Kobieta do Gdańska jeździ raz na dwa tygodnie. Za każdym razem trafia na ten sam autobus. I jak twierdzi, za każdym razem jest z nim coś nie tak. - Jechałam nim w minioną sobotę. Ogrzewanie zaczęło działać dopiero w Gniewie, czyli po pokonaniu prawie 50 kilometrów. Myślałam, że zamienię się w sopel lodu - mówi pani Mirosława.
Wcześniej zdarzyło się, że "staruszek" w ogóle nie wyjechał z Grudziądza. Zatrzymał go... mróz. - Kierowca próbował przez kilkanaście minut coś tam grzebać, ale jego starania spełzły na niczym- dodaje pasażerka.
Pracownicy grudziądzkiego PKS przekonują, że pojazd, na który wskazuje pani Mirosława, nie jest wcale w najgorszym stanie. - A jak są silne mrozy, to i nowe auto może nie odpalić. Więcej czasu też potrzeba na to, aby ogrzewanie zaczęło działać - wyjaśnia Ryszard Januszkiewicz z działu technicznego PKS. I zapewnia, że skonsultuje z dyspozytorami czy na trasie Grudziądz - Gdańsk nie mógłby jeździć nowszy i bardziej komfortowy autobus.
Czytaj e-wydanie »