https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Na chodniku rządzi pieszy, na drodze rowerowej - ja!

Rozmawiała Magdalena Stremplewska [email protected] 056 61 999 13
technikajazdy.info
Rozmowa z Juliuszem Wysłouchem, rowerzystą z Torunia

- Gdyby nie rower...
- Rowery od zawsze były w naszym domu, ale nauczyłem się jeździć dosyć późno - w trzeciej albo czwartej klasie. Zaczynałem od rodzinnych wypadów za miasto. Do podstawówki miałem blisko, ale już do liceum przy dawnym Pl. Świerczewskiego dojeżdżałem rowerem. I od tego czasu poruszam się niemal wyłącznie na dwóch kółkach. Pasją zaraziłem żonę, która, co prawda, jeździła w dzieciństwie, ale potem miała długą przerwę. Po ślubie już nie miała wyjścia, musiała wrócić na rower. W ten sposób docieramy do pracy i odwozimy dzieci do przedszkola i szkoły. Rower przede wszystkim pozwala oszczędzić czas. Podam przykład: wczoraj około godziny 16 musiałem przemieścić się na Podgórz, a ponieważ wymagany był strój formalny, wybrałem się autobusem. Podróż zajęła mi 35 minut, z czego 15 minęło, gdy pokonywaliśmy odcinek od Pl. Artylerii do mostu. Rowerem całą tę trasę przejechałbym w 20 minut.

- A komfort jazdy na dwóch kółkach po naszych ulicach?
- Jeżeli chodzi o drogi rowerowe, to jest coraz lepiej, ale wciąż mamy sporo do zrobienia. Brakuje przede wszystkim niewielkich odcinków między istniejącymi trasami, by powstały wielokilometrowe ciągi. Z jakością nawierzchni bywa różnie. Przykładowo, mamy fenomenalnie wykonaną trasę wzdłuż ul. Bydgoskiej między Matejki a Sienkiewicza. To wzorcowe rozwiązanie - doskonały projekt i wykonanie. Z drugiej strony jest odcinek budowany wzdłuż ulicy Olimpijskiej. Choć to nowa nawierzchnia, już jest nierówna. Inna sprawa to starsze odcinki. Chociażby pas dla rowerów na ul. Gagarina. Stan płytek chodnikowych z lat siedemdziesiątych jest tragiczny. I zawsze mam dylemat, czy jechać tędy i wytrząść się, czy - wbrew zakazowi - po jezdni. Niestety, w wielu miejscach po prostu musimy poruszać się wśród samochodów.

- Kierowcy tego nie ułatwiają...
- Dla wielu z nich rowerzysta to zakała i zawalidroga. Wymuszanie pierwszeństwa przez auta i wynikające z tego scysje zdarzają się nam niemal codziennie. Niektórzy kierowcy w ogóle nie rozpoznają oznaczeń, potwierdzających nasze uprawnienia. Ale i to na szczęście się zmienia. Problemem bywa też zachowanie pieszych. Zdarza się, że ktoś prowadzi na kilkumetrowej smyczy psa i zmierzę zamiast iść chodnikiem, wchodzi na pas dla rowerów, blokując przejazd.

- A grzeszki rowerzystów?
- Podstawowy to jazda po chodniku, ale w wielu miejscach zwyczajnie nie daje się inaczej. Tu chodzi raczej o kwestię, jak się jedzie. Jedni rowerzyści poruszają się powoli, szanując pieszych. Inni przepychają się, nadużywają dzwonka. To zwykłe chamstwo. Ja na chodniku zamiast go używać, wolę powiedzieć "przepraszam" i "dziękuję". Za to na drodze rowerowej dzwonka nie oszczędzam. To moje zbójeckie prawo.

Komentarze 4

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

q
q
a zsiadasz czasami z roweru?
n
nina
Tacy europejscy chcieliśmy być, stolica kultury, miasto nad miastami, a myślenie w dalszym ciągu podwórkowe. Owszem, ja rozumiem frustrację pieszych, ale nie przesadzajmy, rowerzyści są normalnym wizerunkiem miast XXI wieku. Jest mało logiki w pierwszej wypowiedzi. Piszecie,że infrastruktura i środowisko są zakłócane przez rowery, to samo z chodnikami. To gdzie rowerzyści mają jeździć? I co mają zrobić, gdy nagle przy przejściu dla pieszych kończy im się ścieżka? Na chodnik nie - bo piesi, na ulicę nie - bo blokujemy samochody. No drodzy Państwo, przelecieć w powietrzu też się nie da. Co do ścieżek rowerowych, które przebiegają obok przystanków, komplikując komunikacje korzystających, to chyba raczej nie można winić nas rowerzystów?! Gdybyśmy to my mieli decydować o układzie dróg dla nas, to wyglądałyby one trochę inaczej. Po prostu jeździmy po wyznaczonej strefie. Druga sprawa, dziwne,że nikt z Państwa nie skarży się na rodziny, grupy starszych osób etc., które też idą czasami chodnikiem w taki sposób,że osoba idąca i próbująca jakkolwiek je wyminąć, musi się natrudzić (wejść na jezdnię, na trawnik). Nigdzie w żadnym kodeksie nie jest zapisane,że rowerzyście się wszystko należy i wszystko mu wolno, ale ustanowione przepisy czemuś służą i tylko potwierdzają,że to rowerzystom do tej pory utrudniano wiele rzeczy. Każdemu trzeba zwrócić uwagę, zwłaszcza gdy 'urywa komuś lusterko', ale nie wierzę,że takie sytuacje zdarzają się nagminnie. Jestem rowerzystką i uważam,że Wy - kierowcy i Wy - piesi macie szczęście, posiadając tak rozbudowaną sieć dróg i chodników, a my rowerzyści zawsze narażeni jesteśmy na ryzyko Waszych obelg, próbując z tych dobrodziejstw korzystać. Gdybyśmy i my mieli komfort ciągłej jazdy po ścieżce rowerowej, to nikt nie zanieczyszczałby środowiska, bo jazda na rowerze to czysta ekologia. A co do metra chodnika i dwóch metrów ścieżki,to mogę powiedzieć,że to samo kierowcy mogą mówić o pieszych. Chodzi o to,że wszyscy musimy dzielić się tym, co mamy, zmotoryzowani oddali część jezdni,aby powstały chodniki; może teraz czas na pieszych,żeby bez marudzenia oddali nam część chodników na ścieżki?
L
LUCYNA
Trzeba dodać , że projektowanie scieżek rowerowych pozostawia sobie dużo do życzenia. 2 metry scieżki obok 1 metrowego chodniczka ze znakami drogowymi posrodku i to tuż przy samej jezdni to już norma. o scieżkach rowerowych przebiegających na chodnikach przy przystankach autobusowych pomiędzy wiatą przystanku a jezdnią też nalezy wspomnieć.Masz wybór albo uciekasz przed rowerzystą na ruchliwą jezdnię , a w drugim przypadku możesz nie zdążyć na autobus!!!!!
f
fakty
Większość dróg dla rowerzystów powstało na chodnikach dla pieszych często pozostawiając mniejszą część chodnika pieszym.W dodatku gdzieś tak od pół roku rowerzyści masowo okupują chodniki które od wielu lat były wyłącznie dla pieszych . Widać jak pędzą i lawirują między pieszymi nieraz całe hordy rowerzystów . Wg . dziennikarzy piesi obok drogi rowerowej powinni chodzić gęsiego a wyprzedzenie czy ominięcie osoby z wózkiem czy pary osób nie wchodzi w rachubę gdyż - kończy się z reguły wejściem na pas dla rowerzystów. Dziennikarze bronią i usprawiedliwiają rowerzystów bo podciągają ich pod święte krowy i wolą narzekać na pieszych czy zmotoryzowanych . Zresztą piesi nie mają lobby ani oficerów więc o interes ich i obronę nikt nie występuje. Rowerzyści uważają ,że skoro pieszy łamie przepisy to oni też mogą łamać przepisy . Tylko jest jedno ale - piesi po drogach rowerowych rzadziej wchodzą z roztargnienia czy bez musu a rowerzyści wg .nowych przepisów po chodnikach między pieszymi mogą jeździć jak kto woli i chce . Wejście na drogę dla rowerzystów jest prawie przestępstwem i kończy się często obdzwonieniem a nawet zruganiem czy wyzwaniem pieszego , natomiast pieszy na chodniku ma być rozumny, tolerancyjny i wyrozumiały .Tłumacząc się także ,że rower przecież nikogo nie zabije a gdy samochód potrąci bywa różnie .Wg. Ewy Wolak piesi powinni cieszyć się z obecności rowerzystów na chodniku a zmotoryzowani od zajeżdżania drogi ,spowalniania ruchu samochodowego i szachownicy czerwonych pasów . Czy ktoś robił obliczenia ile więcej zużywają paliwa i emitują więcej spalin samochody gdy są spowalniane przez rowerzystów i gęstą infrastrukturę rowerową ? Dlaczego w miastach są korki drogowe i co ciekawe zwiększa się ilość rowerzystów i samochodów też ? Spróbuj przejechać zbyt blisko rowerzysty to usłyszysz wyzwiska lub gesty pobudzonego osobnika . Natomiast gdy on przejeżdża zbyt blisko ciebie np. z prawej strony niemal ocierając się o lusterko samochodu - to jemu wolno i masz milczeć bo chronią go przepisy oraz propagatorzy szału rowerowego.Pamiętaj stronniczy dziennikarzu ,biurokrato i decydencie rowerowy - to zmotoryzowaniu dzięki opłatom ,wydatkom ,mandatom wnoszą najwięcej do kasy gminy i budżetu państwa oraz są źródłem utrzymania innych dlatego więcej szacunku dla zmotoryzowanych .Pamiętaj zakłamany i obłudny urzędniku - chodzenie po chodniku między jadącymi rowerzystami z inną kulturą i mentalnością niż zagranicą , nie należy do przyjemności .Chyba ,że gdzieś tak lubią chodzić między rowerzystami to niech chodzą . Ale ja w zbiorowym "sadomasochizmie "chodnikowym wśród pieszych nie będę brał udziału - gdy co chwilę jakiś rozpędzony rowerzysta koło mnie przejeżdża . Protestuję - widząc brak bezpieczeństwa , utrudnienie życia , chamstwo i agresję na chodniku . Tylko ,że niektórzy sprawcy zamieszania na chodniku swoich błędów i złego zachowania nie widzą ale za to widzą pieszych jak źle chodzą i łamią przepisy .Jest jakaś mniejsza część rowerzystów zachowujących się normalnie ,przewidująco i przepisowo ale ta mała grupa nie jest w stanie zmienić złego wizerunku rowerzysty . Rowerzysty który żąda tolerancji i zrozumienia wobec siebie a nie dając nic w zamian bo są tylko pretensje , nowe żądania i ograniczenia dla innych oraz nagminne łamanie przepisów ruchu drogowego i ignorancji innych .
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska