W sobotę wieczorem wyciekający kwas solny z cysterny stojącej na kolejowej bocznicy w Inowrocławiu postawił na nogi służby ratownicze naszego regionu.
Skład cystern wypełnionych kwasem stał na bocznym torze, w pewnym oddaleniu od budynku inowrocławskiego dworca. Przed wyruszeniem w trasę przeglądany był przez pracownika kolei. To właśnie on, przed godziną 20, zauważył, że z jednej z cystern wycieka kwas. Natychmiast powiadomił straż pożarną.
Informacja o wycieku szybko obiegła Inowrocław. Mieszkańcy śląc sms-y informowali się wzajemnie o niebezpieczeństwie, a także radzili, by dobrze pozamykać w domach okna przed chemiczną chmurą.
Na wszelki wypadek
- Na szczęście nie było chmury oparów kwasu, ani aż tak ogromnego zagrożenia. Wszystko to jednak dzięki szybkiej informacji o wycieku i natychmiastowej akcji ratowniczej - mówi Artur Kiestrzyn, rzecznik komendanta powiatowego PSP w Inowrocławiu.
Zarządzono ewakuację inowrocławskiego dworca. Na pewien czas wstrzymano ruch pociągów. Wytyczone zostały strefy bezpieczeństwa. Wyciekający kwas stworzył na torze rozlewisko o powierzchni 6 metrów kw. Strażacy podwiesili pod wagon specjalną kuwetę, do której ściekała żrąca substancja. Skład został przetransportowany za miasto, na bocznicę techniczną. Postawiono tam kurtynę wodną, żeby opary nie rozprzestrzeniały się na okolicę. - Wyciek spowodowany był prawdopodobnie awarią zaworu pod wagonem. Najwięcej problemów mieliśmy z uszczelnieniem cysterny i dostaniem się pod nią - dodaje Kiestrzyn.
Na miejscu pojawił się zastęp ratownictwa chemicznego z włocławskiego "Anwilu", do którego należał przewożony ładunek. W nocy, kiedy udało się zmniejszyć wyciek, zapadła decyzja o przetoczeniu wagonu na bocznicę inowrocławskiej firmy "Inofama", która posiada odpowiedni sprzęt do przepompowywania kwasu. Operację rozpoczęto tuż po godzinie drugiej. Zakończyła się ona dopiero wczoraj przed południem.
Co by było gdyby...
- Przy dużym wycieku opary kwasu łączą się z wilgotnym powietrzem i tworzą tuż nad ziemią toksyczną mgłę. Wydziela się też dużo wodoru, który jest substancją wybuchową - tłumaczą strażacy. W Inowrocławiu na szczęście ten scenariusz nie sprawdził się. Wyciek nie był aż tak duży. Stanowił większe zagrożenie dla środowiska niż dla ludzi. Nieco ponad godzinę od wszczęcia alarmu straż informowała, że sytuacja jest opanowana.