„Mroczny kryzys na Nieskończonych Ziemiach” to kolejny głośny kryzys rozgrywający się w uniwersum DC. W tym świecie superbohaterów mianem kryzysu określane są duże crossovery, historie, które rozgrywają się z udziałem dużej liczby bohaterów w wielu miejscach, a właściwie światach.
Przypomnijmy, w tej historii Międzywymiarowa Liga Sprawiedliwości podczas poszukiwań Barry’ego Allena w nieskończonych światach odkryła, że siły Wielkiej Ciemności, prowadzone przez przerażającego Pariasa, przygotowują się do inwazji na multiwersum i unicestwienia Ziemi-0. Członkowie Międzywymiarowej Ligi wzywają Ligę Sprawiedliwości, by powstrzymać intruzów. Niestety starcie z Pariasem kończy się porażającą porażką herosów, która ma poważne konsekwencje.
Ale w uniwersum DC superbohaterowie rzecz jasna się nie poddają. W drugim tomie „Mrocznego Kryzysu na Nieskończonych Ziemiach” następuje kulminacja wydarzeń, które rozpoczęły się w „Nieskończonej Granicy” i „Międzywymiarowej Lidze Sprawiedliwości”.
Bohaterowie wreszcie odkrywają machinacje Pariasa, ale Wielka Ciemność nadal rzuca cień na multiwersum – chce sobie podporządkować i przedefiniować wszystkie rzeczywistości. Deathstroke wprowadza w życie plan na Ziemi-0. Zamierza raz na zawsze zlikwidować nowe pokolenie bohaterów, podczas gdy młodzi herosi pod przywództwem Jona Kenta i Nightwinga jednoczą się, próbując dorównać osiągnięciom największych bohaterów, jakich kiedykolwiek znał świat.
„Mroczny kryzys na Nieskończonych Ziemiach” to typowy komiks akcji. Fabuła nie jest tutaj specjalnie skomplikowana, a scenariusz skupia się na walce z siłami Wielkiej Ciemności. Jest efektownie i dynamicznie. Album dobrze się czyta i ogląda, chociaż kreska z racji tworzenia jej przez różnych rysowników mocno się różni i niektóre zeszyty mogą prowokować różne opinie i stwarzać pole do dyskusji. Mnie osobiście najbardziej podobają się zeszyty, nad którymi pracował główny rysownik czyli Daniel Sampere.
A jak ze stworzeniem własnego kryzysu poradził sobie Joshua Williamson, który jest jednym z wiodących twórców uniwersum DC w ostatnich latach? Jest nieźle, ale mogłoby być lepiej. Historia wciąga, ale jednak nie dorównuje największym crossoverom w historii DC Comics. Williamson pokazał niektórych superbohaterów w nowym świetle, stwarzając możliwości pogłębienia ich historii w następnych seriach. Niestety nie brakuje również bohaterów, którzy mieli potencjał, ale ich historię zostały nieco spłycone. Jednym słowem, Ci którzy Williamsona cenią, pozostaną przy swoim zadaniu, a jego przeciwnicy znajdą przeciwko niemu nowe argumenty.
Album zawiera materiały opublikowane pierwotnie w amerykańskich zeszytach: „Crisis on Infinite Earths” #4–7, „The Flash #786”, „Dark Crisis: Worlds Without a Justice League – Wonder Woman” #1, „Dark Crisis: Worlds Without a Justice League – Green Arrow” #1, „Dark Crisis: Worlds Without a Justice League – Batman” #1, „Dark Crisis: The Deadly Green” #1, „Dark Crisis: The Dark Army” #1, „Dark Crisis: War Zone” #1, „Dark Crisis: Big Bang” #1.
Recenzja powstała dzięki uprzejmości wydawnictwa Egmont.
