https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Na żołnierzu zmokło, na żołnierzu wyschnie

Roman Laudański
Kapral Tomasz Chamier - Gliszczyński - w cywilu - pracownik Banku Pocztowego w Bydgoszczy
Kapral Tomasz Chamier - Gliszczyński - w cywilu - pracownik Banku Pocztowego w Bydgoszczy Roman Laudański
Ćwiczą od rana do wieczora. Jednych wojsko kręci, drudzy narzekają. Rezerwiści z bydgoskimi logistykami przyjechali na poligon w Drawsku Pomorskim.

Nieoczekiwany desant amerykańskich spadochroniarzy do Polski postawił na głowie porządek na drawskim poligonie. Przygotowane "po wojskowemu" plany i harmonogramy zostały zmienione. Polacy, przecież gospodarze, zakwaterowali sojuszników w internatach, a sami rozłożyli się pod namiotami. Akurat na zimne noce i powracające deszcze!

I choć Amerykanie desantowali się już na Pustyni Błędowskiej, a ostatnio na podtoruńskim poligonie, to część korzysta z drawskiego poligonu. Pasy taktyczne oraz strzelnice nasi żołnierze dzielą solidarnie z Amerykanami. Trafili tu także rezerwiści.

Do południa mają taktykę, strzelanie czy rzuty granatem bojowym. Po obiedzie wykłady teoretyczne z kształcenia obywatelskiego lub międzynarodowego prawa humanitarnego konfliktów zbrojnych. Przez dziesięć dni, po dziesięć godzin szkoleniowych dla ponad stu rezerwistów. Najczęściej - oderwanych od biurek. Nieprzyzwyczajonych do maszerowania, czołgania, wysiłku fizycznego i podobnych atrakcji. Dlatego instruktorzy traktują rezerwę ostrożnie i z wyczuciem. Bo cała pójdzie na chorobowe. Podobno człowiek zawsze lepiej czuje się w mundurze. Nagle czujesz się twardszy. Przynależysz do plemiennej wspólnoty takich samych ludzi.

Szeregowy Tomasz Radziejewski w cywilu jest lakiernikiem. Pochodzi z Borów Tucholskich. W 2008 roku odbył zasadniczą służbę wojskową (przedostatni pobór) w Ostródzie (kierowca) i w Chełmnie (saper). Przez trzy miesiące rozminowywał Osową Górę. Wychodząc z woja myślał, że już nigdy nie włoży munduru. - Człowiek był młody i głupi - uśmiecha się. Teraz, kiedy z pracą krucho, staram się dostać do wojska.
Za chwilę wróci do ćwiczenia ostrzału zza ciężarówki. Zasapani rezerwiści poprawiają opadające na oczy stare hełmy i wykonują kolejne polecenia instruktorów.

Przeczytaj także:Ponad stu rezerwistów wróciło do Bydgoszczy z poligonu w Drawsku Pomorskim [zdjęcia]
Pobudkę mają o 5.00 - 5.30. Zaprawę (bieganie)dostosowaną do wieku (większość ma ok. 40 lat). Starają się trzymać.

Później śniadanie - (Dobre jedzenie i bardzo dużo - chwalą. - Nawet owoce i napoje. Kiedyś mówiło się, że w wojsku jest "koryto". Teraz - jedzenie). Do wieczora na nogach. Choć nocują w namiotach, to nikt się jeszcze nie rozchorował. Najgorsze są odciski na stopach. Obawiają się, że wrócą do ciepłych domów i rozłoży ich grypa. No i zatęsknią jeszcze za wojskowymi butami, choć dziś trudno w to uwierzyć.

Na poligonie są prysznice. A mokre mundury trafiają do suszarni - namiotów z dmuchawami ciepłego powietrza. Przytaczają stare powiedzenia: "Dobry żołnierz pogody się nie boi", "Na żołnierzu zmokło, na żołnierzy wyschnie" i "Najlepsza temperatura do suszenia mundurów wynosi 36,6 stopni"!
Śpią w nieogrzewanych namiotach. Na sobie dresy, podpinki od mundurów i dwa koce.

Starszy kapral rezerwy Sławomir Polaków w cywilu prowadzi agencję reklamową w Nakle. Przed laty odsłużył swoje w piechocie (Szczecin, Wałcz). - Dziesięć lat temu to była inna armia, to widać po taktyce, poruszaniu się - opowiada. Zaangażował się w zorganizowanie w Nakle Stowarzyszenia Patriotyczno - Historycznego 1939 (trwa rejestracja). Chcą współpracować z wojskiem. Kiedy był w WKU - dowiedział się o ćwiczeniach rezerwy. Zgłosił się na ochotnika.

Żona Mariusza Mrozika dopytywała, czy aby na tym poligonie mąż będzie bezpieczny? - Jak najbardziej - uspokajał mąż - rezerwista. Młodszy chorąży rezerwy Mariusz Mrozik pracuje w bydgoskich "Kablach". Po zasadniczej służbie w Wałczu zgłosił się na kurs chorążych rezerwy. Zdał. Także zgłosił się na ochotnika. Wziął urlop i pojechał na poligon.

- Niektórzy płacą sporo pieniędzy za imprezy z paintballem, a my mamy to za darmo, ba jeszcze nam za to płacą - kręci głową. Potwierdza, że zmieniło się szkolenie. Nawet inaczej nosi się już broń - wystarczyło popatrzeć na "zielone ludziki" na Ukrainie.

Pijąca rezerwa to już mit. A pokazy instruktorów to po prostu bajka. - Człowiek nie myśli o tym, że coś podobnego do Ukrainy mogłoby kiedyś dziać się i u nas - mówi Mariusz Mrozik. - Ale gdyby coś, to wolałbym złapać za karabin niż siedzieć w domu.

Sławomir Polaków pyta: - Kto będzie bronić kraju, jak nie ma już poboru i służby zasadniczej? Tylko my.
- A my jesteśmy coraz starsi - odchodzące dinozaury - wtrąca Mariusz Mrozik. - Na wojnę pójdą starsze roczniki, a młode nie, bo nie służyły. Czy to jest sprawiedliwe? Powinna zostać przywrócona służba zasadnicza!

Szeregowy Maciej Biskup z Bydgoszczy odbył zasadniczą służbę wojskową w 2007 roku na bydgoskim lotnisku (wtedy jeszcze było na nim wojsko). To był przedostatni pobór. W cywilu jest kierowcą ciężarówki.

Na poligon przyjechał z chęcią, choć przyznaje, że pracodawca nie mógł być z tego powodu szczęśliwy. - Gdyby nie pogoda, to byłoby tu całkiem przyjemnie. Bywa, że schniemy trzy razy dziennie - opowiada. - Wojsko uczy, wychowuje i rozwija. Co? Charakter. Trzymiesięczne szkolenia dla każdego! Każdego należy przyuczyć do broni. Trzeba w końcu oderwać się od matki, przysłowiowego garnka pod nosem.
Kapral Tomasz Chamier - Gliszczyński pracuje w Banku Pocztowym w Bydgoszczy. Służył w Grudziądzu (w latach 1990-91). W pracy zdążył z kolegami skomentować plotkę, że w Polsce trwa cicha mobilizacja i po dwóch tygodniach już dostał bilet.

- Gdybym się drugi raz urodził, to na kolanach poszedłbym do wojska. Dziadek był w AK. Ojciec za Stalina był prześladowany w wojsku. Wybił mi je z głowy - mówi podporucznik rezerwy Kazimierz Ostrowski lat 53. Nauczyciel z gimnazjum na Osowej Górze w Bydgoszczy.

Wspomina, że w tamtym wojsku była ideologia, indoktrynacja, a teraz po prostu jest szkolenie. - Chciałem odreagować, jestem na poligonie. Piszę też pracę z zakresu psychomanipulacji pedagogicznej, w której wykorzystam doświadczenia z ćwiczeń - mówi. - Uczniowie żartowali, czy takich starych jeszcze biorą do wojska? Oni powinni iść! Do tego ich namawiam.
- Żaden szkoleniowiec nie powie, że wystarczy szkolenia! - mówi ppłk Piotr Lewandowski, dowódca 1 batalionu logistycznego 1 Brygady Logistycznej w Bydgoszczy. - Nastawiamy się na osiągnięcie maksimum efektów w stosunkowo krótkim czasie. Z rezerwistów nie zrobimy żołnierzy zawodowych, ale to nie jest naszym celem. Oni mają być uzupełnieniem zawodowej, profesjonalnej części batalionu.
Przypomina, że żołnierze z poboru nie byli najlepsi. Jeśli zdążyli się czegoś nauczyć, to zaraz wracali do cywila

Dużo większego oporu materii u rezerwistów spodziewał się por. Łukasz Kowalski, dowódca kompanii rezerwy (pierwszy raz szkolił rezerwę). - Chcą się szkolić, to dobrze. Odpadają dłuższe marsze, bo już nie mają takiej kondycji. Jak to się mówi: panowie długo nie mieli wojskowego buta na nodze. Stąd otarcia. Rzucali bojowymi granatami. Było widać adrenalinę, emocje. Poczuli moc naprawdę poważnej broni.
Kiedy rezerwa powtarza kolejne elementy ćwiczeń: np. ewakuację rannych z pojazdów, ewakuacja (czołganie się) z rannym kolegą, opatrywanie ran, przeszukiwanie podejrzanych i rzut granatem bojowym
Amerykanie bez przerwy strzelają. Nasi żartują, że amunicję dostarczają im chyba wiadrami.

Rezerwiści przyzwyczajeni w cywilu do siedzącej pracy mają problem z chodzeniem od piątej rano do wieczora. Niektórzy narzekają, że brakuje im sił. - Drugi raz już mnie nie dostaną - odgrażają się. - Za ciężko! Tragedia!

- Armia chce w dziesięć dni przerobić na komandosa?! - narzeka Andrzej Dąbrowski z Bydgoszczy. Pracę ma biurową (przygotowuje kosztorysy). - Szesnaście lat temu byłem wojsku. Komandosem nie zostanę. Na następny poligon już nie pojadę!

Czytaj e-wydanie »
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska