https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Na przyjęciu u Berlusconiego wyskoczyła z tortu. Teraz namawia młodych do życia w czystości aż do ślubu

Roman Laudański
Anna Golędzinowska
Anna Golędzinowska Janusz Wojtowicz
33-letnia Anna Golędzinowska mówi o Bogu i namawia młodych do życia w czystości. Założyła Ruch Czystych Serc.

Anna Golędzinowska przyjechała do Bydgoszczy na zaproszenie Klubu Frondy, a spotkanie odbyło się w "Wiatraku". Jest autorką książek: "Ocalona z piekła, wyznania byłej modelki" i "Z ciemności do światła, jak żyć w czystości serca".

Mówi, że jej życie pełne jest przypadków, choć czy rzeczywiście przypadków? Tata był alkoholikiem. Zmarł gdy Ania miała dziesięć lat. Do mamy zaczęli przychodzić "wujkowie". Jeden z nich się do niej dobierał. - Nienawidziłam mamy, bo była, nienawidziłam ojca, bo już go nie było, nienawidziłam całego świata, uciekałam z domu i ze szkoły - wspomina. Mama jej nie uwierzyła. (- Bo wiele razy lepiej nie przyznawać się do swoich błędów - wtrąca. - To dorośli zadają dzieciom ból, a później dzieci mylą drogi w życiu).

Żegnam was...
Gdy miała 13 lat, nałykała się tabletek. Odratowali ją w szpitalu. Uciekła. Szukała jej policja i opieka społeczna. Zaadoptowała ją babcia, ale po kilku tygodniach zrzekła się Ani. - Wtedy wszystkich traktowałam źle - dodaje. - Wystawiałam dorosłych na próbę. Im bardziej pragnęłam miłości, tym mocniej raniłam bliskich. Kochałam babcię najbardziej na świecie, ale bałam się odrzucenia.
Z przyjaciółmi z ulicy kradła w sklepach, znajomi handlowali narkotykami (- Wydawało nam się, że jesteśmy wolni, ale tak naprawdę nic nie wiedzieliśmy o życiu - dodaje).

Większość jej znajomych z warszawskiego dzieciństwa jest w więzieniach lub zmarła. Młodsza siostra uzależniła się od heroiny. Jako szesnastolatka Ania zaczęła pracować w agencji modelek. - To nie było nic złego, nie zaczęłam za wcześnie, w tej branży 25-letnie modelki są już na emeryturze - tłumaczy.
Dostała propozycję półrocznego kontraktu w Japonii. Jako niepełnoletnia - nie mogła wyjechać. Później pojawiła się propozycja pracy we Włoszech. W Turynie odebrali jej paszport i zamknęli w lokalu trzeciej kategorii. Miała być dziewczyną do towarzystwa. Jeden z klientów ją zgwałcił. Inny, inspektor włoskiej policji, ochoczo korzystał z usług dziewczyn, dlatego właściciele powtarzali im, że wszystkie skargi do policji nic nie dadzą.

Przypadek sprawił, że uciekła. Później próbowali porwać ją z ulicy. Dzwonili do rodziny w Polsce i mówili, że Ania nie chce pracować jako modelka, tylko jako prostytutka. - Robią tak specjalnie, żeby dziewczyny bały się i wstydziły wrócić do domu - mówi.

Trafiła do Mediolanu. Poznała chłopaka, który się w niej zakochał. Dzięki niemu trafiła do włoskiej śmietanki towarzyskiej. Praca w show-biznesie. Skończyła szkołę aktorską. Kilka lat chodziła po wybiegu jako modelka. Później we włoskiej telewizji prowadziła programy muzyczne i rozrywkowe. Co tydzień były wyjazdy do Monte Carlo, Saint Tropez, bo nowy przyjaciel był bardzo bogaty. - Były też narkotyki, dużo - przyznaje. - Chłopak chował przede mną kokainę, tak byłam uzależniona. Mówił mi, że może mi dać wszystko oprócz miłości, bo nie wierzył, że ona istnieje.
Anna kiedyś, po powrocie do domu, zastała chłopaka z przyjaciółmi. Brali "działki" kokainy, które uformowali na okładce książki o Janie Pawle II. Z jego twarzy wciągali "ścieżki". - Popatrzyłam na nich, wyglądali jak śmiejące się małpy. I ja taka byłam.

Aniu, co ty robisz?
- Kiedyś obudziłam się w nocy. Przy łóżku stał starszy pan z brodą. Patrzył na mnie i kręcił głową. Byłam przekonana, że to "zwidy" po narkotykach. Tylko dlaczego nie mogłam uspokoić mojego psa, który ciągle szczekał? Kiedy ten starszy pan na mnie patrzył, usłyszałam w głowie jego słowa: Aniu, co ty robisz? I się rozpłynął.

Chodzić do kościoła przestała po Pierwszej Komunii. Kiedy widziała księdza czy kościół - przechodziła na drugą stronę ulicy.
Przez lata pamiętała o tym śnie, ale nie wiedziała, kim był - jeśli był - ten człowiek? Po latach trafiła do Medjugorie (miejsce objawień maryjnych, których nie uznaje Kościół - przyp. aut.). Zakonnice, u których zamieszkała, podarowały jej książkę o ojcu Pio. Wtedy rozpoznała tę twarz.
Przestała ćpać. Jej historię poznał jeden z włoskich wydawców. Zamówił książkę. Postawił warunek - musi pojechać do Medjugorie. - OK, coś o tym słyszałam, bo jeden z kolegów dziennikarzy tam się nawrócił, siedział w telewizji i w kółko płakał. Wcześniej ostro brał narkotyki.

W Medjugorie na Górze Objawień daremnie czekała na cud. Nie widziała wirującego słońca ani Matki Boskiej. Nic nie poczuła. Zadzwoniła do wydawcy, a on uśmiechnął się i powiedział, że w jej sercu już coś się zmieniło. - No, zdenerwował mnie! Co on może wiedzieć, co dzieje się w moim sercu?!
Zaczęła wchodzić na drugą górę, na której były stacje drogi krzyżowej (wtedy nie wiedziała jeszcze, co to w ogóle jest). - Patrzyłam na te babcie z różańcami i zastanawiałam się, co ja tu robię? - mówi. - Już na trzeciej stacji chciała schodzić na piwo. Usłyszała głos, że dopóki nie wejdzie na szczyt, dopóty nie dowie się, po co tu przyjechała. No i na szczycie, pod krzyżem, zaczęła się modlić. Usłyszała głos, że musi przebaczyć. Powiedziała: wybaczam wam, myśląc o mamie, tacie i tych wszystkich, którzy ją skrzywdzili, łącznie z gwałcicielem.
Wróciła do Mediolanu. Znajomi zapraszali ją na pokazy i imprezy, a ona odmawiała, bo już się umówiła - do kościoła. - Biegałam tam jak wariatka - wspomina. - Moje wcześniejsze życie było fikcją. Doczepiane paznokcie i włosy. Trzy razy w tygodniu wizyta u fryzjera. Najmodniejsze buty, torebki i ciuchy. Jako modelka odchudzałam się nielegalnymi proszkami i odżywiałam się jednym winogronem dziennie, a dziś, po trzech latach z siostrami zakonnymi - przytyłam 15 kilogramów!

Nowe życie
- Najważniejsza w życiu jest miłość. Jesteśmy tu, żeby nauczyć się kochać. Dzisiejszy świat opacznie rozumie miłość. Wmówiono nam, że miłość to tylko namiętność. Jak się kończy, to skończyła się miłość - ostrzega podczas spotkań.
Założyła Ruch Czystych Serc. Dziewięć tysięcy młodych ludzi ślubowało życie w czystości do ślubu. Zapewnia, że jest tą samą dziewczyną, która wyskoczyła z tortu na przyjęciu urodzinowym premiera Silvio Berlusconiego. (- Był były premier, śpiewak, trzech kelnerów i trzydzieści dziewczyn. Na noc zamknęłam się w pokoju, bo bałam się, że będzie się dobijał - wspomina.). Zaręczyła się z siostrzeńcem Berlusconiego. Trzy wspólne lata. W towarzystwie włoskiego premiera jeździli do teatru, spotykali się z rodziną.

- Kiedy umierała na raka siostra mojego byłego chłopaka, Berlusconi klęczał przy niej i płakał. Te wszystkie pieniądze, które miał, nie potrafiły jej uzdrowić.
Włoskie brukowce rozpisywały się o jej romansie z księciem Emanuelem Filiberto di Savoia - jedynym wnukiem ostatniego króla Włoch.
Chciała wrócić na dziesięć dni do Medjugorie. Podpisała już kontrakt z Flavio Briatore z Formuły 1. Miała zaczynać pracę 25 czerwca w Porto Cervo, ale zerwała kontrakt i została w Medjugorie. Zaniepokojeni znajomi dzwonili i pytali, kto jej zrobił "pranie mózgu"? Co tam robi? A ona chodzi do kościoła, obiera ziemniaki, sprząta łazienki.

25 czerwca, w dniu objawień, poszła na mszę i pomyślała, że skoro znajomi uważają ją za wariatkę, to 50 tys. ludzi, którzy przyjechali do Medjugorie - też zwariowało.
Zamknęła się na dziewięć dni o chlebie i wodzie u zakonnic (- Jedna z sióstr raz dziennie sprawdzała, czy jeszcze żyję - wspomina z uśmiechem). Zaczytywała się w "Dzienniczku" świętej siostry Faustyny Kowalskiej. - Tak po ludzku, to ona była wariatką - uśmiecha się. - Ale jeśli otworzyć swoje serce, to była pięknym człowiekiem.

Wróciła do Mediolanu, żeby zamknąć wcześniejsze życie. Kiedy opowiadała o tym znajomemu, z którym wcześniej ostro imprezowała, ten powiedział: - Ania, a co ci dają do palenia w tym Medjugorie?
- Żyję tak od pięciu lat. Gdybym nawet to sobie wymyśliła, żeby lepiej sprzedawały się moje książki, to przecież nie trwałoby to tak długo! - śmieje się radośnie.

Czytaj e-wydanie »

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

K
Kamil

Jezus Król jest Wielki. Chwała Tobie Tatusiu:)

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska