Sprawa zaczęła się z piątku na sobotę (17 bm.) na drodze w Ośnie (gm. Aleksandrów). Policja zatrzymała do kontroli seata toledo, w którym jechało dwóch braci - 23-letni Tomasz P. i 19-letni Dariusz P. Okazało się, że dwudziestotrzyletni kierowca nie miał zapiętych pasów bezpieczeństwa. Policjant postanowił ukarać go mandatem. Ten zaproponował 100 złotych łapówki, za to, żeby funkcjonariusz zapomniał o całej sprawie. Nic z tego jednak nie wyszło. Podczas kontroli całego samochodu okazało się też, że w bagażniku pojazdu znajduje się 41 katalizatorów samochodowych. - W tym samym czasie do alek-sandrowskiej komendy zadzwonił 56-letni Mieczysław S., dozorca w autokomisie w Nowym Ciechocinku. Powiadomił policję, że został napadnięty, pobity i że sprawcy skradli... czterdzieści jeden katalizatorów samochodowych - opowiada nadkom. Mirosław Michalak, rzecznik prasowy KPP w Aleksandrowie Kujawskim.
Wartość skradzionych części to ponad 10 tys. złotych. Obu kierowców zatrzymano. Podczas przesłuchania całej trójki okazało się, że... żadnego napadu nie było. Trzej mężczyźni działali w porozumieniu i upozorowali napad na autokomis. Już w sobotę wszyscy trafili do prokuratury, na wniosek której zastosowano wobec nich dozór policyjny, a w przypadku dwóch młodszych mężczyzn także poręczenie majątkowe. Sprawy wręczenia korzyści majątkowej oraz powiadomienie o fikcyjnym przestępstwie zostały objęte własnym śledztwem prokuratury.