https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Mord w Kamionce. Według świadka zabójczyni posłużyła się dzieckiem, by zwabić ofiarę

Maciej Czerniak, [email protected], tel. 52 326 31 41
Renata K. składając wyjaśnienia w bydgoskim sądzie podczas każdej rozprawy podaje różne wersje. Konsekwentnie nie przyznaje się jednak do zamordowania Łucji B., mieszkanki Kamionki. Oskarża o to swojego konkubenta.
Renata K. składając wyjaśnienia w bydgoskim sądzie podczas każdej rozprawy podaje różne wersje. Konsekwentnie nie przyznaje się jednak do zamordowania Łucji B., mieszkanki Kamionki. Oskarża o to swojego konkubenta. Andrzej Muszyński / Archiwum
Gdy oskarżona o zabicie i poćwiartowanie teściowej odpowiadała na pytania sędziego, na sali bydgoskiego Sądu Okręgowego rozchodziły się szepty niedowierzania. 28-letnia Renata K. przekonuje, że to jej konkubent zamordował własną matkę.

Druga odsłona procesu o jedną z najkrwawszych zbrodni w ostatnich latach rozpoczęła się od zeznań świadka. Był nim Jarosław B., jeden z synów zamordowanej 58-letniej Łucji B. - W dniu zaginięcia matki dom mojego brata Sławomira nie był przeszukany - wyjaśniał świadek. - Nie wiem, dlaczego. Może w tę akcję poszukiwawczą było zaangażowanych zbyt wielu policjantów i trochę pogubili.

Przypomnijmy, że historia zbrodni sięga 19 września 2011 roku. To tego dnia zgłoszono policji zaginięcie Łucji B.

Kobieta mieszkała w Kamionce, w domu oddalonym około 50 metrów od gospodarstwa jej syna. A to właśnie na posesji Sławomira B. i jego partnerki - obecnie oskarżonej - Renaty K. dwa tygodnie po zaginięciu znaleziono zwłoki matki. W trakcie czyszczenia szamba wyłowiono z niego rękę Łucji B. W różnych częściach gospodarstwa znaleźli poukrywane, rozczłonkowane części ciała B.

Przeczytaj również: Zabiła i poćwiartowała teściową!

Po przesłuchaniach w śledztwie prokuratura przedstawiła Renacie K. zarzut zabójstwa. Dziś sędzia Andrzej Bauk wysłuchał także innego świadka. - Dnia, gdy zaginęła moja bratowa, pojechaliśmy do Kamionki - mówi Krystyna B., mieszkanka Tucholi. - Poszukiwania Lusi trwały do północy. Następnego dnia umówiłam się na spotkanie z jasnowidzem.
- I co powiedział ten jasnowidz? - zapytał sędzia Bauk.
- On nas w błąd wprowadził, bo powiedział, że Lusia jest najwyżej kilometr od miejsca zamieszkania. Mówił o jakimś jakby tartaku, składowisku drewna. Powiedział, że nie wie, czy ona żyje. Chłopcy przeszukali pobliskie zręby i zarośla. Bez efektu.

- Ola, młodsza córka oskarżonej powiedziała coś, na co wtedy nikt nie zwrócił uwagi - opowiadała Krystyna B. - Mówiła, że 19 września babcia u nich nocowała. Gdy to wszystko wyszło na jaw, druga córka Weronika zapytała mnie: "Czy jak zeznam w sądzie, że jej (Renacie K., przyp. red.) pomagałam, to pójdę do więzienia?".

Według świadka, Weronika, starsza córeczka K. miała 19 września na polecenie matki zawołać do domu Łucję B. - Przytuliłam małą - wyznaje bratowa zamordowanej: - I powiedziałam: "Co mówisz, Weroniczko, dzieci nie idą do więzienia.

Według tej wersji Renata K. miała posłużyć się dzieckiem, by zwabić Łucję B. do domu. Zdaniem śledczych kobieta zabiła potem swoją niedoszłą teściową w piwnicy, bijąc ją młotkiem.

Na słowa Krystyny B. zareagowała Renata K.: - To kłamstwa. Cała rodzina B. kłamie. Oni zawsze byli przeciwko nam, przeciwko mnie i moim dzieciom. To Sławomir zamordował swoją matkę, a nie ja. Tego dnia był pijany i straszył, że zabije mnie i dzieci.

Rozprawie przysłuchiwali się mieszkańcy Śliwic i Kamionki. Po sali przeszedł szmer niedowierzania.

Zobacz też: Renata K. zabiła i poćwiartowała niedoszłą teściową?
W zeznaniach K. jest wiele rozbieżności. Już w listopadzie, gdy rozpoczął się proces, Renata K. mówiła o tym, że jej konkubent miał rzekomo utrzymywać stosunki seksualne z własną matką. Teraz o tym nie wspomniała. Gdy sędzia zapytał, dlaczego tym razem pominęła ten fakt, nie potrafiła odpowiedzieć.

Oskarżona dodała: - Sławomir pił bez przerwy.
- Skąd zatem miał pieniądze na to nieustanne pijaństwo? - pytał sędzia Andrzej Bauk.
- Z wypłaty.
- Ile on zarabiał? - sędzia nie ustępował w zadawaniu pytań.
- Dwa i pół tysiąca.

Andrzej Bauk zapytał, jak to możliwe, że nieustannie pijąc Sławomir B. codziennie jeździł do pracy na godzinę 6.00. Renata K odparła: - Brat go woził.

W poprzednich zeznaniach K. mówiła, że już po zabójstwie, po tym, gdy konkubent groził śmiercią jej i jej dzieciom, pojechała do pobliskich Śliwic na zakupy.
- Dlaczego pani nie powiedziała wtedy o wszystkim policji? Przecież była okazaja. Dzieci miała pani przy sobie, była pani poza domem - pytał sędzia.
- Byłam roztrzęsiona, bałam się - tyumaczyła K.
- Była pani roztrzęsiona, ale w tym stanie robiła pani niewielkie zakupy w sklepie, płaciła w kasie? Jak to?

Rozbieżności w wyjaśnieniach Renaty K. jest więcej. Zmienia szczegóły mówiąc o tym, w jaki sposób pozbyto się ciała zamordowanej Łucji B.
- Sławomir ćwiartował ciało, a ja musiałam je pakować do worków - mówiła K.
- Przedtem zeznawała pani, że trzymała B. za nogi - zauważył sędzia.
Po chwili namysłu K. odniosła się do uwagi sędziego: - Trzymałam ją za nogi, gdy pakowałam je do worków.

K. grozi do 25 lat więzienia, albo dożywocie.

Najlepsze artykuły za jednym kliknięciem. Zarejestruj się w systemie PIANO już dziś!

Wiadomości z Tucholi

Czytaj e-wydanie »

Komentarze 3

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

m
mieciu 5762
ta pani jest lekichobyczajów zdradzała konkubenta tesciowa którą zamordowała o tym wiedziała to jest pszyczyną tej tragedi coś o tym wiem szok--------------------------------
j
julka
Nie moge uwierzyc ze takie zdarzenia dzieja sie naprawde,jesli to prawda to sprawca musi byc odizolowany od spoleczenstwa!!! Skad sie to bierze? zawsze szukajmy przyczyn,bo zawsze tam gdzie jest skutek tam byla i przyczyna!!! brrrrrrrrrrr !!!
m
mała
dożywocie.. ale znając nasz wymiar sprawiedliwości dostanie 25, lub mniej a wyjdzie po połowie wyroku. żenada.
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska