Ireneusz Baranowski, zastępca dyrektora Powiatowego Urzędu Pracy w Grudziądzu wyjaśnia: - Zaistniały nowe okoliczności, których wcześniej nie znaliśmy. - Chodzi między innymi o zupełnie inne stanowisko pracodawcy wobec tej sytuacji. Dowiedzieliśmy się o nim z artykułu w "Gazecie Pomorskiej".
Przeczytaj także:Szukał pracy w grudziądzkim PUP. Wysłali go do zakładu pogrzebowego, do pracy przy zwłokach
Kandydat był za niski
W artykule opublikowanym na naszych łamach 19 października grudziądzki przedsiębiorca pogrzebowy przyznał, że nie pasowało mu m.in. to, że bezrobotny mieszka na wsi i nie ma 180 centymetrów wzrostu. Do dokumentów dla Powiatowego Urzędu Pracy wpisał jednak tylko, że kandydat nie chce podjąć zatrudnienia. Konsekwencją tego było wykreślenie 24-letniego mężczyzny z rejestru bezrobotnych i utrata ubezpieczenia. Na... 120 dni.
Odwołał się
Piotr Urban z Gołębiewa (pow. grudziądzki), murarz, którego skierowano do pracy w charakterze żałobnika, odwołał się od decyzji "pośredniaka" pozbawiającej go statusu bezrobotnego. Odwołanie powinno trafić na biurko wojewody, jednak zostało w Grudziądzu. Rozpatrzył je dyrektor Baranowski, na mocy upoważnienia prezydenta miasta.
Przeczytaj także: Rzadkie oferty praca: pielęgniarz dzikich zwierząt
Nowe postanowienie zostało wydane w poniedziałek, a pismo wysłano już do 24-latka. - Nic do mnie jeszcze nie dotarło - mówi Piotr Urban. I dodaje: - Mam nauczkę. Będę już zawsze naciskał, aby doradcy dawali mi skierowania tylko do pracy w moim zawodzie.
Pośredniak nie uprzedzał
Wcześniej skierowanie do zakładu pogrzebowego przyjął, bo myślał, że będzie tam tylko kierowcą. Okazało się, że miał także np. myć i przebierać zwłoki. - Nikt mnie o tym nie uprzedził - mówi Piotr Urban. - Jestem murarzem, a urzędnicy chcieli ze mnie zrobić żałobnika.
Mieszkaniec Gołębiewa jest jedyną z sześciu osób, odesłanych z kwitkiem z zakładu pogrzebowego, która walczy o przywrócenie praw przysługujących bezrobotnym.