- Skąd ten pomysł, by otwierać muzeum w niedzielę? Nie może pan dospać?
- Mogę i dlatego otwieram dopiero o 12. Jeszcze kuszę tym, że wstęp wtedy jest bezpłatny. Oczywiście, nie idzie tylko o to, by budynek był otwarty. Wewnątrz musi być dobra oferta. Wtedy można się przymierzać do tego, by było tak, jak u naszych sąsiadów - w niedzielę obowiązuje taka marszruta: kościół, ciacho, muzeum. A proszę zauważyć, że warunki są sprzyjające - z jednej strony mam kościół, a z drugiej - Galerię "Drukarnię"...
- ... i aż żal, że nikt nie pomyślał wcześniej w mieście o tym, by wykorzystać fakt jej budowy i w nowatorski sposób połączyć budynek Galerii i muzeum, tak by ten ostatni - teraz nie straszył swoim wyglądem.
- Wejście do Galerii odsłoniło boczną elewację budynku muzeum i pokazało jego tragiczny stan techniczny. Nie krytykuję, tylko żałuję, że nikt o tym nie pomyślał, by ten stan zmienić. Żałuję też, że nie było kiedyś pieniędzy na to, by zachować budynek starej drukarni i w nim umieścić muzeum. To by rozwiązało nam wiele problemów. W tym na przykład - problem magazynowania dzieł sztuki. No i problem ekspozycji też. Nie musiałbym się wtedy wstydzić, że przyjeżdżają do Bydgoszczy, do muzeum im. Leona Wyczółkowskiego ludzie z Gdańska i nie mogą "Wyczóła" w tym muzeum zobaczyć, bo ja akurat muszę tu znaleźć miejsce na inną ciekawą wystawę. Może wtedy udałoby mi się także spełnić jedno z marzeń, by wystawić w Muzeum im. Wyczółkowskiego w Bydgoszczy, dzieła tego twórcy wypożyczone z innych muzeów w Polsce.
- Trochę chyba jest tu panu za ciasno?
- Skłamałbym, gdybym powiedział, że przyszedłem do Bydgoszczy z Malborka, bez żadnego żalu. Tamten zamek jest niepowtarzalny. Letni wieczór, nawet noc, księżyc, ogromna pustka i ja sam na dziedzińcu z wielką przeszłością. To wspaniałe doświadczenie. Tu dla odmiany - jest fajny, mały budyneczek. Ale to nie jest muzeum na miarę... muzeum w tak dużym mieście, jak Bydgoszcz. Stąd m.in. moje większe nieco zainteresowanie wizją, jaką stanowi możliwość zagospodarowania Wyspy Młyńskiej. I biorąc pod uwagę to, jaką szansę stanowi ta wyspa dla muzeum, mogę powiedzieć, że przyszedłem do Bydgoszczy bardzo świadomie. Mam kilka pomysłów i chciałbym o nich porozmawiać z władzami miasta. W największym skrócie mogłoby to wyglądać tak: tu przy ul. Gdańskiej - galeria sztuki dawnej i Wyczółkowski, a na wyspie w spichrzu białym - archeologia, a w spichrzu czerwonym - sztuka nowoczesna. W okolicach ul. Grodzkiej marzy mi się ekspozycja wału średniowiecznego, jako fragmentu dawnego grodziska. Ale nie na powietrzu, tylko w klimatyzowanym pawilonie. Naturalnie, ten fragment powinien być zaczątkiem prezentacji problemów Bydgoszczy średniowiecznej w ogóle. Próbą opowieści o zabudowie miasta i jego fragmentów - kościoła, wieży itd.
- Myśli pan, że młodzi ludzie, w dobie internetu, potrzebują takiej wiedzy?
- Zabytek, to nic innego jak proteza, która umożliwia kontakt z przeszłością. Nie modlimy się do relikwii, ale one zatrzymują naszą uwagę, koncentrują wiedzę. A człowiek bardzo często myśli obrazami. Czy warto młodym tę wiedzę przybliżać? Oczywiście. Historia przemija, ale zdarzenia miały miejsce. Młodym dziś trzeba pokazać do czego służyła taczka na budowie, bo prawie jej tam już nie ma. Za chwilę być może będziemy mówić w czasie przeszłym o tym, czym był pieniądz i jak wyglądał. Muzeum jest elementem masowej kultury, ma upowszechniać wiedzę poprzez ekspozycję. Ma je prawo odwiedzić każdy, także ten, kto nic nie wie na temat tego, co będzie oglądał. A nam nie wolno na nikogo machnąć ręką.
- Co jest w stanie pana wkurzyć?
- głupota. Do tego - brak poczucia estetyki, smaku. I to wszędzie.
- Jaka jest pana największa wada?
- Chyba jestem czasem zbyt drobiazgowy. Może nawet powinienem powiedzieć - upierdliwy?
- A zaleta?
- Staram się być obowiązkowy. Ta zodiakalna panna daje znać o sobie...?
- Opiszmy nieco dokładniej ten muzealny eksponat. Nie cierpię ...
- ... budzika
- Bardzo lubię ...
- ... chodzić po wydmach. To świetny relaks.
- Choćby nie wiem co, zawsze znajdę czas na ...
- ..."kawałek" dobrej lektury.
- A dobra, to znaczy jaka?
- Teraz - najchętniej poezja.
- Zarobione pieniądze najchętniej wydaję na ...
- ... no między innymi właśnie na książki. No i na podróże.
- Chętnie pojechałbym do ...
- ... Italii. A potem - do Palestyny.
- Miejsce, do którego zawsze chętnie wracam ...
- ... jest ich kilka. Na zapleczu katedry w Hildesheim w Niemczech, rośnie przepiękny tysiącletni krzew różany.To najstarsza, żywa róża na świecie. O tyle ciekawa, że w czasie II wojny światowej została zniszczona, ale potem zaczęła odrastać ze zwęglonych po pożarze łodyg. Bardzo lubię odwiedzać to miejsce. Ale lubię też wracać do katedry na Wawelu w Krakowie, w Gnieźnie, na zamek w Malborku i do ratusza w Toruniu.
- Boję się ...
- ... że zabraknie mi czasu na przeczytanie ciekawych książek i na realizację niektórych pomysłów.
- Czym można zrobić panu przyjemność?
- Płytą z dobrą muzyką.
- A przykrość?
- Niesprawiedliwą, w moim przekonaniu, oceną tego, co robię. Ale też dotyczy to jakiegoś zjawiska.
- Jak pan sobie radzi w kuchni?
- Fatalnie. No, co - jajecznicą mam się chwalić? A do stołu - wino najczęściej podaję. Bo na tym się znam.
- A której z domowych czynności najbardziej pan nie lubi?
- Nie lubię żadnych napraw. Chociaż... zadowolony bardzo jestem z siebie, gdy mi się coś naprawić uda. Dużo lepiej radzę sobie z praniem, także - z prasowaniem.
- Co pana najbardziej złości w Bydgoszczy?
- To, po czym chodzę. Czyli jezdnie i chodniki. Codziennie przemierzam ul. Dworcową drogę na dworzec i jaka tam jest nawierzchnia, każdy widzi.
- A za co pan lubi to miasto?
- Za to, że czasem potrafi odsłonić zupełnie nieoczekiwanie, piękne miejsca. Za enklawy zieleni, też zaskakujące. Za piękną ulicę Gdańską. I za wysoką kulturę bydgoszczan.
- Co zrobiłby pan z pomnikiem na Starym Rynku?
- Najpierw próbowałbym odpowiedzieć na pytanie: jak upamiętnić to, co się tam wydarzyło? Dopiero potem podejmowałbym decyzję. Uważam, że najważniejsze jest pamiętać! A forma tej pamięci... wcale nie musi być olbrzymia. W Berlinie, w miejscu, w którym naziści palili cenne książki, jest dziś głęboka studnia, a w niej podświetlony pusty regał. Pomnik nie rzuca się w oczy, a robi niesamowite wrażenie. I sprawia, że pamiętamy!
- Które cechy u kobiety ceni pan najwyżej?
- Delikatność i umiejętność słuchania. Urok chyba też jest dla mnie ważny. Nie lubię kobiet nachalnych, odkrywających wszystko. Wolę, gdy kobieta zachowuje tajemniczość.
- A gdyby tylko oczy miały wybierać?
- To pierwsze spojrzenie najpierw kieruję zawsze na oczy, a potem ... chyba na biust.
Znak Zodiaku - panna
Ulubiony smak - gorzkie piwo, gorzka czekolada (dobra!) i gorzka zielona herbata. Ale słodycze też lubię
Zapach - dobrego kadzidła w pełnym kościele
Kolor - zielony
Kwiat - anturium (żona miała w dniu ślubu) i margerytka (w ogrodzie rodziców)
Alkohol - whisky
Samochód - ulubione jest to, którym jeżdżę, czyli skoda octavia, a wymarzony byłby jakiś minivan