Zobacz wideo: Duże zmiany w kodeksie drogowym. To musisz wiedzieć!
To jeden z paradoksów wprowadzonych 20 maja tego roku w całej Polsce przepisów regulujących poruszanie się e-hulajnóg. W tej regulacji napisano m.in., że osoba na hulajnodze musi korzystać z jezdni, jeśli nie ma drogi albo pasa dla rowerów, ale tylko wtedy, gdy na danej drodze maksymalna dozwolona prędkość wynosi nie więcej niż 30 km na godz. Jeśli jest wyższa, korzystanie z jezdni jest zabronione i wtedy pozostaje chodnik.
To też może Cię zainteresować
Rzecz w tym, że na Wiaduktach Warszawskich ustawiony jest znak ograniczający prędkość do „trzydziestki”, a wzdłuż jezdni nie ma ścieżki rowerowej, tylko chodnik. We wtorek przywrócono ruch na wszystkich pasach tych wiaduktów, ale ograniczenie prędkości do 30 km na godz. pozostało, aby zminimalizować drgania niekorzystne dla osłabionej konstrukcji z 1973 roku.
Życie zweryfikowało teorię
- Przepis mówi jednoznacznie, że w przypadku braku drogi rowerowej lub pasa, użytkownik e-hulajnogi jest zobowiązany korzystać z drogi przeznaczonej do normalnego ruchu samochodowego, na której można poruszać się nie szybciej niż 30 kilometrów na godzinę – wyjaśnia kom. Robert Jakubas z Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy. - Ustawodawca chciał jak najlepiej, ale w tym przypadku życie nieco zweryfikowało teorię. Można tylko apelować do użytkowników tych urządzeń do zachowania rozsądku, podobnie jak do kierowców, aby zwracali baczną uwagę na innych uczestników ruchu. Człowiek na hulajnodze zwyczajnie zginie w gąszczu autobusów, ciężarówek i większych aut osobowych, będzie niewidoczna.
Komisarz zwrócił też uwagę, że jest to problem dla zarządcy drogi, który powinien się zastanowić co z tym zrobić.
Lepiej tamtędy nie jechać
- Przyznajemy, że jest to problem. Rzeczywiście, gdyby osoba na e-hulajnodze chciał pokonać Wiadukty Warszawskie, byłaby zobligowana przepisami prawa do jazdy wśród samochodów - mówi Tomasz Okoński, rzecznik prasowy Zarządu Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej w Bydgoszczy. - Na szczęście takiej sytuacji jeszcze nie obserwowaliśmy i apelujemy o rozsądek. Dla własnego bezpieczeństwa
Tomasz Okoński zauważa, że podobne sytuacje mogą się zdarzyć na remontowanych odcinkach dróg z ograniczeniem prędkości do „trzydziestki”.
Inne kontrowersje
- W znowelizowanej ustawie znalazły się także inne kontrowersyjne zapisy, jak choćby ten, że przy sygnalizowaniu zamiaru skrętu trzeba wyciągać odpowiednią rękę – kontynuuje rzecznik ZDMiKP. - Nie wzięto pod uwagę sugestii środowisk użytkowników tych jednośladów, że to wręcz niebezpieczne, bo w chwili zdjęcia z kierownicy choćby jednej ręki, hulajnoga traci stabilność. Tak się dzieje zwłaszcza w momencie skręcania, a szczególnie po zdjęciu prawej dłoni, którą reguluje się manetką gazu.
To też może Cię zainteresować
