https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Młodym być

Krzysztof Janik zapowiedział, że jeśli SLD nie będzie uzyskiwało w sondażach poparcia 15 proc. na grudniowym kongresie partii poda się do dymisji i odda władzę komuś młodszemu, aby wreszcie nastąpiła wymiana pokoleniowa. Jako ewentualnego następcę Janika najczęściej wymienia się ministra rolnictwa Wojciecha Olejniczaka, wielką nadzieję SLD.

     
     Otóż taka wymiana byłaby wyświadczeniem niedźwiedziej przysługi tak Olejniczakowi, jak i rządowi Marka Belki, o Sojuszu nawet nie wspominając, gdyż w końcu życie wewnątrzpartyjne niech pozostanie sprawą samej partii.
     Wojciech Olejniczak jest bardzo udanym ministrem rolnictwa, oczywistych sukcesów nikt mu nie odbierze. Być może jest to pierwszy minister rolnictwa, który o sprawach wsi mówi po prostu, widząc interes całości tej sfery gospodarki i życia społecznego, a nie tylko interesy rozmaitych grup nacisku. Wydaje się nawet, że jest odporny na naciski i realizuje swój program. W każdym razie, gdy idzie o przygotowania do akcesji niewiele mu można zarzucić, wywiązuje się ze zobowiązań i naprawia to, co zawalili poprzednicy. Jeżeli ponad 90 proc. rolników złożyło wnioski o dopłaty bezpośrednie, to jest to w dużej mierze wynik pracy ministra rolnictwa i jego sztabu, składającego się w sporej części również z ludzi młodych. Na niedawnej konwencji SLD Olejniczak został przez swą partię nagrodzony rekordowym wynikiem w głosowaniu nad wotum zaufania dla władz Sojuszu. Nikt nie osiągnął takiego poparcia jak on.
     To oczywiście skłania do pomyślenia o tym, dlaczego podobnych sukcesów nie mieli przedstawicieli partii chłopskich zajmujących wcześniej stanowisko ministra rolnictwa, partii, które przecież powinny były przez lata transformacji ustrojowej wypracować program modernizacji wsi, a nie wypracowały go próbując zbierać punkty przede wszystkim na strachu przed Unią Europejską, gdyż to wydawało się łatwe w walce o wyborcze głosy. Tymczasem polska wieś z dnia na dzień przekonuje się, że Unii nie trzeba się bać, że właśnie integracja dla rolnictwa staje się wielką szansą, że już płyną do tej sfery pieniądze i popłyną jeszcze większe. I to jest między innymi ta fala, która niesie Wojciecha Olejniczaka ku dalszej politycznej karierze. Karierze, która gdyby miała się natychmiast zrealizować w postaci partyjnego przywództwa, byłaby zdecydowanie przedwczesna. Jeżeli bowiem wreszcie trafił się nam dobry minister rolnictwa i to w okresie, kiedy trzeba w tej dziedzinie młodości, odwagi i otwartości w myśleniu, to niech Olejniczak zajmuje swe obecne stanowisko, na którym sporo ma jeszcze do zrobienia. Nie ma powodu, by osłabiać rząd Marka Belki (gdyby minister został szefem partii musiałby odejść z rządu) i nie ma też powodu, by przesadzać go za prezydialny stół w SLD, gdyż wiele wskazuje, że dobry minister rolnictwa nie musi mieć wystarczającego politycznego doświadczenia do kierowania partią.
     Tak częste pojawianie się nazwiska Wojciecha Olejniczaka jako kandydata na szefa SLD świadczy przede wszystkim o krótkiej ławce kadrowej w SLD, co odkryciem nie jest, podobnie jak nie jest odkryciem, że krótkie kadrowe ławki mają wszystkie partie. Pod tym względem Sojusz nie różni się od innych partii. Tak więc każdy, kto przeżywa jakiś udany debiut, od razu staje się wielką nadzieją, typuje się go najwyższe funkcje. Minister Olejniczak zdaje sobie jednak sprawę z własnych ograniczeń, z braku politycznej dojrzałości i jakoś nie widać, by od razu chciał stawać w wyborcze szranki. Szczęśliwie na razie zachował sporą dozę krytycznej samooceny, czego wielu politykom brakuje. Rozważania o możliwym awansie Olejniczaka (jeśli kierowanie partią w potężnych kłopotach można uznać za awans) przypominają o potrzebie przygotowywania młodych liderów. Tę sferę nasze partie bardzo zaniedbały.
     Autorka jest publicystką tygodnika "Polityka"

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska