Co dalej z placówką? To pytanie jest na ustach całego miasta. Szpital czekają zmiany organizacyjne. Organ prowadzący, czyli starostwo, poprosiło o opinię samorządy powiatu. Miasto patrzy na nie przychylnie, ale radni zastanawiają się, co będzie z personelem medycznym. - O problemach szpitala trzeba mówić głośno - przekonywała szefowa komisji zdrowia rady Miejskiej Bogusława Konczanin i wyrażała niezadowolenie, że koledzy z podobnej komisji, tyle że powiatowej, nie przyszli na spotkanie, choć byli zaproszeni. - Czujemy się zlekceważeni przez panią dyrektor szpitala, która nie chciała się z nami spotkać - mówiła Konczanin i dodawała, że w placówce źle się dzieje. - Szpital obchodzi nas wszystkich.
Przedstawicielki związków zawodowych pielęgniarek przyznawały, że wystarczy popatrzeć na Chojnice czy Więcbork i różnice w płacach widać jak na dłoni. A sióstr w mieście nie ma. - Te koleżanki, które odnawiają prawo wykonywania zawodu, także znajdą pracę - mówiła przełożona pielęgniarek Danuta Kozłowska. __
Płace ani drgną, więc siostry negocjują, choć są u kresu wytrzymałości. - To nie jest tak, że domagamy się pieniędzy, których nie ma - mówiła Małgorzata Król.
Historię konfliktu płacowego lekarzy szczegółowo przedstawił Marcin Getter, który poinformował, że lekarze, nie widząc innego wyjścia, zatrudnili adwokata i to mecenas w ich imieniu kontaktuje się z dyrekcją. Moment krytyczny nastąpi jutro, bo jeśli do porozumienia nie dojdzie, lekarze idą do sądu.