Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na tropie masła w maśle

Lucyna Talaśka-Klich, Maciej Czerniak
W internecie jest wiele informacji o karach dotyczących produktów warlubskiego lub grudziądzkiego Masmala.
W internecie jest wiele informacji o karach dotyczących produktów warlubskiego lub grudziądzkiego Masmala. sxc.hu
Kilku inspektorów, policja i pies przyjechali skontrolować grudziądzki Masmal. I odeszli z kwitkiem.

To był donos, ale postawił na nogi różne inspekcje. W Masmalu szukano ukrytych magazynów, w Warlubiu znaleziono towar, którego być tam nie powinno.
- Dlaczego nie napiszecie, co dzieje się w Masmalu? - mówi mężczyzna, który twierdzi, że jest lekarzem weterynarii. - W warlubskiej firmie inspektorzy zaplombowali towar. Z kolei w grudziądzkim zakładzie Masmal Dairy - należącym do tego samego właściciela - jest ukryty magazyn. Gdzie? Za płytami, wejście dla pracowników, od strony rampy.

Ślepe magazynki?
Podobny sygnał w sprawie grudziądzkiej firmy Masmal dotarł do Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Bydgoszczy, potem do innych inspekcji. Autorka anonimowego listu (cytaty w wersji oryginalnej - przyp.red.) twierdzi, że ta firma oszukuje konsumentów: "(…)Też istnieje proceder przetwarzania produktów, które wracają do klientów. Kiedy pojawia się za bramą jakaś służba kontrolująca to już od razu telefon od pana Rybczyńskiego (prezes Masmal Dairy - przyp. red.) że szybko mamy stawiać ścianę (płyty obornickiej). Zbudowane są specjalne ślepe magazynki, żeby ukryć towar przed kontrolą (to takie magazyny z ukrytym wejściem). Pod to wszystko zmieniane plany zakładu po to żeby w razie co ktoś nie mógł się dopatrzeć że coś jest nie tak.(…)Mamy wewnętrzne laboratorium i są wszystkie produkty badane mikrobiologicznie i wyniki są w większości dodatnie czyli że są zakażone bakteriami. Na to wszystko pojawia się prezes Szymon gdzie jego decyzja nakazuje fałszowanie zapisów z tych badań a laborantki aż się boją o własną pracę i muszą wykonywać polecenia (...). Większość z nas czuje się współwinna temu wszystkiemu, ponieważ jest to robione naszymi rękoma (...).

Czytaj: Milionowe kary dla Masmala za fałszowanie, a biznes idzie jak po maśle
Kontrole po donosie
Firma Handlowo-Usługowa Masmal powstała w styczniu 1994 roku, w Warlubiu. Założył ją Piotr Jastrzębski, który kolejny zakład wybudował w Grudziądzu. W 2012 roku podzielił firmę na dwie części: Masmal (zakład w Warlubiu zajmuje się produkcją smalcu) i Masmal Dairy Sp. z o.o. (w grudziądzkim zakładzie powstają przetwory z mleka).
Rafał Wojciechowski - asystent dyrektora w Masmal Dairy - twierdzi, że na skutek donosu, zarówno w grudziądzkim, jak i w warlubskim Masmalu Inspekcja Weterynaryjna przeprowadziła bardzo drobiazgową kontrolę.

Wojciechowski dodaje, że nie potwierdzono zarzutów stawianych w donosie: "Podczas kontroli m.in. usilnie poszukiwano owych mitycznych "tajnych magazynów", posługując się planami i obrysami budynków oraz sprawdzając wszystkie bez wyjątku pomieszczenia w obu firmach."

Rafał Wojciechowski zaprasza dziennikarzy "w celu osobistej wizyty u nas w firmie", by zadać kłam zarzutom stawianym w anonimowym donosie.

W Masmal Dairy przyjmuje nas Zbigniew Fiałkowski, dyrektor zakładu. Zaznacza, że na produkcję wpuścić nie może, jeśli nie mamy aktualnych książeczek sanepidowskich. Podkreśla, że to z powodu dbałości o bezpieczeństwo żywności. Dlatego pokazuje okazały zakład z zewnątrz. Na pytania dotyczące technologii produkcji woli się nie wypowiadać, bo o wiele bardziej kompetentni będą kierownicy techniczni np. technolog produkcji - a dyr. zakładu przecież nie zajmuje się w firmie wszystkim.

Ale wie, co inspektorzy we-terynarii znaleźli w warlub-skim zakładzie. Było tam m.in. 7259,17 kg masła. Z informacji na opakowaniach wynikało, że to towar przeterminowany. - To nieprawda, bo wstawiono na opakowaniach złą datę - mówi Fiałkowski. - Nasza kontrola wewnętrzna to wychwyciła i sami podjęliśmy decyzję o utylizacji - co znajduje potwierdzenie w dokumentach urzędowych.

Jednak w warlubskim zakładzie w ogóle nie powinno być masła ani zlepów serowych.
Inspektorzy znaleźli 11 262,80 kg zlepów serowych, ziarna serowego (2 645 kg), czy maślanki w proszku (29 100 kg).

- Działaliśmy w dobrzej wierze. Nie wiedzieliśmy o tym, że zdaniem organów kontroli pod słowem "produkcja" kryje się także magazynowanie - tłumaczy Zbigniew Fiałkowski, który od pięciu lat pracuje w tej branży. - Od stycznia ubiegłego roku wynajmowaliśmy magazyn w warlubskim zakładzie. Nie popełnia błędów ten, kto nic nie robi. Kto mógł napisać donos? - Nieudacznik, frustrat, konkurencja? - zastanawia się Fiałkowski. - Nie chcę nikogo oskarżać! Non stop są jakieś kontrole.

Inspektorzy i pies
Na przykład 8 października minionego roku grudziądzki zakład chcieli skontrolować inspektorzy z Wojewódzkiej Inspekcji Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych.

- Przyjechali w asyście policji z psem - mówi Fiałkowski. - To była bardzo niezręczna sytuacja, musieliśmy złożyć sprzeciw, bo właśnie trwała inna kontrola w zakładzie.
Stara się przypomnieć, kto ich wtedy kontrolował, szuka wpisu w książce, ale nie może znaleźć. Później mailem dosyła skan z książki kontroli. Pieczątki brak, ale jest wpis świadczący o tym, że od drugiego do siedemnastego października w zakładzie gościli przedstawiciele grudziądzkiej skarbówki.

W internecie jest wiele informacji o karach dotyczących produktów warlubskiego lub grudziądzkiego Masmala. Większość to decyzje Inspekcji Handlowej, która nałożyła kary na właścicieli sklepów za wprowadzanie do obrotów zafałszowanych towarów.

Karzą handlowców
Zrobiły to wojewódzkie inspektoraty m.in. w Gdańsku, Lublinie, Bydgoszczy, Poznaniu, Łodzi, Krakowie, Opolu.
Na przykład trzy lata temu małopolska inspekcja nałożyła 1600 zł kary na firmę Bomas z Brzeska (woj. małopolskie) za wprowadzenie do obrotu masła ekstra wyprodukowanego przez PHUMasmal Piotr Jastrzębski w Warlubiu. Badania tego produktu w Laboratorium Kontrolno-Analitycznym Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów w Olsztynie wykazały, że jest to zafałszowany artykuł (stwierdzono w nim obecność m.in. steroli pochodzenia roślinnego, których w maśle być nie powinno).

12 lipca ubiegłego roku Pomorski Wojewódzki Inspektor Inspekcji Handlowej w Gdańsku nałożył karę 5 tys. zł na firmę Eurocash z siedzibą w Komornikach pod Poznaniem. Powodem było wykrycie w serze gouda z firmy Masmal "tłuszczu obcego w tłuszczu mlecznym".

Niektóre kary były wyższe. Niedawno Wojewódzki Inspektorat Inspekcji Handlowej w Poznaniu nałożył 60 tys. zł na właściciela marketów Dino (sklepy tej sieci są także w Kujawsko-Pomorskiem) za wprowadzanie do obrotu sera edamskiego z Masmala, w którym także wykryto "tłuszcz obcy"(w serach i maśle powinien być tylko tłuszcz mleczny).
Marta Sawicka, rzeczniczka "Dino Polska" wyjaśnia: "Wskazane przez IH uchybienia dotyczyły produktu firmy F.H.U. Masmal. Wykazane nieprawidłowości dotyczyły deklaracji pro-ducenta zamieszczonej na etykiecie opakowania jednostkowego. Do sprzedaży została wprowadzona znikoma ilość tego produktu, która po wynikach kontroli została wycofana z obrotu, gdyż uznaliśmy, że niewłaściwe oznaczenie mogłoby wprowadzać klientów w błąd."

- A skąd właściciel sklepu może mieć pewność, że masło, które sprzedaje, nie jest produktem zafałszowanym? - mówi Zbigniew Cepak, współwłaściciel hurtowni Bomas. - Przecież trzeba by mieć własne laboratorium albo chodzić ciągle do sanepidu! Właścicieli małych sklepów nie byłoby na to stać. Prawo jest krzywdzące dla han-dlowców. Trzeba karać tych, co wyprodukują zafałszowany towar, a nie tych, co go w dobrej wierze sprzedają.

W marcu tego roku Kujawsko-Pomorski Wojewódzki Inspektor Inspekcji Handlowej nałożył karę na przedsiębiorstwo Abrava (z siedzibą w Świeciu, powiązana z Grupą POLOmarket) za wprowadzenie do obrotu m.in. masła ekstra, które zdaniem inspekcji to produkt zafałszowany. I znowu chodziło o to samo - badanie 8 str.12w akredytowanym laboratorium w Olsztynie wykazało, że w maśle stwierdzono obecność m.in. steroli pochodzenia roślinnego. Poza tym wykazano niższą zawartość tłuszczu - od 71,1 do 71,5 proc. - zamiast deklarowanych na opakowaniu 82 proc. (dopuszczalne plus lub minus 1 proc.). Poza tym inspekcja zwraca uwagę, że w badanym maśle była wyższa zawartość wody (26,1-26,3 proc.), choć powinno być nie więcej niż 16 proc.

Producent wiedział
Zakwestionowana partia została wycofana z POLOmarketów, a inspekcja poinformowała także Masmal Dairy o wykrytych nieprawidłowościach.
Ta sama inspekcja miała także zastrzeżenia do jakości smalcu wieprzowego wyprodukowanego w warlubskim Masmalu (m.in. zawyżona zawartość wolnych kwasów tłuszczowych). I także do tego producenta wysłała tzw. wystąpienie pokontrolne.
Co na to Masmal? Rafał Wojciechowski, asystent dyrektora w Masmal Dairy wyjaśnia: "W kilkudziesięcioletniej działalności firmy (biorąc pod uwagę wszystkie formy jej prowadzenia) zdarzały się przypadki kwestionowania niektórych cech lub opakowań naszych produktów, które były już w obrocie detalicznym i stanowiły własność hurtowni, marketów i sklepów. Gdy tylko dochodzi do nas informacja, że są zastrzeżenia co do naszego produktu ze strony Inspekcji Handlowej zawsze reagujemy. Po pierwsze próbujemy wyjaśnić sprawę. Kontaktujemy się z podmiotem u którego wykonano kontrolę, próbujemy dotrzeć do badań wykonanych przez organy inspekcji. Po drugie zlecamy swoje własne badania tej samej partii produktu w niezależnym akredytowanym laboratorium."

I dodaje, że "firma prowadzi tzw. "biblioteczkę produktów", która jest zorganizowana w ten sposób, że z każdej partii towaru wychodzącej z zakładu pobiera się do niej próbkę tego towaru, odpowiednio zabezpiecza i zamraża przechowując do czasu przewidywanego pozostania produktu w obrocie. Po trzecie próbujemy ustalić czy nasz produkt nie był poddawany jakimś manipulacjom albo przeróbkom(...)".

Twierdzi, że zdarza się szczególnie w handlu detalicznym, że np. ser w gomółkach jest w sklepach niepoprawnie oznaczany.
"Po czwarte współpracujemy z Inspekcją Handlową odpowiadając na ewentualne wystąpienia pokontrolne" - dodaje Wojciechowski. "Wreszcie pomagamy prowadzić naszym partne-rom spory prawne z Inspekcją Handlową, jeśli nie zgadzają się oni z jej decyzjami. Okazuje się, że spory z Inspekcją Handlową są prowadzone nader często, bo prawie żadne polskie urzędowe laboratorium nie spełnia wszystkich norm unijnych, badania często są wykonywane nieakredytowanymi metodami, a organy inspekcji niestety często "chadzają na skróty" popełniając kardynalne błędy proceduralne i prawne.

Mają swoje badania
W co najmniej kilku wypadkach Masmal bronił się kwestionując wyniki badań inspekcji. Domagał się ponownego sprawdzenia produktów, ale we wskazanym przez siebie laboratorium. Na to z kolei inspektorzy się nie godzili, tłumacząc że korzystają z akredytownych laboratoriów UOKiK-u lub Inspekcji Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych.

Wojciechowski wyjaśnia "specyfikę i trudności we współpracy z Inspekcją Handlową". Konkluzja jest taka: "w całej procedurze producent nie ma nic do gadania - nawet gdy ma mocne argumenty za błędem w rozumowaniu inspekcji to nie może uczestniczyć w procedurze badań i kontroli ani nie jest stroną w postępowaniu w przedmiocie wymierzenia kar. Wie-my, bo próbowaliśmy kiedyś w dwóch sprawach uzyskać status strony postępowania i nam go odmówiono. W efekcie trudno oprzeć się wrażeniu, że ostatnia wzmożona aktywność inspekcji ma podtekst fiskalny tak jak w wypadku mocno krytykowanych fotoradarów. Państwo próbuje zasypać dziurę w budżecie a Inspekcja Handlowa wykorzystuje bez-karnie sytuację na rynku i nakłada kary w wątpliwych sprawach mając świadomość, że duże markety, sieciowe sklepy oraz małe podmioty nie będą ich kwestionować, ale cóż, kara liczy się do statystyki, a budżet ma dodatkowe środki. Stąd naszym zdaniem pojawiające się niekiedy w obrocie decyzje obejmujące szereg różnych produktów (w tym nasze)."

Podkreśla:"żadne z naszych badań z biblioteczki nie potwierdziły istnienia zafałszowania produktu (w praktyce oznacza to występowania elementów tłuszczów roślinnych w ma-śle). Nigdy żadnemu naszemu produktowi nie zarzucono za to, że jest niebezpieczny dla zdrowia konsumentów. Nigdy nie podnoszono też zarzutów naruszenia ustawy z dnia 25 sierpnia 2006 roku o bezpieczeństwie żywności i żywienia."

Sprawy się toczą
Od 2008 do 2012 roku Wojewódzki Inspektorat Jakości Handlowej Artykułów Rolno- Spożywczych w Bydgoszczy przeprowadził 6 kontroli w warlubskim Masmalu oraz jedną w grudziądzkim Masmal Dairy.

- Przeprowadzone kontrole wykazały nieprawidłowości związane z wadami organoleptycznymi badanego asortymentu, zawyżoną kwasowością, zaniżoną zawartością tłuszczu, obecnością zanieczyszczeń nierozpuszczalnych, zawyżonym pH plazmy oraz obecnością steroli pochodzenia roślinnego - wyjaśnia Marek Szczygielski, Kujawsko-Pomorski Wojewódzki Inspektor Jakości Handlowej.

Efekt? 10 decyzji administracyjnych zakazujących wprowadzania do obrotu kwestionowanego asortymentu oraz 5 dotyczących utylizacji takich produktów.
Inspekcja wydała też 2 decyzje o karze pieniężnej, każda o wartości prawie półtora miliona zł (dokładnie 1.445.684,13 zł, łącznie 2.891.368,26 zł). Za wprowadzanie do obrotu produktów zafałszowanych miała ją zapłacić Firma Handlowo Usługowa "Masmal" Piotr Jastrzębski w Warlubiu, ale producent się nie zgodził. Sprawy toczą się od ok. 3 lat!
22 listopada minionego roku do Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy WIHARS przekazał wniosek "o podjęcie czynności w związku z potwierdzonym procederem oszustwa na szkodę kontrahentów i konsumentów polegającego na wprowadzaniu do obrotu zafałszowanej żywności przez Firmę Handlowo-Usługową "Masmal" Piotr Jastrzębski w Warlubiu oraz Masmal Dairy w Grudziądzu".

Masło w prokuraturze
Większość spraw będących pokłosiem zarzutów wysuwanych pod adresem spółek Masmalu trafia do Prokuratury Rejonowej w Świeciu i w Grudziądzu. Skuteczność śledczych w dowodzeniu winy Masmalu jest jednak niewielka. Liczby mówią same za siebie.
Od 2007 roku do świeckiej prokuratury skierowano dwanaście wniosków. I te zarzuty najczęściej formułowali właśnie inspektorzy sanitarni.

- Te zawiadomienia dotyczyły głównie spraw z artykułu 97, ustępu 1 "Ustawy o bezpieczeństwie żywności i żywienia" oraz artykułu 286 Kodeksu karnego - tłumaczy Jolanta Cieślewicz, Prokurator Rejonowy w Świe-ciu. - Sześć razy odmówiliśmy wszczęcia postępowania wobec Masmalu, dwa razy umorzyliśmy sprawę, a natomiast w pozostałych przypadkach skierowaliśmy je do właściwych organów.

Tymi "właściwymi organami" są właśnie inspektorzy sanitarni. Głównie inspektorat mieszczą-cy się w Świeciu.
Z całej dwunastki tylko jedna sprawa zakończyła się aktem oskarżenia skierowanym do sądu. - Chodziło wtedy o ser Gouda produkowany przez Masmal - wyjaśnia prokurator. - Sąd nakazał zapłatę grzywny.

- Dlaczego tak wiele spraw, w których wysuwa się zarzuty pod adresem Masmalu, jest umarzanych bądź zostaje odrzuconych?
- To najczęściej sprawa laboratoriów, które nie mają krajowej akredytacji na badania produktów spożywczych - odpowiada Cieślewicz. - Dostajemy na przykład zawiadomienie o wykryciu zawyżonej ilości steroli roślinnych w masłach. Ale już badanie w akredytowanym laboratorium w Warszawie nie potwierdza tego.

Tak było, na przykład z miksem tłuszczowym sprzedawanym w hurtowni w Skierniewicach. W 2009 roku owszem, wykryto w produkcie z Warlubia niedozwolone substancje pochodzenia roślinnego, ale - zdaniem dochodzeniowców - ... nie była to znaczna ilość.
Laboratoria Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów mają certyfikaty Polskiego Centrum Akredytacji. Łatwo to sprawdzić, informacja o tym jest nawet na stronie UOKiK-u.
A biznes w Masmalach kręci się dalej.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska