Na chojnickich działkach "Kolejarz" po raz kolejny aktorzy-amatorzy wcielili się w role aktorów z filmu "Nie ma mocnych". Wszystko dopięte było na ostatni guzik. Ania i Zenek (Wioletta Kanthak i Marek Krenski) otrzymali od Pawlaka "sierp tatowy", ale gdy okazało się, że ślubu kościelnego nie będzie, wszystkie butelki wylądowały na ziemi i wesela nie było.
Aktorzy zagrali pięć aktów, a co chwilę brawa bili sąsiedzi, którzy z ciekawością podglądali, co tu znów się dzieje. Niektórych mógł zdziwić maszerujący orszak. Była orkiestra Trio, w której grali Jerzy Chełmowski, Adam i Antoni Warsińscy oraz Zygmunt Bukowski, a także specjalnie sprowadzona z Pawłowa bryczka. Przejeżdżający ulicą Lichnowską niezorientowani kierowcy trąbili, myśląc, że to prawdziwe weselisko.
I to nic, że samochód wiozący parę młodą nie mógł zmieścić się w alejkę, Kargul miał problemy z żołądkiem i co chwila wszystkich straszył deszcz. Ważna była dobra zabawa, której na pewno nie brakowało.
Na nich nie ma mocnych
Tekst i fot. ALEKSANDER KNITTER

Pawlak przekazuje sierp Ani i Zenkowi. Obok stoją Mania (Terese Szulc) oraz Kargul (Rajmund Piotrzkowski).
- A wy tu czego? Poszli do domu, wesela nie będzie - tak Pawlak, czyli Bogdan Węgliński, rozprawił się z gośćmi podczas słynnej sceny wesela z filmu "Nie ma mocnych".