Czytelniczka (imię i nazwisko znane redakcji) otrzymała ostatnio rachunek za telefon komórkowy i o mało nie zemdlała. Okazało się bowiem, że tylko za SMS-y ma do zapłacenia ponad 120 złotych.
Czytelniczka jest emerytką, ma 73 lata i przysięga, że SMS-ów nigdzie nie wysyłała, bo jej umiejętność obsługi "komórki" sprowadza się do odbierania telefonu i prowadzenia rozmów, ewentualnie wystukiwania numerów w celu uzyskania połączenia. - SMS-y to dla mnie ciemna magia - zapewnia.
Jak to więc możliwe, że w ciągu jednego miesiąca wysłała SMS-y za ponad 120 złotych? Z informacji, jakie uzyskała u swego operatora wynika, że... przystąpiła do loterii "Czy stałeś się dzisiaj milionerem?" Czytelniczka nie ma pojęcia o loterii. - Dostawałam jakieś wiadomości, ale ich w ogóle nie czytałam, lecz od razu kasowałam - przyznaje.
Okazuje się jednak, że do loterii można przystąpić przypadkiem. A konsekwencje tego to wysokie koszty. Za każdy dzień udziału w loterii trzeba bowiem zapłacić 5 złotych.
Więcej informacji z Włocławka znajdziesz na stronie
Więcej informacji z Włocławka znajdziesz na stronie www.pomorska.pl/wloclawek
Czytelniczka czuje się oszukana. Nie jest jedyną włocławianką, która została "wkręcona" w loterię lub konkurs SMS-owy. Poszkodowani zgłaszają się między innymi do Krystyny Watkowskiej, rzeczniczki praw konsumenta w Urzędzie Miasta we Włocławku. - Sprawą zajął się Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów - wyjaśnia Krystyna Watkowska.
Jak się dowiedzieliśmy, organizatora jednej z loterii UOKIK ukarał za sposób prowadzenia konkursu. Chodzi o loterię "Pusty SMS". Zdaniem urzędu przy jej organizowaniu stosowano "nieuczciwe praktyki rynkowe".
Organizatorzy loterii jednak upierają się, że nie ma możliwości przypadkowego przystąpienia do konkursu lub loterii i że każdy klient otrzymuje SMS-em informacje o przystąpieniu oraz sposobach rezygnacji. Problem w tym, że obowiązku czytania SMS-ów nie ma.
Udostępnij