https://pomorska.pl
reklama

Morderstwo w Czersku. Piła piwo, paliła papierosy i patrzyła jak jej konkubent umiera

(KL)
Renata J. przed salą sądową
Renata J. przed salą sądową Anna Klaman, archiwum
Ta opowieść mrozi krew w żyłach. Śledczy z opinii biegłych odtworzyli, jak zginął Grzegorz Ossowski.

45-letnia Renata J. siedzi w areszcie i czeka na proces. Właśnie oskarżono ją o zamordowanie konkubenta Grzegorza Ossowskiego. Od jesieni 2013 r. zajmowali jeden pokój, wspólny korytarz, kuchnię i łazienkę w domu przy ul. Cmentarnej w Czersku. 29 marca pracownicy pogotowia zobaczyli straszny widok. Na zakrwawionym łóżku leżał nagi mężczyzna. Oszczędzimy makabarycznego opisu. Wystarczy, że podamy, że u konającego doszło do tzw. wytrzewienie jelita cienkiego o długości prawie 4 metrów. Pogotowie zastało go w stanie agonalnym, krótko po jego przyjeździe zmarł. Było za późno na pomoc.

Zmarły ze swoją partnerką Renatą J. byli osobliwą parą. Pili, często się kłócili, ale sąsiedzi są zgodni, że to Renata J. częściej atakowała Grzegorza. Porywcza. Nieraz go uderzyła. Mężczyzna skarżył się znajomemu, płacząc, że kochanka chce go wyrzucić. Jesienią ub.r. pokazywał mu rany cięte na rękach i na biodrze, a miesiąc przed tragedią nową ranę - w okolicy kręgosłupa, przy pośladku.
Na niekorzyść Renaty świadczą też zeznania ojca zmarłego, który wspominał, że ta kopnęła jego syna w głowę, tak że ten stracił przytomność. Ważne, że taką naturę oskarżonej potwierdzają też notatki policji z interwencji podjętej 21 lutego tego roku w Zalesiu. Zastanawiające, ale to czerszczanka często wzywała policję, twierdząc np., że została okradziona. Z analizy nagrań ujawniono, że gdy zgłaszała interwencję, to nawet w trakcie połączenia się z numerem alarmowym wyzywała swojego partnera.

Czytaj: Morderstwo po alkoholu. 45-letnia czerszczanka dźgnęła śmiertelnie nożem swojego partnera

Feralnej nocy z 28 na 29 marca Renata J., jak zauważa prokurator, siedziała na kanapie, paliła papierosy i patrzyła, jak partner umiera. Nie udzieliła mu pomocy, nie wezwała pogotowia. Z opinii biegłych wynika, że gdyby pomoc wtedy nadeszła, to zaatakowanego można by uratować. Ledwie kilka godzin wcześniej otrzymała od niego prezent - łańcuszek na szyję. Po grillu z sąsiadami Ossowski wcześniej odłączył się od towarzystwa i poszedł do swojego pokoju. Impreza trwała nadal - później towarzystwo przeniosło się do mieszkania na piętrze. Renata J. z sąsiadką prosiły go jeszcze o dołączenie, ale odmówił. Wtedy Ossowski zawiesił kochance na szyję łańcuszek z napisem "I love you forever". W zamian usłyszał, że wolałaby pierścionek zaręczynowy.
Po godzinie J. wróciła do siebie. Najpewniej wówczas doszło do dantejskich scen. Dokładnie o godz. 23.12 J. zadzwoniła na numer 112. Było słychać awanturę i kobietę, która krzyczy, wyzywa i zarzuca mężczyźnie kradzież pieniędzy. Tylko tyle i aż tyle. Co było dalej? - Przebieg wydarzeń, jaki rozegrał się w mieszkaniu po powrocie Renaty J., możliwy jest do odtworzenia jedynie na podstawie oględzin miejsca zdarzenia i uzyskanych opinii biegłych - czytamy w akcie oskarżenia.

Początkowo czerszczanka twierdziła, że jej partner wrócił w nocy z raną ciętą i poprosił ją, by nie wzywała pogotowia. Później śledczym przyznała się do winy, ale co do samego przebiegu zdarzenia zasłaniała się niepamięcią i starała się umniejszyć swoją rolę.
Grzegorz Ossowski został zaatakowany nożem. Najpierw były dwa ciosy nożem w plecy (niegroźne), a potem kolejny silniejszy w brzuch - dokładnie okolicę pępka.

To właśnie ten ostatni był śmiertelny. Z opinii biegłych wynika, że gdy doszło do ataku, mężczyzna stał. Potem usiadł w fotelu (znaleziono na nim brunatne ślady) i próbował tamować ranę koszulką. Ale został rozebrany i przeniesiony na łóżko. Tam umierał przez kilkanaście godzin.
Sąsiedzi zaglądali do mieszkania, ale nie weszli do środka. Mimo iż niepokoił ich fakt, że z mieszkania leje się woda do piwnicy. Renata J. twierdziła, że to jej partner wyrwał zawór. Zeszła do piwnicy, by napalić. Już to było dziwne.

Potem J. jakby nigdy nic przyjęła piwo od sąsiada, a potem sama poszła do "Biedronki" po kolejne. Pogotowie wezwała dopiero o godz. 15.39 i powiadomiła, że jej partner "został dźgnięty nożem i ma wnętrzności z brzucha na zewnątrz". W tle słychać było jęk człowieka. To było stanowczo za późno. Ossowski zmarł o godz. 16.

W trakcie reanimacji J. zwijała jeszcze papierosy z tytoniu. Wcześniej nieudolnie sprzątała mieszkanie - łóżko było we krwi, a na korytarzu brunatne plamy z krwi.

Czytaj e-wydanie »

Komentarze 2

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

p
pola
Straszne. Normalnie się poryczalam , jak można być tak okrutnym, zgnij w więzieniu szmato. A on jeszcze ją kochał.
S
Stanisław

Koniecznie potrzebna kara smierći i skonczyć z takimi .

Wybrane dla Ciebie

Raz w miesiącu podsypuję tym zamiolkukasa. W mig wypuszcza nowe liście

Raz w miesiącu podsypuję tym zamiolkukasa. W mig wypuszcza nowe liście

Po skończeniu 65 lat nie przegap tych 7 dodatków do emerytury. Oto co ci przysługuje

Po skończeniu 65 lat nie przegap tych 7 dodatków do emerytury. Oto co ci przysługuje

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska