Taksówkarze zaczęli protestować
Nie dla wszystkich wystarczało klientów. - Rikszarze nie płacą podatków, jeżdżą tam gdzie są zakazy poruszania się. Nie znają przepisów ruchu drogowego - _mówi Andrzej Korzeniowski, prezes jednego ze stowarzyszeń taksówkarzy. Taksówkarze czują się pokrzywdzeni. Muszą podporządkowywać się licznym przepisom, a na dodatek walczyć o przetrwanie. Rikszarze, a jest ich w sezonie około 20, jeżdżą głównie tam, gdzie jeździć nie wolno. Wożą pasażerów deptakiem, alejkami spacerowymi parku, wokół tężni.
W urzędzie zarejestrowane są trzy firmy, które posiadają zgodę na przewożenie osób rikszami. Niektórzy działalność zawieszają na okres jesieni i zimy. W ramach zarejestrowanych różnych innych rodzajów działalności może też działać kilku tzw. przewoźników. Doliczyć się więc ich nie sposób. Burmistrz Leszek Dzierżewicz szacuje, że w sezonie jeździ około 30 rikszy, z czego tylko połowa jest zgłoszona. Rikszą jeździć może każdy. - _Riksza jest traktowana jak rower. Nie ma więc takiego prawa, które zabraniałoby komuś jeździć rikszą - dodaje burmistrz.
Tak też się dzieje w Ciechocinku. Nawet dzieci wsiadają na riksze i wożą kuracjuszy po całym mieście. Nikt tego przecież nie sprawdza, bo prawo dotyczące tych pojazdów i zasad kierowania nimi po prostu nie istnieje. - Czy te pojazdy powinny spełniać wymogi techniczne? Czy kierujący nimi powinni mieć jakieś świadectwa kwalifikacji? Nie wiemy - mówi Lesław Fijałkowski, komendant policji w Ciechocinku. Policjanci wysłali pismo do specjalistów ruchu drogowego w Szczytnie, chcąc się dowiedzieć, jakie przepisy obowiązują tej mierze. Taksówkarze mają pretensje zwłaszcza do policji i władz miejskich. Oskarżają zarówno pierwszych jak i drugich za brak reakcji na dowolne poczynania rikszarzy. Przeciwko samemu funkcjonowaniu rikszy na terenie miasta nic nie mają.
Żądają zdrowej konkurencji
- Przede wszystkim chcemy, aby wszystko odbywało się na równych zasadach. W obecnej sytuacji jesteśmy na straconej pozycji. - komentuje prezes Korzeniowski.
Pracować i przetrwać chcą wszyscy. Zarówno taksówkarze, których w Ciechocinku jest 30, jak i rikszarze, w większości do niedawna bezrobotni. Dla nich riksza to jedyne źródło utrzymania rodziny. Prawo powinno jednak obowiązywać wszystkich. Miasto zapowiada wprowadzenie zakazu poruszania się rikszy deptakiem i ulicą Tężniową. Policja również zapewnia, że rikszarzy, tak jak rowerzystów, obowiązują przepisy ruchu drogowego. Taksówkarze chcą wprowadzenia limitu rikszy oraz ich kontroli.
Na trzech kołach
Magdalena Chwałek
Rikszarze pojawili się w Ciechocinku przed dwoma laty. Kuracjusze i turyści zaczęli korzystać z taniego środka komunikacji. Tym samym wyrosła konkurencja dla dorożkarzy, a zwłaszcza taksówkarzy. Riksze krążyły po chodnikach i deptakach, wokół tężni i między sanatoriami.