https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Mniejsze kolejki

Adrianna Błaszkiewicz
W nowej części oddziału pacjenci mają do  dyspozycji przestronne sale, łazienkę  przystosowaną do potrzeb osób  niepełnosprawnych i tuż za drzwiami punkt  pielęgniarski
W nowej części oddziału pacjenci mają do dyspozycji przestronne sale, łazienkę przystosowaną do potrzeb osób niepełnosprawnych i tuż za drzwiami punkt pielęgniarski Adrianna Błaszkiewicz
W oddziale opieki długoterminowej przybyło 10 łóżek. Dla pacjentów oznacza to krótsze oczekiwanie na przyjęcie.

Zakład Opiekuńczo-Pielęgnacyjny Samodzielnego Publicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej mieści się w byłych budynkach warsztatowych. Dwa lata temu została oddana pierwsza część oddziału, 14-łóżkowa. Obecnie, po adaptacji magazynów rezerw wojskowych i na bazie tych pomieszczeń, powstały trzy dodatkowe sale chorych, mieszczące 10 łóżek, łazienka przystosowana do potrzeb osób niepełnosprawnych i punkt pielęgniarski. Remont kosztował 100 tys. zł. Przebudowa była kompleksowa, zostały tylko ściany. Trzeba było zamontować nowe instalacje, założyć tynki, podłogi, zadbać o wyposażenie. Dzięki rozbudowie pracę znalazło osiem pielęgniarek i salowa.

Skąd decyzja powiększeniu zakładu? - Wynika to przede wszystkim z potrzeb społecznych. 24 łóżka dla 45-tysięcznego powiatu to nie jest za wiele. To minimum, które zabezpiecza podstawowe potrzeby - argumentuje dyrektor SP ZOZ Marek Bruzdowicz. - Ludzie mają problem z osobami starszymi, w ciężkim stanie, potrzebującym profesjonalnej opieki medycznej. Na tym oddziale leżą pacjenci, którzy są niepełnosprawni w takim znaczeniu, że nie są w stanie sami zadbać o swoją higienę, właściwe odżywianie i leczenie.

Zakład opiekuńczo-pielęgnacyjny to tzw. lekka forma sprawowania długoterminowej opieki. Ale w rzeczywistości do tego oddziału trafiają osoby ciężko chore. W opinii lekarza prowadzącego jest to druga interna w zakresie chorób ogólnych, wyniszczeń organizmu. Pacjenci mają odleżyny, są zaniedbani po opiece w domach czy też w innych szpitalach.

- Codziennie spotykamy się z takimi sytuacjami, że osoby, które się kwalifikują i mogłyby być hospitalizowane odmawiają. Wiadomo, z jakiej przyczyny - mówi dyrektor Bruzdowicz. Chodzi o finansowanie oddziału. Za jego funkcjonowanie płaci w części Narodowy Fundusz Zdrowia, a w części pacjenci. Oddają oni 70 proc. swoich poborów z tytułu rent czy emerytur. - NFZ płaci jednak na bardzo niskim poziomie i bez wsparcia pieniędzmi z własnego budżetu nie bylibyśmy w stanie zapewnić właściwych warunków - przekonuje Bruzdowicz.

Mimo tego sposób finansowania znacząco wpływa na to, że rodziny nie chcą oddawać osób starszych do szpitala. Zwłaszcza do Zakładu Opiekuńczo-Pielęgnacyjnego. Dotyczy to zwłaszcza tych, które z dochodów seniora rodziny się utrzymują. Z drugiej strony uczestniczenie pacjenta w kosztach funkcjonowania oddziału chroni przed sytuacjami, w których rodziny - nie chcąc płacić za leki - w łatwy sposób pozbywałyby się starszej osoby z domu.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska