
Powstało ponad 41 lat temu. Usytuowane jest w centrum miasta. Niedaleko stąd do Rynku, Komendy Powiatowej Policji, nakielskiego ratusza, muzeum.
Andrzej Graczkowski
Pan Andrzej na osiedlu zamieszkał 41 lat temu, zaraz po wybudowaniu bloków przy ul. Krzywoustego. Z zawodu jest stolarzem. Obecnie nie pracuje. Jest na świadczeniu przedemerytalnym. Gdy rok temu zdechła jego ukochana suczka Lula Pan Andrzej wziął pod opiekę wszystkie osiedlowe koty i ptaki. Dokarmia je. Uwielbiają go także dzieci z osiedla i nazywają wują.
- Lubię nasze osiedle. Własnymi rękami w czynie społecznym sadziłem tu kwiaty, robiłem klomby. Ale to jest praca niedoceniana. Mieszka się dobrze. Nie ma u nas skinów czy innych blokersów, którzy czary mary robią jak to się słyszy w innych miastach. U nas grzeczne ludzie mieszkają, szanujemy się. Nie widzi się zdeprawowanej młodzieży. O porządek dba pan Przemek, gospodarz osiedla. Co najważniejsze zrobi. Tylko spółdzielnia nie wywiązuje się ze swoich prac. Postawiła taki śmietnik jak pałac i teraz korzystają z niego ludzie publiczni. Podrzucają nam śmieci, bo śmietnik nie jest zamykany, a my za to płacimy. A jak zwrócić prezesowi uwagę, to się wymądrza... Prawda jest taka, że nie ma kto o ten śmietnik zadbać. Zarząd spółdzielni każe, byśmy to my zapisywali numery jak ktoś przyjedzie czy przyjdzie wyrzucić śmieci i wzywać mamy służby miejskie. To śmieszne, że ja mam teraz łapać takie osoby. Przecież wystarczy zamknąć śmietnik i będzie po kłopocie.
Ewa Lepczyńska

Pani Ewa pracuje w dworcowym barze w Nakle. Na osiedlu Krzywoustego mieszka 5 lat. Wcześniej mieszkała przy ul. Mickiewicza. Chwali sobie przeprowadzkę, bo teraz ma większe mieszkanie. Opiekuje się wnukami 5 -letnim Filipem i 8-letnim Kacprem.
- Jestem zadowolona z mieszkania na tym osiedlu. Z sąsiadami dobrze się żyje. Spółdzielnia dosadziła trochę zieleni, nowe drzewka. Jedyny mankament to słabo wyposażony plac zabaw. Jedna z huśtawek - taka metalowa - jest nie do końca sprawna. Boję się o wnuki, że mogą z niej spaść i zrobić sobie krzywdę. Ten plac zabaw mógłby zostać choć trochę unowocześniony. Poza tym jest bezpiecznie. Wywieszam pranie na podwórzu i nikt niczego nie weźmie. Jeden z sąsiadów zapomniał i pranie zostało na całą noc przed domem. Nic nie zginęło. Nie ma też awantur, że ta linka moja, a ta twoja. Niektórzy narzekają na śmietnik. Nocuje tam taki śmierdzący pan, brudny, często pijany. Straż miejska go zabiera, ale potem wypuszcza i on wraca. Robi sobie w śmietniku legowisko. Nie ma rady na niego. Dlatego lepiej, gdyby śmietnik był zamykany. Nie przychodziliby wtedy też tacy, co grzebią w śmieciach. Wywracają wszystko i zostawiają nieporządek.
Ewa Gerke

Pani Ewa wprowadziła się na osiedle, jako dziecko. Akurat szła do pierwszej klasy, gdy jej rodzice otrzymali tu mieszkanie Pamięta, że dwa bloki były wtedy jeszcze w budowie. Lubiła bawić się na rusztowaniach.
- Osiedle bardzo się zmieniło. Jest lepiej niż było kiedyś, ale dużo jeszcze tu brakuje. Najgorszy jest piach na placu zabaw. Jak powieje wiatr kurz i piasek wznosi się do czwartego piętra, wdzierają do mieszkań. Dzieci się niby mają gdzie bawić, ale jest sporo do życzenia jeśli chodzi o wyposażenie placu. Na innych osiedlach o wiele ładniej to wygląda. Jest pan, co dba o porządek. Zatrudnia go spółdzielnia. Widać, że się stara. Ale gdyby matki trochę zwróciły większą uwagę na dzieci, aby nie rzucały papierków byłe gdzie, a do kosza. Wtedy też byłoby inaczej. Zdarzyło się też parę razy, że w śmietniku przy ul. Krzywoustego siedzieli jacyś bezdomni mężczyźni. Sporo ludzi tu mieszka, więc śmietniki nie są zamykane. Lepiej, żeby były, ale każdy by musiał tego pilnować. Znając sytuację na innych osiedlach wiem, że różnie z tym bywa. Segregujemy śmieci w domach. Pojemniki na takie śmieci, ustawione przy ul. Gimnazjalnej, często są przepełnione.
Ewa Pater

Na osiedlu Krzywoustego Pani Ewa mieszka od czterech lat. Wcześniej także mieszkała w Nakle, ale na innym osiedlu. Tu jej się bardziej podoba.
- Dla mnie najważniejszy jest plac zabaw, bo moje dzieci korzystają z niego codziennie. Stan urządzeń nie jest najlepszy. Piasek do piaskownicy zbyt rzadko przywożą. Zdarza się, że dzieci znajdują szkła, a czasem nawet odchody zwierząt. Huśtawki często bywają popsute. Zgłasza się w spółdzielni, ale na naprawę długo trzeba czekać. Mieszkam w bloku 6 a. Klatki schodowe są dość brudne. W innych blokach są ładniejsze. Co mi się na osiedlu podoba? Na pewno jest bezpiecznie. Nie ma blisko samochodów. Mogę zostawić dzieci i wiem, że nic im się nie stanie, bo nigdzie na ulicę nie wybiegną. Blisko jest szkoła, kościół, bazar, przedszkola. A śmietnik? Nie korzystam z tego dużego śmietnika, tylko z drugiego - mniejszego. Często się widuje ludzi grzebiących w odpadkach. Dzieci się ich boją.
Kazimierz Barański

Znany w mieście aktywista, działacz PCK. Na osiedlu zamieszkał 11 lat temu. Wcześniej zamieszkiwał w Wąbrzeźnie, Toruniu, sześć lat spędził w Niemczech.
- Na osiedlu są źle zaprojektowane bloki. Mieszka się tu niedobrze. Dużo kuchni jest ciemnych, bez okna. Mamy bardzo małe piwnice. Zamiast wyremontować stary śmietnik, to postawili nam nowy za 40 tysięcy złotych. Przy Gimnazjalnej stoją dodatkowo dzwony na śmieci segregowane. Zbyt rzadko są wywożone. Śmieci często leżą obok. Żyje się tu bezpiecznie, bo blisko jest policja. Ale problemów nie brakuje np. po deszczach jedna studzienka nie odbiera wody. Nie ma nawet komu tego zgłosić, bo nikt się do niej nie przyznaje. Każdy jej się wypiera: spółdzielnia, władze miasta, wodociągi. Przez teren naszego osiedla przebiegają też nitki ciepłociągu. Gdy zimą popada śnieg i zaczyna się sezon grzewczy to od razu je widać, bo jest ziemia w tym miejscu ogrzana. Oznacza to, że ciepłociągi są źle zaizolowane, powstają duże straty ciepła. To są koszty, które my ponosimy...
Janina Kozłowska

Babcia małego Huberta. Na osiedlu mieszka od początku jego powstania, czyli od ponad 40 lat.
- Osiedle jest ładne - dużo zieleni pod blokami, czysto, spokojnie, dzieciaki są fajne. Tylko plac zabaw jest dość mocno zdezelowany. Urządzenia są stare, zużyte. Najwyższa pora je wymienić. No i brudny piasek wszędzie. Prosiłam w spółdzielni, by przy placu zabaw postawić tablicę o zakazie wstępu z psami, bo zdarza się, że dziecko pójdzie na huśtawkę i ma potem brudne buty. Niektórzy sąsiedzi krzywo na mnie teraz patrzą. Ale tabliczki i tak nie ma. Powiedziano, że mam wzywać straż miejską jak kogoś zobaczę. Widzę nieraz jak ktoś grzebie w śmietnikach, ale to są biedni, nieszczęśliwi ludzie. Mnie oni nie przeszkadzają. Chociaż jestem za tym, by śmietniki były zamknięte. Bo czasem widać jak samochody podjeżdżają i podrzucane są worki ze śmieciami. Strach zwrócić uwagę. Od lat nie były w moim bloku malowane klatki schodowe. I nową elewację na budynku 6 a dobrze by było zrobić.
Nowy plac zabaw za rok

Rozmowa z Tomaszem Kielakiem, prezesem Spółdzielni Mieszkaniowej "Chrobry" w Nakle.
- Mieszkańcom osiedla Krzywoustego, którzy mają małe dzieci, marzy się nowy plac zabaw. To co jest rzeczywiście nie wygląda dobrze.
- Mamy tego świadomość. Mieliśmy już w tym roku nawieźć na plac nowej ziemi, bo na tej co jest nic nie urośnie. Nasadzić zieleń. Kupić nowe urządzenia dla dzieci. Kiedyś pomagała nam w tym gmina. Teraz nie chce. Niestety, trzeba było to odłożyć, bo sprawą pilną stała się wymiana instalacji gazowej w bloku nr 6 a. W dwóch klatkach prace już trwają. W dwóch kolejnych zaczniemy w lipcu, albo sierpniu.
- Nowy plac zabaw to też pilna sprawa...
- Owszem. Chcieliśmy go zrobić tej wiosny, ale zimą doszło do przecieków gazowych Dostaliśmy warunkowo tylko zgodę na eksploatację. Wymiana była konieczna i pilna. I tak dobrze, że wykonawca zgodził się poczekać na zapłatę całej sumy do końca roku, aż uzbieramy potrzebną kwotę z funduszu remontowego. Bo teraz - tego wymaga od nas ustawa, która weszła w życie w lipcu ubiegłego roku - na inwestycję możemy przeznaczyć tylko te pieniądze, które uzbieramy z opłat od mieszkańców danej nieruchomości. W przypadku ulicy Krzywoustego są to cztery bloki. Po wymianie instalacji pomalujemy w bloku 6 a klatki schodowe.
- A plac zabaw?
- Zrobimy go za rok. Będziemy mogli przeznaczyć na to kilkanaście tysięcy złotych. Miejmy nadzieje, że nie wypadnie nic innego...
- Mamy proszą też o tabliczkę z zakazem wprowadzania psów na plac zabaw.
- I co z tego? Jest na to lepszy i prosty sposób. Mandat w wysokości 200-300 złotych. Zapewniam, że w ciągu tygodnia będzie spokój. Ale to jest już zadanie gminy. Kiedyś proszono nas o tabliczki - "Szanuj zieleń". Tabliczki były, a obok wydeptana ścieżka. To nic nie daje, ale dobrze. Postawimy taką tabliczkę.
- W rozmowach z mieszkańcami pojawia się także temat śmietnika, zwłaszcza tego dużego przy ul. Krzywoustego. Wiele osób chce, by był zamykany. Zgłaszali ten temat. Ponoć właśnie pan stawia przeszkody.
- Moglibyśmy go zamknąć, gdyby korzystała z niego niewielka grupa, starszych i zdyscyplinowanych osób. W tym wypadku lokatorów jest wielu. A to ktoś zapomni klucza, albo pośle dziecko, które klucza nie weźmie. Bardzo szybko - tego jestem pewien - przy śmietniku urośnie góra śmieci. Doświadczenia jakie mamy z innych osiedli przekonują, że to się nie sprawdzi. Sporo jest takich osób, które chodzą po śmietnikach i przebierają w śmieciach. Specjalnie wkładają oni do kłódek gwoździe i inne rzeczy, zapychają je. Trzeba ciągle te kłódki wymieniać. Mieszkańcy o tym mówili na spotkaniu. Mówili teraz pani. Zapiszę ten postulat, ale niczego nie obiecuję. Przemyślimy to jeszcze raz.