Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Najlepsze artykuły uczniów z powiatu świeckiego wybrane

Agnieszka Romanowicz
Agnieszka Romanowicz
Agnieszka Romanowicz
Za nami II Powiatowy Konkurs Dziennikarski dla Szkół Podstawowych, Gimnazjalnych i Ponadgimnazjalnych, organizowany przez I LO w Świeciu z pomocą „Gazety Pomorskiej”. Publikujemy wyróżnione prace.

W kategorii SP i Gimnazja wygrała Anastazja Makowska z SP w Jeżewie.
Jej pracę znajdziecie tu:

https://pomorska.pl/twarda-droga-w-ciemnikach-nie-jest-dla-wszystkich/ar/13131608

II miejsce i III miejsce zajęły Marta Kempińska i Martyna Bachar z SP1 w Świeciu. Wśród uczniów szkół ponadgimnazjalnych wygrała Olga Franckowska z ZSP w Świeciu.
Poniżej publikujemy wyróżnione prace.

Czy wciąż musimy udowadniać swoją siłę?
Mając kogoś bliskiego, kto zajmuje się zwierzętami, łatwo zdobyć dużą wiedzę na temat warunków ich życia i traktowania przez człowieka. Dlatego bardzo często słyszę w domu o różnych sytuacjach związanych ze zwierzętami i, co bardzo smutne, ze stosowaniem przemocy wobec tych bezbronnych istot. Wiele też mówi się o tym w mediach. Gdy niedawno usłyszałam o bestialstwie w stosunku do psa, w dodatku w okolicy Świecia, postanowiłam wyrazić swoje oburzenie, rozżalenie. Może bezradność?
Sytuacja, która zdarzyła się w ostatnim czasie, bardzo mną wstrząsnęła. Otóż w okolicy Świecia znaleziono martwego psa. Bliska mi osoba, o której wspominałam wcześniej, została wezwana na miejsce zdarzenia. To ona mi o wszystkim opowiedziała. Piesek został po prostu zastrzelony. Miał aż trzy rany postrzałowe, co wskazuje, że nie było to przypadkiem.  Nie rozumiem, i chyba nigdy nie zrozumiem, co musi kryć się w umyśle człowieka, który celowo robi takie rzeczy. Przypuszczam, że to jakiś myśliwy uczynił sobie zabawę z życia tego pieska. Jak tak można? Że słabszy? Że właściciel nie widzi?
 Jest to dla mnie rzeczą po prostu niepojętą... o tak, to słowo idealnie oddaje moje uczucia w tej sytuacji. Właściciel musiał być zdruzgotany, zrozpaczony. Na pewno kochał tego pieska, stracił kogoś bliskiego. Nawet nie wyobrażam sobie, jakbym się czuła, gdyby coś takiego przydarzyło się, nie daj Boże, mojemu ukochanemu pieskowi. Bardzo to przeżyłam i nadal jestem wstrząśnięta. Szczerze mówiąc, myślałam, że takie rzeczy dzieją się gdzieś tam, daleko, a nie tak blisko mojego miasta. Może idąc ulicą, spotkałam tego oprawcę i wyglądał jak normalny człowiek?
Boli mnie to tym bardziej, że wydawało mi się, że w naszym mieście i okolicy dba się o zwierzęta. W Sulnówku funkcjonuje schronisko, które systematycznie wspierają ludzie, którzy kochają i szanują zwierzaki. Nasza szkoła też co roku organizuje zbiórkę karmy i kocyków dla podopiecznych schroniska. Akcja spotyka się z dużym odzewem. Widzi się o wiele mniej niż parę lat temu błąkających się, bezdomnych zwierząt na ulicach. Niedawno koleżanka z klasy opowiedziała, że przypadkiem zostawiła swojego psa przed sklepem i reakcja przechodniów była prawidłowa. Zainteresowali się psiakiem, zawiadomili Straż Miejską, a ci odnaleźli właścicieli. Radość była ogromna.
O to właśnie chodzi - pisząc ten tekst, nawołuję do takich właśnie zachowań. Pomagajmy jak możemy, brońmy zwierząt! Krytykujmy tych, którzy je krzywdzą! Tylko tak przemoc wobec nich, i w ogóle przemoc, może zniknąć. Mam nadzieję, że w końcu wszyscy zrozumiemy, że zwierzętom również należy się szacunek. Jesteśmy silniejsi i nie musimy tego udowadniać.
Martyna Bachar

Ludzie renesansu jeszcze żyją?
Idę sobie wiejskim chodnikiem. Patrzę w ekran komórki i niechcący, delikatnie potrącam starszą panią, która idzie ze swoim sąsiadem. Grzecznie przepraszam i idę dalej, ale za chwilę słyszę: „Panie, a co to dziś umieją?! Dawniej dziewczyna cerować umiała, umiała podskubać gęś, a dziś? Nic, tylko w te komórki ślipia wlepiają!”.
Szybko robię „rachunek sumienia”: cerować jako tako umiem, ale nie muszę, tylko jak „podskubać gęś”? A w dodatku miałabym cerować na ulicy? Nielogiczne, ale schowałam pośpiesznie komórkę i myślę, czy kiedyś „umieli wszystko”?
Nie tak dawno spotkałam się z określeniem „człowiek renesansu. W historii znamy wiele przykładów osób wszechstronnie uzdolnionych: Mikołaj Kopernik słynny astronom,lekarz i tłumacz, Leonardo da Vinci wielki malarz, muzyk, mechanik oraz anatom. Przykłady osób powszechnie znanych z historii. Od razu przychodzi na myśl stwierdzenie: „Ha, to musi być taki ktoś!”. Umiał wszystko. A obecnie „ludzie renesansu” istnieją?
W rzeczywistości zdefiniowanej przez technologię nie widać prawie żadnej różnicy między zwykłym, szarym panem Kowalskim, a utalentowanym „motylem” Panem Nowakiem. Nie ma szczegółowej definicji, ile ten „człowiek renesansu” ma mieć umiejętności. Nigdzie nie ma wskazówki, że taka osoba musi być wybitnym malarzem, matematykiem i rzeźbiarzem. Więc czy tak naprawdę potrafimy określić, czy można ich dziś znaleźć?
Śmiem twierdzić, że takie osoby żyją dziś i mają się całkiem dobrze. Często nie widać na pierwszy rzut oka, że czymkolwiek się wyróżniają.
W szkołach, na ulicy, w sklepie, widzimy w większości osoby zapatrzone w telefon komórkowy. Nie oszukujmy się! Mamy XXI wiek i technologia otacza nas z każdej strony. Pośród tych Janów Kowalskich i Piotrów Nowaków, szperających między półkami z dżemem w supermarkecie, zawsze znajdzie się ktoś uzdolniony. Często nawet nie przyjdzie nam do głowy, że mamy do czynienia z osobą, która w domowym zaciszu śpiewa, pisze wiersze i nagrywa filmy. Taki cudownie kolorowy „motyl” w szarym społeczeństwie.
Najlepszym przykładem z najbliższego mi otoczenia jest Marta Franckowska, pospolicie nazywana Francą, która biega w trialach i nie tylko, na długie dystanse. Kobieta w legginsach w ciastka Oreo, jeśli przebiega przez Waszą ulicę, będzie to najprawdopodobniej ona. W tej chwili biega, ale potrafi też świetnie posługiwać się tabletem graficznym – informatyk z zawodu, ma wiedzę i doświadczenie zoologiczne – profesjonalna hodowla rasowych świnek morskich, jest krawcową - szyła ubranka dla lalek BJD na specjalne zamówienia z całego świata.
Czy widząc biegnącą Martę, pomyślelibyście, że tyle rzeczy potrafi? Jako osoba z zewnątrz, pomyślałabym, że jest trochę wariatką, bo ubiera takie rzeczy, ale w sumie to nic w niej wyjątkowego. Bycie „człowiekiem renesansu” nie oznacza, że od początku wszystko będziemy wykonywać idealnie. Wszystkie osoby uzdolnione musiały przejść w życiu pewien proces rozwoju. Każde z nich miewało wzloty i bolesne upadki. Michał Anioł nie wyrzeźbił idealnego ciała w pierwszym kawałku skały, Leonardo da Vinci nie namalował Mona Lisy na pierwszym w życiu płótnie, Marta także nie uszyła symetrycznej sukienki za pierwszym razem. Wszechstronny rozwój talentów wymaga wiele wysiłku i godzin praktyki, żeby dojść do perfekcji.
Może czasem warto się zastanowić, czy ta zwykła koleżanka, współpracowniczka, sąsiad, czy sąsiadka nie posiada „asa w rękawie”, którego nie widać poza czterema ścianami. Może to właśnie my powinniśmy być tym motorem, który zmotywuje ich do podjęcia kroków do zaprezentowania posiadanych umiejętności szerszemu gremium?
To, że jesteśmy zaślepieni przez ekrany telewizorów, komputerów, czy telefonów, sprawia, że sami doprowadzamy do wyginięcia już tak rzadkiego gatunku, jakim są „ludzie renesansu”. Może w każdym z nas kryje się wielki talent, którego jeszcze nie odkryliśmy?
Olga Franckowska

Lustro
Parę tygodni temu byłam świadkiem zdarzenia, które naprawdę mnie poruszyło. Spędziłam dzień w szkole i właśnie wracałam do domu. Gdy przechodziłam przez boisko, zauważyłam chłopców. Znam ich, gdyż chodzą do mojej szkoły. Są młodsi ode mnie. Bili, wyzywali i obrzucali śnieżkami jednego ze swych rówieśników.
Ofiara tego ataku nie jest lubiana w szkole, wręcz przeciwnie. Garstka uczniów, mimo że nie znają osobiście tego chłopca, znęca się nad nim psychicznie, a czasem, tak jak w tym przypadku, dochodzi nawet do rękoczynów. Wszystko za sprawą jego wyglądu. Uczniowie najczęściej wyśmiewają go za to, że ma parę dodatkowych kilogramów i przez to odstaje od reszty. Szczerze mówiąc, sam chłopak nie jest bez winy, ponieważ prowokuje i agresywnie odpowiada na zaczepki. To, jak można się domyślić, potęguje złość atakujących i sytuacja wymyka się spod kontroli. Nie działa to na pewno na korzyść ofiary. Rozumiem jego prawo do obrony, ale w ten sposób i sam sobie nie poradzi. Konieczna jest, moim zdaniem, interwencja dorosłych.
Wracając do samego zdarzenia, stwierdziłam, że nie mogę zostawić chłopaka samego. Gdy tylko skierowałam się w stronę grupki łobuzów, wszyscy odbiegli, a chłopiec odwrócił się do mnie, zasłaniając obiema rękami twarz. Okazało się, że dostał w oko mocno zbitą, twardą śnieżką. Zaprowadziłam go do szkoły, gdzie zajęli się nim nauczyciele. Później dowiedziałam się, że chłopcu nic się nie stało, a sprawcy zostali ukarani. Sama wyszłam ze szkoły i znowu zaczęłam swoją drogę do domu.
Długo zastanawiałam się nad tym zdarzeniem. Przypominały mi się słowa, że mamy szanować innych, tolerować odmienne poglądy, nie zwracać uwagi na wygląd i wiele jeszcze innych pouczających, mądrych słów. Niestety, wydaje mi się, że to nie działa, a przynajmniej nie tak dobrze, jak powinno. Narastająca agresja, niekontrolowane zachowania są powszechnym zjawiskiem. Jak skutecznie z tym walczyć?
Nie znam odpowiedzi. Wiem jednak, że nie ma prostego rozwiązania. Może na początek, zanim zaczniemy oceniać innych, spójrzmy w lustro i oceńmy siebie.
Marta Kempińska

Katarzyna Kaczmarek-Sławińska, dyrektor Oddziału Regionalnego ARiMR w Toruniu o E-wnioskach

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska