Na gorąco

"Nic się nie stało, nic się nie stało" - śpiewają kibice piłkarscy, kiedy ich ulubiona drużyna, mimo dobrej gry, schodzi z boiska pokonana. Pierwszego półrocza rządu Donalda Tuska w tym duchu skwitować się nie da. Tu, niestety, dosłownie nic się nie stało. Nawet liderzy Platformy, przepytywani w weekend przez rozmaite telewizje, mieli wyraźnie kłopot ze sporządzeniem listy sukcesów partii. Poseł Jarosław Gowin dopiero po dłuższym namyśle wymienił: zmianę wizerunku Polski za granicą, skuteczniejszą politykę zagraniczną i odsunięcie od władzy PiS.

Zwykłe trwanie, jeśli nawet odbywa się przy wciąż wysokim poparciu społecznym, to za mało jak na partię, która z wyborów wyszła z pozycją zdecydowanego zwycięzcy, zobowiązanego przez wyborców do wprowadzenia istotnych zmian. Brak odważnej wizji modernizacyjnej - to główny grzech tego rządu. Jeśli więc polityka sprowadza się do bieżących drobnych posunięć, trudno spodziewać się wielkich osiągnięć. A czas płynie i obnaża indolencję - nawet w tych działaniach, które już zostały w mediach sprzedane z metką sukcesu. Przykład? Choćby plan zbudowania w każdej gminie boiska sportowego. Za przyczyną ludzi z Ministerstwa Sportu, którzy z dwumiesięcznym opóźnieniem przekazują wzorcowy projekt, wiele samorządów po prostu nie zdąży z jego adaptacją i wdrożeniem do końca roku, a to jest warunkiem skorzystania z dotacji.

Taktyka odsuwania w czasie koniecznych decyzji, zagłaskiwania spraw, wiecznego odwoływania się do cierpliwości musi się zemścić. Dlatego 27 maja protestować mają nauczyciele, 30 maja dniem bez wokandy (bez sądzenia) uczynili sędziowie, zniecierpliwieni bezczynnością władz celnicy domagają się rozmów z rządem - tym razem nie dla podwyżek, ale żeby wymóc unowocześnienie organizacji polskiej służby celnej…