Ostatni środowy mecz turnieju poprowadził sędzia Janny Sikazwe. To ten sam, który w styczniu podczas Pucharu Narodów Afryki zakończył grę między Tunezją a Mali znacznie wcześniej niż należało. Gdy gwizdnął po raz ostatni, telewizyjny zegar wskazywał 11 sekundę 85 minuty. Po protestach wznowił grę, by definitywnie zakończyć ją... w 89 minucie. Szef sędziów tłumaczył jego niezrozumiałe decyzje udarem słonecznym, którego rzekomo Zambijczyk doznał w 80 minucie. W Kamerunie, gdzie odbył się mecz termometry wskazywały wówczas 34 stopnie przy 65-procentowej wilgotności powietrza.
Dzisiaj w Katarze sędzia Sikazwe również nie stanął na wysokości zadania. Po sygnalizacji źle ustawionego asystenta odgwizdał spalonego w akcji Kanady, chociaż piłkę zagrał Eden Hazard, a po jego wstecznym podaniu sfaulowany w polu karnym został jeden z Kanadyjczyków. Na powtórkach dokładnie widać tzw. "stempel", jaki wykonał Jan Vertonghen:
Kibice z Kanady dopatrzyli się jeszcze jednego niedopatrzenia arbitra. Chodzi o nadepnięcie, którego dopuścił się Axel Witsel, gdy w szesnastce z piłką był już Richie Laryea.
Ofensywnie nastawioną Kanadę niestrzelony rzut karny i dwa kolejne nieprzyznane przez arbitra kosztowały srogą cenę. Jeszcze przed zejściem do szatni Belgia objęła bowiem prowadzenie.

MUNDIAL 2022 w GOL24
MŚ 2022. Memy o porażce Niemiec z Japonią. Kapitan Tsubasa to wyśnił!
