Czwartek, 13 listopada, koło godz. 15.00. Skrzyżowanie ul. Wały Gen. Sikorskiego i Uniwersyteckiej. Grzegorz M. jedzie swoją corsą od strony "wałów". - Chciałem skręcić w lewo - relacjonuje "Gazecie". - Miałem zielone światło, ale z przeciwka jechały samochody, więc je przepuściłem. Byłem już na torach, ale tramwaju jeszcze nie widziałem. Kiedy nadjechał nie miałem, gdzie uciec. Widział mnie, ale jakby w ogóle nie zwalniał. Miał tylko jeden wagon, więc nie był to ogromny ciężar. Byłem w szoku!
**_Motorniczy fotoreporter?
Tramwaj (nr boczny 235) z impetem walnął w bok auta. - _Ale to jeszcze nie był koniec - mówi kierowca corsy. - Motorniczy wyskoczył z pojazdu i zaczął fotografować. Stanąłem jak wryty. Zresztą inni też. W tym czasie motorniczy uśmiechał się i biegał z aparatem. Wyglądał, jakby był zadowolony z tego, co się stało! Jeżdżę 20 lat, a czegoś takiego jeszcze nie przeżyłem.
_Przyjechała policja i municypalni. - _Widzieliśmy, że kierowca opla był zbulwersowany zachowaniem pana M. - wspominają strażnicy miejscy. - Poprosiliśmy go, by przestał robić zdjęcia. Motorniczy tłumaczył, że nie zdążył wyhamować.
_Tramwajarz dostał mandat (50 zł). - _Odjechał, a ja stałem przy rozbitym aucie i czułem się jak aktor w jakimś przedstawieniu. Nie mogłem zrozumieć, skąd u tramwajarza taka radość. Zachowywał się nienormalnie.__Na szczęście nie jechałem sam, w domu by mi nie uwierzyli - _dodał.
Wydarzenie obserwowali przechodnie - _Znam go - komentował poczynania M. jeden z nich - Chodziłem z nim do szkoły. Dziwię się, że pozwalają mu wozić ludzi.
**_No i wozi ludzi
Zaintrygowały nas niecodzienne zainteresowania motorniczego M. i zapytaliśmy o niego w MZK. Okazało się, że tylko w tym roku uczestniczył w ośmiu kolizjach. Mało tego, w rankingu stłuczek wśród pracowników MZK jest zdecydowanie na pierwszym miejscu.
Największego pecha miał na pl. Niepodległości, Teatralnym, na Bema i Sienkiewicza, Lubickiej, Okrężnej i Kalinowej i teraz na "wałach".
Przez tydzień za karę nie jeździł
To sporo, jak na 12-letni staż pracy?
- _Rzeczywiście to najwięcej wśród pracowników - mówi Zbigniew Konieckiewicz, z-ca dyrektora ds. technicznych MZK w Toruniu. Po ostatniej stłuczce motorniczy został przesunięty na inne stanowisko i przez tydzień nie jeździł.
- Skoro ma ich tak dużo, to dlaczego wciąż pracuje?
- Poprzednie zdarzenia nie były z jego winy.
- Czy wśród motorniczych i kierowców autobusów istnieje obowiązek fotografowania zdarzeń drogowych?
- Pierwsze słyszę. Absolutnie nie. Nie mamy żadnego służbowego aparatu. Od tego chyba jest policja i nasze służby kontrolne. Chcę zaznaczyć, że zarówno pracownicy jaki i pojazdy są ubezpieczeni.
**_Aktywista związkowy
Dowiedzieliśmy się także, że Piotr M. jest w zarządzie zakładowych związków zawodowych, gdzie aktywnie się udziela.
Sam motorniczy do powiedzenia miał niewiele. - _Już jest po sprawie, wszystko zostało załatwione i nie ma o czym rozmawiać - skwitował przez telefon.
n
Wedle nas jest jednak o czym rozmawiać. Po pierwsze - w tramwaju od czasu do czasu bywają pasażerowie, a w autach siedzą na ogół kierowcy. Po drugie - może szkoda takiego fotorepoterskiego talentu aby się marnował za tramwajowym pulpitem? Któż z nas nie marzy o Pulitzerze?
W toruńskim MZK pracuje 70 motorniczych. Większość jeździ bezkolizyjnie. Codziennie na ulice Torunia wyrusza 55 wagonów tramwajowych. W ciągu roku wykonują ok. 3 mln km.
W tym roku uczestniczyli w 124 zdarzeniach drogowych. Zawinili w 20 przypadkach. 6 dotyczyło innych sytuacji (kamieni na torach itp.).
Motorniczy lubi walnąć?
Beata Korzeniewska

Ostatno tramwaj "wjechał" na corsę.
To historia o tramwajarzu, który w ciągu roku brał udział w ośmiu stłuczkach. Ostatnio trafił w stojącego spokojnie na skrzyżowaniu opla corsę. Skutecznie.