Wizualizacje mają niestety to do siebie, że powstają w głowach projektantów i często już tam zostają.
Gdybym miała obliczyć, ile wizualizacji widziałam w moim dziennikarskim życiu, uzbierałoby się ich chyba z kilkadziesiąt. Pamiętam jak pod koniec lat 90. ówczesne władze ogłosiły konkurs na nowy ratusz. Czego tam nie było?! Futurystyczne budowle ze szkła i stali. Po prostu cuda na kiju. Kto dziś o tym pamięta?
Powtórkę z rozrywki mieliśmy zresztą kilka lat temu, kiedy z wielką pompą ogłoszono konkurs na zagospodarowanie płyty Starego Rynku i zachodnią pierzeję. I znowu architekci prześcigali się w propozycjach, mniej lub bardziej wartościowych. Wygrali nawet projektanci z Bydgoszczy. I co? I nic.
Ich projekt leży pewnie na półce i pokrywa się kurzem. Sami architekci przyznają zresztą, że w ich projekcie jest już tyle zmian, że trudno się im pod koncepcją podpisać.
Zobacz też: Bydgoski ratusz ma plan przekształcenia Młynów Rothera w ogólnopolskie centrum kulturalno-biznesowe
Jakiś czas temu mieliśmy też słynną "kroplę wyrzuconą na brzeg". Dla tych, którzy nie pamiętają, tak miało wyglądać lodowisko przy "Łuczniczce". Ostatnio bydgoskie władze wróciły do pomysłu krytej ślizgawki. Czy się uda, zobaczymy.
Wczoraj po raz pierwszy zobaczyłam, kolejny zresztą, projekt Młynów Rothera na Wyspie Młyńskiej. Spojrzałam. Ładna, kolorowa wizualizacja. Piękna budowla, piękni ludzie....
Czytaj e-wydanie »