Nadleśniczowie Runowa:
Nadleśniczowie Runowa:
- Stefan Smoliński w latach 1928-1935
- Kazimierz Łukaszewski od 1935 do 1939 roku oraz od 1945 do 1950 roku
- Edward Poczobut od 1950 do 1951 roku
- Franciszek Cychnerski od 1951 do 1953 roku
- Czesław Kuźmiński od 1953 do 1960 roku
- Konrad Balcerski od 1960 do 1988 roku
- Antoni Tojza od 1988 roku
Dziś nie poradziłby sobie bez komputera i samochodu. Wiele się zmieniło, choć jedno jest niezmienne - miłość do lasu.
Niedawno nadleśnictwo Runowo uroczyście obchodziło jubileusz 80-lecia istnienia. - Jedną czwartą historii nadleśnictwa udało mi się współtworzyć - żartuje Antoni Tojza.
2 groszy szukał do rana
Rok 1987. Antoni Tojza jest zastępcą nadleśniczego w Runowie.
- Jeden z pracowników nadleśnictwa skarży się, że nie można uruchomić wypłat, bo pewien leśnik nie przygotował jeszcze dokumentów - opowiada Tojza. - Pojechałem do niego, a on mówi: panie szefie, przez całą noc dwóch groszy szukałem. Dopiero nad ranem je znalazłem. A w tamtych czasach leśniczy musiał samodzielnie wyliczyć wysokość wypłaty każdego z pracowników. Przy pomocy kartki, ołówka i na przykład liczydła. Po tym zdarzeniu z szukaniem groszy, od razu kazałem kupić kalkulatory.
Ludzkie problemy
W 1988 roku Antoni Tojza został nadleśniczym. Odpowiadał za 246 pracowników.
- W tamtych czasach zatrudnialiśmy robotników leśnych, mieliśmy własną brygadę remontową, stolarnię, a nawet dział transportu i 104 mieszkania służbowe - opowiada nadleśniczy. - Zarządzanie było wówczas trudniejsze. Niekiedy, zamiast lasem, musieliśmy zajmować się rozwiązywaniem problemów naszych pracowników. Tym, że komuś dach przecieka, albo okno trzeba naprawić... Po reorganizacji te problemy nam odeszły.
Dziś w nadleśnictwie Runowo pracują 42 osoby, mieszkań służbowych pozostało 28. - Usługi zlecamy firmom zewnętrznym i tak jest lepiej - mówi Antoni Tojza.
Tu rośnie las
W 1928 roku nadleśnictwo Runowo liczyło 4191,06 ha. Dziś ma ponad 12,5 tys. ha. - Powierzchnia nadleśnictwa powiększyła się trzykrotnie, dlatego sposób pracy musiał się zmienić - mówi Tojza. - Kiedyś leśnik objeżdżał swój teren na rowerze, albo na motorze. Czasami spore odległości pokonywał na piechotę. Sprzedawane drewno musiał obmierzyć, na podstawie tablicy miąższości drzew obliczyć wartość towaru. Dziś leśnik dane wpisuje do rejestratora i komputer sam oblicza, ile drewno jest warte. Błędów na pewno jest mniej. Ale czy leśnikom pracuje się łatwiej?...
Tak ich widzą
Kiedyś leśnik był jedną z najważniejszych osobistości we wsi. - Ważniejszy od niego był tylko ksiądz i nauczyciel - żartuje Tojza. - Nasza grupa zawodowa wciąż cieszy się dużym zaufaniem społecznym. W rankingu wyprzedzają nas tylko strażacy. Niestety dla niektórych osób leśnik to taki romantyczny człowiek, który chodzi po lesie z flintą i w kapeluszu z piórkiem. Nic nie robi, a las sam mu rośnie. A tak nie jest. Praca leśnika jest ciężka.
Stres niszczy zdrowie
Naukowcy przyjrzeli się tej grupie zawodowej i stwierdzili, że praca leśnika jest bardzo stresująca.
- Ich badania wykazały, że połowa leśników nie dożywa do emerytury - mówi Tojza. - Najwięcej osób umiera na zawały serca, udary mózgu. Wiem co mówię, bo w minionym roku też miałem spore problemy ze zdrowiem. Komputery miały nam pomóc, a tymczasem trzeba wprowadzać do nich coraz więcej danych. Takie czasy. Bardziej nerwowe.
Są też inne choroby zawodowe. Ot, choćby borelioza. To przewlekła choroba bakteryjna, którą wywołują krętki (Borrelia burgdorferi) przenoszone przez wszystkie postaci kleszczy. Powikłania: przewlekłe zmiany skórne, ciężkie zmiany zapalne stawów, zapalenie mięśnia sercowego, zapalenie nerwów czaszkowych (zwłaszcza twarzowego), a także zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych, mózgu i rdzenia.
- Dwunastu naszych pracowników ma powikłaniu w wyniku boreliozy - mówi nadleśniczy. - To choroba związana z naszym zawodem od zawsze. Teraz więcej mówi się na ten temat, kiedyś nie była diagnozowana. Leśnicy mieli problemy ze stawami, układem nerwowym, ale wówczas nie wiązano tych objawów z kleszczami.
Wielu leśników cierpi też na schorzenia narządów ruchu. - Po wielu latach jeżdżenia po lesie, kręgosłupy nie wytrzymują - dodaje Tojza.
Jaś nauczy Jana
Leśnicy mają też coraz więcej obowiązków. Kiedyś pracownicy Lasów Państwowych uczyli miłości do lasu niejako przy okazji.
- Dziś edukacją zajmuje się każdy leśnik - opowiada Tojza. - Pracy jest z tym więcej, ale jak inaczej możemy dotrzeć do dorosłych, jeśli nie poprzez dzieci i młodzież?
Jeżeli synek powie tatusiowi, że nie wolno wyrzucać śmieci do lasu, to będzie to nasz wspólny sukces.