https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Mordowano ich w okolicach Rypina. Nie zapominamy ofiar zbrodni w Lasku Rusinowskim

Ewelina Sikorska
Ostatnie uroczystości w Lasku Rusinowskim. To tutaj byli rozstrzeliwani Żydzi i Polacy. Dramaty rozgrywały się także w lasach skrwileńskich, gdzie zginęło około 2 tysiące osób
Ostatnie uroczystości w Lasku Rusinowskim. To tutaj byli rozstrzeliwani Żydzi i Polacy. Dramaty rozgrywały się także w lasach skrwileńskich, gdzie zginęło około 2 tysiące osób Alicja Rupińska
Nauczyciele, księża, społecznicy - to oni stali się celem Selbstschutzu i gestapowców. Oprawcy nie oszczędzili nawet młodzieży.

Zamiast hucznych salw, na znak pokoju, w powietrze wzbiło się 150 gołębi. Symbolizowały ofiary zbrodni w Lasku Rusinowskim.

Mieszkańcy Rypina i okolic oddali hołd zamordowanym społecznikom, działaczom politycznym, nauczycielom, księżom, ziemianom. Ludziom, którzy zostali zamordowani 75 lat temu przez nazistów.

Przeczytaj również: 150 gołębi wzbiło się w niebo. Pamiętamy o ofiarach zbrodni Selbstschutzu

"Dom Kaźni"

Członkowie paramilitarnego Selbstschutz i gestapo męczyli aresztantów przy ulicy Warszawskiej 20. Budynek, w którym dzisiaj mieści się Muzeum Ziemi Dobrzyńskiej, stał się wówczas znany jako "Dom Kaźni". W 1968 roku została tutaj utworzona Regionalna Izba Pamięci Narodowej.

Sąsiad zabijał sąsiada. Tak właśnie działała paramilitarna formacja Selbstschutz, w skład której wchodzili mieszkańcy narodowości niemieckiej. Potworne represje objęły przede wszystkim przedstawicieli lokalnej inteligencji.

Słuchałem o tym w dzieciństwie

- Moja mama, Marianna, pochodziła z miejscowości Linne koło Sadłowa - wspomina Jan Golus, posiadacz tytułu Zasłużony dla Miasta Rypina, który przyszedł na świat w 1940 roku. - W swoich opowieściach, mama często wracała do czasów wojny. Pamiętam, że ciepło wspominała panią Łapkiewicz. Ta nauczycielka była jedną z ofiar. Oprawcy wywozili ludzi do Raka, Lasku Rusinowskiego. Potem dość często tam zaglądaliśmy, modliliśmy się. Tak się składa, że mój tata zginął w obozie koncentracyjnym. Przy każdej rocznicy bądź przy Wszystkich Świętych, mama chciała zapalić świeczkę (zniczy wówczas jeszcze nie było). Nie mogła tak często jeździć do Oświęcimia, często więc stawiała symboliczną świecę przed "Domem Kaźni". Chodziło o to, żeby oddać szacunek ofiarom Selbstschutzu, ale również mojemu tacie, który odszedł tak daleko od domu. Do Rypina przywozili nie tylko mieszkańców naszego terenu. Z tego, co wiem, naziści sprowadzali tutaj także ludzi z Grudziądza czy Brodnicy. Działy się przerażające rzeczy. Trudno to nawet objąć rozumem. Dociec, dlaczego ludzie ludziom wyrządzali takie piekło.

W zeszły piątek została upamiętniona 75. rocznica zbrodni Selbstschutzu. Mieszkańcy Rypina i okolic zebrali się przy kościele św. Trójcy. W towarzystwie pocztów sztandarowych ruszyli do Lasku Rusinowskiego.

Mszę w intencji ofiar hitleryzmu koncelebrowali biskup Roman Marcinkowski, ksiądz Tadeusz Zaborny, ksiądz Marek Smogorzewski i inni księża diecezji płockiej. Na miejscu pojawił się też m.in. Andrzej Szalkowski, dyrektor Muzeum Ziemi Dobrzyńskiej.

Czytaj e-wydanie »
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska