Środowe zebranie miało być kontynuacją spotkania sprzed kilku tygodni, kiedy to próbowano przeprowadzić głosowanie nad statutem spółdzielni.
Walka na opinie prawne
Oprócz kilkudziesięciu przedstawicieli uprawnionych do głosowania przedwczorajszemu zebraniu przysłuchiwało się około stu spółdzielców z Mogilna oraz ze Strzelna. Atmosfera od początku była gorąca. Zebranie zaczęło się od starcia prawniczek. Zbuntowani przeciwko zarządowi spółdzielni oznajmili, że ich przedstawicielem będzie mecenas Maria Kranz, którą o pomoc mieszkańcom poprosił poseł Krzysztof Brejza. Mecenas Banach, radczyni władz spółdzielni przekonywała, że Maria Kranz nie może być przedstawicielem spółdzielców, może jedynie być na zebraniu gościem, bez prawa zabierania głosu.
Maria Kranz nie dała sobie odebrać głosu, a uczestnicy zebrania krzykami domagali się możliwości korzystania z pomocy prawnika. W końcu Waldemar Krzewina, prowadzący spotkanie zezwolił, aby radczyni spółdzielców reprezentowała lokatorów. Ci z kolei, wypowiedzi radczyni wynajętej przez spółdzielnię kwitowali buczeniem i śmiechami, oklaskami przyjmowali słowa przeciwników obecnych władz oraz mecenas Kranz.
Część przedstawicieli członków oraz cała publiczność obecna na sali domagali się przerwania zebrania.
- Walne i tylko walne! - krzyczeli.
O tym, że kontynuacja spotkania jest bez sensu przekonywała mecenas Kranz.
- Nie zgadzam się z opinią Krajowej Rady Spółdzielczości (według KRS nie ma podstaw, aby zwoływać Walne Zgromadzenie - przyp. red.), mówię to po to by nie tracić czasu. Mam szereg materiałów, z których wynika, że wszelkie projekty nowelizacji przygotowanych przez partie PO czy PiS przewidują istnienie Walnego Zgromadzenia.
Kto reprezentuje spółdzielców?
Zdaniem Marii Kranz ewentualne uchwały podjęte na zebraniu przedstawicieli członków byłyby nieważne.
- Widzę, że większość przedstawicieli nie działa na rzecz spółdzielców, bo spółdzielnia to członkowie, a nie prezes.
Mecenas Kranz podkreśliła ponadto, że zarząd spółdzielni powinien podlegać kadencyjności i być wybieralny na kilka lat.
- A tutaj pracuje się do emerytury. Proponuję więc wybór nowych przedstawicieli członków, bo ci nie działają w waszym imieniu - mówiła spółdzielcom mecenas.
Wobec burzliwej atmosfery, która uniemożliwiała realizowanie założonego planu zabrania Waldemar Krzewina postanowił po raz kolejny przerwać je. Już w kuluarach spółdzielcy powtarzali, że chcą zmiany we władzach spółdzielni, dlatego domagają się zwołania walnego, na którym prawo głosu będzie miał każdy członek spółdzielni, a nie tylko wybrani przedstawiciele.