przed startem? Wszak tylu faworytów zawiodło. - Byłem wyjątkowo spokojny -opowiadał mistrz. Jak twierdzi: wiedział, że nic nie da się zaplanować wcześniej. Wszystko idzie na żywca. Był na to przygotowany. A co do presji - pół roku przed igrzyskami przestał czytać fora internetowe i artykuły o sobie. Nie przejmował się też statystykami, do których odwoływało się wielu dziennikarzy.

Mistrzostwa świata i olimpiada

Teraz przed sobą ma dwa cele. Mistrzostwa świata, które odbędą się w Warszawie jesienią 2013 r. - Chciałbym zdobyć tam przynajmniej brązowy medal. W grudniu rozpoczynam przygotowania - informował sportowiec. - Drugie wyzwanie to igrzyska olimpijskie w 2016 r. Wszystkie inne starty będą tylko "po drodze".

Z uśmiechem zareagował na pytanie o wielkość swego bicepsu. Ciekawiło to jedną z młodych fanek. - Nie jestem kulturystą. Nie ma to dla mnie żadnego znaczenia. Istotna jest tylko siła - odparł.

A zarobki? Da się z podnoszenia ciężarów wyżyć? Ciekawi to młodych, którzy myślą o sportowej karierze. - Da się - padła odpowiedź. Adrian Zieliński zawiesił na chwilę głos.

- Wszyscy pytają mnie: ile zarabiam. A dla mnie kozakiem nie jest ten, co ma pieniądze, ale ten, co zarabiając 1000 zł potrafi wyżyć do końca miesiąca. Albo osoba, która za 2 tysiące złotych potrafi utrzymać kilkuosobową rodzinę i jeszcze wyprawić tak święta Bożego Narodzenia, że bogaci zazdroszczą

Nie ma jak domowa kuchnia

Sala odpowiedziała oklaskami. Podobnie kcynianie zareagowali, gdy Adrian mówił o posiłkach w mroteckim ośrodku przygotowań olimpijskim. - Są dobre? - Tylko tam trenuję - informował. - Stołuję się w domu. Moje obiady w ośrodku przekazuję dzieciom z biednych rodzin, by zjadły w ciągu dnia coś ciepłego...

Dla mistrza wystąpił w Kcyni kabaret "Szplin", zaśpiewała m.in. Oliwia Kluczyńska. Z okazji 750 -lecia miasta burmistrz obdarował gościa jubileuszowymi wydawnictwami. Na autograf nie było szans, ale na pamiątkowe zdjęcie ze złotym medalistą - owszem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska