https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

MOGILNO > Chce mieszkania i lepszego jedzenia

AGNIESZKA NAWROCKA
Bezdomny i jego koledzy codziennie przesiadują na kanapie
Bezdomny i jego koledzy codziennie przesiadują na kanapie Fot. Agnieszka Nawrocka
Od dwóch tygodni pod ośrodkiem pomocy społecznej koczuje bezdomny. Chce w ten sposób wymóc przyznanie mu mieszkania, choć oferowanej przez gminę pomocy nie przyjmuje.

Bezdomny nie jest sam. Wspierają go koledzy, którzy przychodzą pod MOPS, posiedzieć na ustawionej tu kanapie lub samochodowym fotelu. Codziennie do protestującego przychodzą też pracownicy socjalni. Między innymi po to, aby spytać czy przyjmie oferowanie mu miejsce w noclegowni w Kołaczkowie. I codziennie słyszą odmowę.

Wszystko przez agresję?

Przypomnimy bezdomny pan Janusz rozpoczął pierwszy raz protest w lipcu, głodował dobę, aż dostał tymczasowy lokal. Przykuł się łańcuchem do okna budynku, bo nie przedłużono mu zgody na pobyt w schronisku mogileńskim. A nie mógł tam zostać, bo współlokatorzy skarżyli się, że jest wobec nich agresywny (miało nawet dochodzić do gróźb pozbawienia życia). Dodajmy, że wcześniej miał już konflikt z prawem, właśnie z powodu agresji. Bezdomny skarżył się też na pracowników schroniska żądając ich ukarania. Do swoich postulatów dodał teraz żądanie - przyznanie mieszkania: pokoju z kuchnią i łazienką. Skarży się na podawane mu posiłki.

Głodówka z przerwami

Protestuje od 12 września. Choć oczywiście nie bez przerwy. Często bowiem opuszcza swoją kanapę przed MOPS-em i gdzieś znika. Miejskie służby mają nie lada problem, jak pozbyć się mężczyzny i jego dobytku z ulicy. Ręce rozkłada policja.
- W tej chwili ten pan nie zagraża życiu, zdrowiu innych. Nie mamy podstaw, aby interweniować - mówi Jarosław Bucholc, rzecznik mogileńskiej policji.

Nic nie mogą poradzić strażnicy miejscy. Bo mężczyzna nie zajmuje pasa jezdni, nie utrudnia także przechodzenia chodnikiem. Nie można wywieźć jego kanapy, bo to jego własność i mógłby oskarżyć służby miejskie o kradzież.

- Próbujemy temu panu pomóc, ale on nie chce. Czeka na niego miejsce w Kołaczkowie. Wystąpiłem do sądu o przebadanie go, zwracałem się do kuratora zawodowego. Co ja mam jeszcze zrobić? - mówi Dariusz Stalinski, szef ośrodka pomocy społecznej. - W poprzednim lokalu, który udostępniliśmy pan miał opłacić media, do tego się zobowiązał. Ale nie zapłacił do dziś (mowa o 70 zł - przyp. red). Jednocześnie chce od nas mieszkanie. Tan pan dostaje zasiłki okresowe, celowe, dożywianie i to wszystko za nasze, publiczne pieniądze.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska