- Zaprezentujemy nasze stanowisko, ale liczymy też na merytoryczną rozmowę, która przyczyni się do zakończenia całej sprawy - mówi Piotr Kurek, rzecznik prasowy prezydenta Rafała Bruskiego. Więcej jednak zdradzać nie chce, aby nie zaogniać napiętych już stosunków pomiędzy cyklistami a ratuszem. - Chcemy, aby o propozycji dowiedzieli się bezpośrednio od zastępcy prezydenta miasta, Stefana Markowskiego, a nie z mediów - tłumaczy Kurek.
Wachlarz kompetencji
Jak udało nam się ustalić, pomysł ratusza zaakceptowali już prawnicy z magistratu. Zakłada on udział pełnomocnika przy podejmowaniu decyzji o rozbudowie drogowej infrastruktury miasta. Daje mu też szeroki wachlarz kompetencji, m.in.: możliwość opiniowania projektów, wglądu do dokumentacji drogowych, a także możliwość udziału w pracach koncepcyjnych i spotkaniach z prezydentem miasta.
Społecznie czy na etat?
Podczas jutrzejszego spotkania cykliści w końcu poznają stanowisko magistratu w kwestii warunków pracy pełnomocnika. Przypomnijmy, że ratusz widzi je na zasadach funkcji społecznej, czyli bez wynagrodzenia. Cykliści uważają natomiast, że zakres pracy na tym stanowisku będzie kolidować z pracą zawodową pełnomocnika. Znaleźli więc trzecie rozwiązanie, ale ku ich rozgoryczeniu od półtora miesiąca nie mogli się doprosić o możliwość jego prezentacji. Cykliści z rady konsultacyjnej, która ma pomagać pełnomocnikowi, coraz głośniej zaczęli się więc żalić na opieszałość ratusza. Pojawiły się nawet głosy, że prezydent dał im przysłowiową marchewkę, aby tylko poprawić swój wizerunek.
- Przykład z innych miast pokazuje, że społeczna praca pełnomocnika zwyczajnie się nie sprawdza - mówi nam Łukasz Juszczak ze Stowarzyszenia Bydgoszcz Rowerowa. On też weźmie udział w jutrzejszym spotkaniu.
Wiecej we wtorkowym, papierowym wydaniu "Gazety Pomorskiej"
Czytaj e-wydanie »